Przebieg kampanii polskiej Henryka II z 1015 roku

Spróbujmy szerzej przyjrzeć się koncepcjom strategicznym cesarza, aczkolwiek musimy nieć w pamięci lapidarność i niedociągnięcia w materiale źródłowym w wyniku czego skreślony obraz będzie li wyłącznie hipotetyczny, zresztą jak w większości różnych analiz historyczno-wojskowych akcentujących te kwestie. Pierwsza trudność powstaje przy próbie dookreślenia powstania tych ambitnych planów cesarskich. Za Gerardem Labudą wnieść można, iż decyzja o ekspedycji na Polskę mogła zapaść najpóźniej do końca kwietnia 1015 r. Wybitny mediewista wysunął taką tezę na podstawie ówczesnej praktyki rozsyłania wici co najmniej na 6 tygodni przed rozpoczęciem danej wyprawy (( Idem, Mieszko…, s. 53.)). Wspomniany wyżej geniusz dowódczy Henryka II sprawił, że jego plany były niepoślednie. Nie możemy na podstawie dzisiejszego stanu wiedzy nic konkretnego powiedzieć o tym, czy de facto Henryk II sam obmyślił tak kunsztowne rozprawienie się ze swoim sąsiadem, czy też ktoś pomógł mu w opracowaniu tak dalekosiężnego projektu. Expeditio generalis poprzedziły wszechstronne przygotowania cesarza. Dzięki swemu rozbudowanemu aparatowi dyplomatycznemu zawiązano przymierze z tzw. Związkiem Wieleckim (Lucicami) oraz z koroną św. Wacława. Uzgodniono w tajnych porozumieniach m.in. współdziałanie Udalryka czeskiego z Bawarami na południowym kierunku działań wojennych, a także Sasów i Lutyków na północnym skrzydle. Zaś główną grupę wojsk tworzyły skonfederowane wojska niemieckie pod przewodem samego cesarza, które miały działać na odcinku centralnym między wysuniętym skrzydłem północnym i południowym. Nie budzi większej wątpliwości twierdzenie, że wspomniane trzy grupy wojsk miały się spotkać na prawym brzegu Odry, po czym winne były rozpocząć wspólną marszrutę na Poznań-Gniezno ((A. Nadolski, Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego, Zarys strategii i taktyki, [w:] „Acta Archeologia Universitatis Lodziensis” 5 (1956), s. 57.)). Wszelkie dywagacje mające na celu ustalenie miejsca połączenia się trzech kolumn w wyprawie na centrum państwa Bolesława Chrobrego, wydaje się mocno chybione ((B. Miśkiewicz, Studia…, s. 253 (przypis 124).)). Trudno sądzić, czy mogło to nastąpić gdzieś w kraju Dziadoszan, jak chce S. Zakrzewski ((S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, Kraków 2000, s. 284.)), bądź w rejonie Wrocławia, jak domniemywał W. Bortnowski ((W. Bortnowski, Walki w obronie niepodległości Polski w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1952, s. 27 )). Do 8 lipca 1015 r. wojska cesarskie zgrupowały się wokół nieistniejącej już dzisiaj miejscowości Sclancisfordi na lewym brzegu Łaby, między Riesą a Wittenbergiem (( A. F. Grabski, Bolesław Chrobry. Zarys dziejów politycznych i wojskowych, Warszawa 1966, s. 218.)). O koncentracji wojsk saskich, bawarskich, lucickich i czeskich nic nie możemy powiedzieć, gdyż źródła na ten temat zupełnie milczą. Jedno wydaje się pewne, że amalgamat wojsk sprzymierzonych miał najpewniej znaczącą przewagę nad wojskami polskimi. Dominacja ta nie wynikała li wyłącznie z przewagi w sile żywej, jakby to mogło wydawać się na pierwszy rzut oka, ale także z druzgocącej przewagi z zakresu technologii i uzbrojenia. 8 lipca bowiem odbyła się koncentracja wojska i mieszkańcy tej okolicy zamiast doznać należnej obrony, padli ofiarą wielkiego rabunku ((Kronika…, ks. VII, rozdz. 16, s. 182.)). Spustoszenie, o którym pisze Thietmar, dotyczyło obszarów znajdujących się w dependencjach margrabiego saskiej Marchii Wschodniej, Gerona II. Tego typu grabież, w warunkach aprowizacyjnych tamtego okresu, była czymś zupełnie normalnym. Tak wielkie wojsko skupione na nieprzygotowanym uprzednio miejscu koncentracji zazwyczaj ogołacało najbliższą okolicę ze wszystkiego, co się dało, powodując zarazem ogromne spustoszenie i szkodę dla okolicznych mieszkańców ((A. F. Grabski, Bolesław…Zarys…, s. 218.)). Toteż wydaje się słusznym twierdzenie, że Henryk II przedsięwziął stanowczo, aby jak najszybciej przekroczyć Łabę, gdyż znaczny przestój na tym obszarze, mógł po prostu doprowadzić do katastrofy. W związku z powyższym po 8 lipca wojska cesarskie naprędce przeprawiły się przez Łabę.
