Pojawia się nie lada okazja by napisać słów parę o śmigłowcach. Otóż firma Sikorsky (część koncernu Lockheed Martin (LM)) poinformowała o przekazaniu 1000 egzemplarza śmigłowca H-60M dla USA.
Na liczbę 1000 sztuk składają się 792 maszyny w wersji UH-60M i 208 w odmianie HH-60M (Medavac). Tu można dodać, że historia tych wiropłatów w U.S. Army to już 38 lat i model M jest trzecią wersją standardową wprowadzoną do linii.
Tak się złożyło szczęśliwie lub nie, kto to wie, jak mawiają Chińczycy (albo nie mawiają, ale tak było w kawale…), że i nasza armia będzie wyposażona w maszyny tego typu. Tzn. niekoniecznie tego typu, a raczej na pewno nie tego typu tylko produkowane w polskiej filii LM S-70i – „i” jak international.
Zainspirowany wczorajszą pogawędką w otoczeniu pruskiej cegły i pięknych fug, które ostały się tu i tam w blockhauzie postanowiłem zerknąć do środka tej maszyny i zobaczyć iluż to tam się ludzi faktycznie zmieści. Oczywiście miejmy na uwadze, że „ludź” to nie intelektualista z aktówką czyli 70 kilo żywej wagi z marynarką i butami, ale chłop na schwał, który w stanie jak go Pan Bóg stworzył na wadze wykazuje 90 kg. Dorzućmy do tego mundur, oporządzenie, kamizelki, hełm, broń, amunicję, gogle… słowem to co każdy zakapior na wojnie ze sobą mieć musi i… robi się nam nieekonomiczna do przewozu osoba.
Zerknijmy może na wnętrze UH-60M. Tak to wygląda na papierze:
a tak w rzeczywistych warunkach:
Jak widać całe towarzystwo się zmieściło, ale plecaki muszą chyba w bagażniku być lub na kolanach u pilotów ;) Wojacy są w w wersji na lato, bez ochraniaczy na kolana (widział kto specjalsów bez nich?), siedzą w pozycji ultra prawidłowej i bezpiecznej dla kręgosłupa i z chęcią by pewnie przestawili burty o kawalindek by się tak nie tulić do siebie – wszak nie jest zimno… Wygląda to trochę jak lot w klasie „taniej się nie da” w popularnych tanich liniach lotniczych. Oczywiście wojsko to nie wycieczka na wczasy, ale załoga ma w stosownym momencie wyskoczyć i wejść do działania, a nie rozprostowywać kości.
To napisawszy trzeba zaznaczyć, że nie wiemy jak będzie wyglądał Polski S-70i, jaka będzie konfiguracja kabiny, jakie będzie jego uzbrojenie oraz jak przewiduje się jego wykorzystanie w praktyce. Wszystko można dostosować, kabina to nie muzeum i można ją przemeblować zgodnie z zapotrzebowaniem klienta, w tym przypadku naszym. Wszak można ustawić fotele w układzie 3+3, a nie 4+4 w głównym przedziale. Sytuacja nie jest zatem taka zła jak się wydaje, ale…
Dlaczego Airbus Helicopters nie wystawił NH90? Mamy takie ładne odmiany jak TTH, czyli transportowa i NFH czyli do szeroko pojętego operowania nad wodami. Ma rampę, można tam zapakować 20 chłopa, albo dwie standardowe palety NATO, albo podczepić mu ładunek na linie… słowem PIKNY. Tylko dlaczego nie było go w konkursie i dlaczego jeszcze u nas nie lata. To jest przyszłość śmigłowców – Caracal to przeszłość. Można do niego załadować więcej niż do Black Hawka, ale NH90 to on nigdy nie będzie. Zatem można z pełną odpowiedzialnością napisać „szkoda”, że sprawy nie potoczyły się inaczej i nie latamy NH90. Czas pokaże jakie będą kolejne zakupy, ponieważ S-70i są można by nawet rzec „pilną potrzebą operacyjną” i są wymagane na wczoraj, a nawet na przedwczoraj. Trudno winić ministra, że popchnął sprawę by załatać dziurę „na szybko”. Teraz trzeba nam mądrze wybrać resztę maszyn i tu jak zwykle sprawa się komplikuje… Zobaczymy co z tego wyjdzie.