Henryk II wybrał doskonałą porę roku do wszczęcia działań wojennych przeciw władcy piastowskiemu. Zbyt wczesne, względnie zbyt późne rozpoczęcie walk (zima, wczesna wiosna lub w drugim wypadku późną jesienią) mogło doprowadzić do znacznego niepowodzenia, gdyż optymalny czas do prowadzenia walki na takim tetrze wojennym jakim były tereny Polski (ale nie tylko), był zazwyczaj limitowany do 2-3 miesięcy ((A. Nadolski, Strategia i taktyka obronna pierwszych Piastów, [w:] Obronność polskiej granicy zachodniej w dobie pierwszych Piastów, red. L. Leciejewicz, Wrocław 1984, s. 12.)). Henryk II obawiając się wypadów z obsadzonych przez Polaków grodów z terenu Łużyc i Milska, ominął tradycyjny trakt biegnący ku granicom Polski, a wiodący przez Białą Górę-Dobry Ług-Chociebuż-Gubin na Krosno ((A. F. Grabski, Bolesław…, Zarys…, s. 218.)). Postanowił zatem zdezorientować częściowo szpiegów bolesławowych i ruszył z miejsca zbornego ku Luckau (Łuków). W wyniku tego ominął ważny pod względem strategicznym dla Chrobrego, gród w Dobrym Ługu. Następnie najprawdopodobniej skierował się na Lübben (Lubiń) w efekcie obszedł niebezpieczne bagna Szprewy ((Idem, Polska sztuka…, s. 133.)). Trudno wyrokować w tym miejscu o tempie marszruty wojsk cesarskich. A. Nadolski przyjmuje, że szybkość marszu mogła wynosić maksymalnie do 10 km dziennie ((A. Nadolski, Polskie siły zbrojne i sztuka wojenna w początkach państwa polskiego, [w:] Początki państwa polskiego, Księga Tysiąclecia, t. 1, red. J. Piskorski, Poznań 2002, s. 204.)). Taka ociężałość była pokłosiem czynników topograficznych terenu, jak i występowaniem taboru ((Idem, Strategia…, s. 14.)). Jeszcze przed przekroczeniem bagien nad Sprewą, załoga grodu Ciani (Zützen) w Dolnych Łużycach, dokonała niespodziewanego wypadu na wojska cesarskie: …załoga grodu Ciani urządziła i wyzwała ich do walki (tj. Niemców-przyp. M. S). Nasi przyjęli wyzwanie i zabili wielu ludzi z owej załogi ((Kronika…, ks. VII, rozdz. 16, s. 182.)). Nie sposób ustalić ilości Polaków, którzy polegli w boju, względnie wziętych do niewoli (Thietmar li wspomina o wzięciu do niewoli Eryka Pysznego) ((Ibidem.)) . Po krótkiej walce z Ciani, wojska cesarskie najwyraźniej bez jakichkolwiek utrudnień dotarły do Krosna przy ujściu Bobru do Odry ((K. Olejnik, przypuszcza, że wypad załogi z Ciani nie musiał być jednorazowym incydentem. Być może, podobne akcje wykonywały inne polskie punkty obronne: (K. Olejnik, Cedynia, Niemcza, Głogów, Krzyszków, Kraków 1988, s. 53); Zob szerzej o strategicznym znaczeniu Odry: (M. Bogacki, Obronny charakter granic pierwszej monarchii wczesnopiastowskiej, [w:] Od najazdów pogańskich dotąd są państwa Waszej Królewskiej Mości spokojne…, Studia ofiarowane w siedemdziesiątą rocznicę urodzin profesorowi Karolowi Olejnikowi, red. Z. Pilarczyk, M. Franz, Toruń 2008, s. 84 n; E. Dąbrowski, Wczesnośredniowieczne Krosno Odrzańskie w świetle wyników badań terenowych, [w:] „Z otchłani wieków” 28 (1963), 1.)). Jak podkreślono kilkukrotnie wcześniej, głównym zamiarem Henryka II było wejście w granice państwa Chrobrego z trzech różnych kierunków operacyjnych. Od południa miały zaskoczyć Polaków sprzymierzone wojska Czechów i Bawarów. Udalryk, który miał przybyć do cesarza razem z Bawarami, zrezygnował z tego z różnych przyczyn ((Kronika…, ks. VII, rozdz. 