I na koniec. Jak zwykle za mało danych by coś sensownego napisać z całą pewnością. Dokumentacji nie widzieliśmy, w samych rozmowach przetargowych udziału nie braliśmy. Słowo przeciwko słowu, pisemko przeciwko pisemku, a źródeł nikt skrybom nie udostępni…
Krzysztof Kuska
Zdjęcia: Sikorsky / Wikimedia Commons
Komentarze
8 odpowiedzi na „O Caracalu mowa, a Black Hawk tuż…”
Więc uważa Pan, że wybór cywilnego śmigłowca z połową elektroniki (w stosunku do wersji amerykańskiej), starym typem wirnika, bez uzbrojenia, i z desantem grubo mniejszym niż w dostawczaku typu Żuk, bez offsetu to dobry wybór dla wojska? Zakup interwencyjny tych kilku egzemplarzy pociągnie za sobą zakup reszty tego samego producenta, w imię czego? Żeby kilku baranów z.brzuszkiem w mielcu mialo tydz. dłużej robote na rzecz obcego kapitału?
Szatanie – wykażmy się anielską cierpliwością i poczekajmy, aż będzie wiadomo czarno na biały co dokładnie kupiliśmy, w jakiej wersji i z jakim wyposażeniem. Potem rozpiszemy się o grzechach, grzeszkach i wadach, błędach i wielbłądach.
Nigdzie nie napisałem, że S-70i to zakup dobry dla wojska, a jedynie, że jest to łatanie dziury z okazji zaległości pogłębianych od dziesięcioleci. NIE – S-70i nie jest dobrym śmigłowcem i wszelkie podniesione przeciwko niemu przez Szatana uwagi są zasadne, tylko co w sytuacji gdy Caracal odpadł, śmigłowców dalej nie ma i szybko nie będzie zrobić? Rozpisać nowy przetarg? Czekać latami? Bo ja wychodzę z takiego punktu. Uwarunkowania polityczne się zmieniły i psioczenie na nie nic nie zmieni. Taką mamy mądrość etapu. TRZEBA kupić na szybko i w obecnej sytuacji wchodzi w grę sprzęt z USA. Nie pociągam za sznurki, ale gdybym mógł pociągnąłbym za takowy, który sprawi, że zamówiona partia interwencyjna jest w standardzie wersji amerykańskiej tak by nie był to Żuk, ale co najmniej Sprinter z bliźniakami z tyłu, klimą, alu felgami i CB Radiem dalekiego zasięgu.
Zakup byle czego bo jest to też nie rozwiązanie. A jeżeli kupujemy interwencyjnie to po co było psioczyć na offset francuski. Przynajmniej był a tu nie bedzie złotówki! Jeżeli więc kupijemy bez przetargu to kupmy NH 90 lub H60. Przypomnijmy, że I 70 dostał od wojska 40 pkt na 100 możliwych więc zapewnienie wojsku latadła byle latało nic nie zmienia teraz takie mamy i do tego uzbrojone. Takie czasy, jaki minister takie śmigłowce…nawet włoska oferta wydaje się sensowniejsza mimo ewidentnych wad.
Zgadza się, tylko pytanie co zrobi firma, która wie, że MUSIMY kupić „już”? Jaką cenę wyciągnie z kapelusza?
NH90 bez przetargu, z dostawą na wczoraj biorę w ciemno. Potem kolejna partia już z ofsetem. Względnie H-60 w ramach jakiegoś programu pomocy sojusznikom w trybie przyspieszonym. Na pewno by się coś dało wymyślić.
Myślę, że zawsze jest wyjście teraz już tylko gorsze ale można uniknąć katastrofy którą nam się teraz zapodaje.
Tak jak napisałem wcześniej – czekam na twarde dane co będą miały nasze Black Hawki. Zestawi się to z tymi zza sadzawki i będziemy mieli jasny obraz sytuacji.
Jasna sprawa , martwi mnie tylko to, że amerykanska maszyna jest ustawiona od początku na zwycięstwo. Przez głupie polityczne rozgrywki kupimy dużo mniej śmigłowców lub tyle samo tylko 2. Razy drożej więc kto tu dba o dobro kraju. Jak zwykle ustawiamy wszystko pod jeden kraj który technicznie ma nas za trzeci świat zamiast dywersyfikować dostawy i sprowadzać inne technologie.
Polityka to brudna gra dla dużych chłopców, a smród po niej jest nie do usunięcia. Ja tam jestem przedszkolak i bawię się w swojej piaskownicy śrubkami – szast prast, piasek otrzepany i wychodzę czysty ;)