19, s. 184.)). Ta lakoniczna informacja, jak i późniejszych parę zdań po tej, stwarzają ogromne trudności interpretacyjne. Wszystko wskazuje na to, że polski wywiad dowiedział się o projektowanej wyprawie na południowe rubieże naszego kraju. Najprawdopodobniej dywersja Morawian i sił polskich na austriacką Marchię Wschodnią w pełni uniemożliwiła połączenie się margrabiego Henryka bawarskiego z Udalrykiem czeskim ((D. Borawska, Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych XI w., Warszawa 1964, s. 24; A. Nowakowski, Wojskowość w średniowiecznej Polsce, Malbork 2005, s. 165.)). Nawet riposta sił bawarskich: natarł (margrabia Henryk-przyp M. S.) natychmiast na nich razem z Bawarami i pomimo zaciętego oporu, jaki stawiali, położył trupem ośmiuset spośród nich oraz odbił całą zdobycz ((Kronika…, ks. VII, rozdz. 19, s. 184.)) nie zmieniła położenia Udalryka. Czechy bały się walczyć w osamotnieniu, dlatego też zrezygnowały z wtargnięcia do Polski ((B. Miśkiewicz, Strategia obrony Polski we wczesnym średniowieczu, [w:] Cognitioni gestorum, Studia z dziejów średniowiecza dedykowane Profesorowi Jerzemu Strzelczykowi, red. D. A. Sikorski, A. Wyrwa, Poznań-Warszawa 2006, s. 268.)). Podobnie jak Bawarowie, Czesi Udalryka, widząc niemożność wykonania swych ambitnych planów, mogli „poszczycić” się jedynie lokalnym sukcesem w postaci zdobycia grodu w Businc ((Nauka dotąd w satysfakcjonujący sposób nie ustaliła etymologii Busincu. T. Korzon nie jest pewien, czy Businc to Budyszyn, względnie Bunzlau (T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, Epoka przedrozbiorowa, t. 1, Poznań 2003, s. 25). Może chodziło kronikarzowi o Gross lub Klein-Biesnitz koło Görlitz (J. Strzelczyk, Bolesław Chrobry, Poznań 1999, s. 149) lub jakąś inną miejscowość na Morawach (może Bratysława? – A. F. Grabski, Bolesław…, Zarys…, s. 221). Czasami identyfikuje się Businc z nazwą plemienną Besunzane-Bieżuńczanie (Zob. szerzej: H. Łowmiański, O identyfikacji nazw Geografa Bawarskiego, [w:] „Studia Źródłoznawcze” 3 (1958); S. Zajączkowski, Podziały plemienne Polski w okresie powstania państwa (Geografia plemienna ziem polskich), [w:] Początki państwa polskiego, Księga Tysiąclecia, t. 1, red. J. Piskorski, Poznań 2002.)): Udalryk bowiem zdobył wielki gród zwany Businc i wziął tam do niewoli co najmniej tysiąc mężów, nie licząc kobiet i dzieci, po czym spaliwszy go powrócił do siebie jako zwycięzca ((Kronika…, ks. VII, rozdz. 19, s. 184.)). Skromne sukcesy władcy czeskiego nie mogą być traktowane w kategorii wielkiego powodzenia, jak wyżej próbował to wyłuścić bp. merseburski. Najwidoczniej Udalryk spotkał się w tym rejonie ze znaczącym oporem polskim, gdyż pomimo tego, że zdobył Businc, to nie potrafił go obsadzić swoimi ludźmi. W związku z powyższymi uwagami, odnotować warto, że dzięki dywersji na Bawarach, tudzież stawianym uporze gdzieś w okolicach Busincu Czechom, nie udało się południowym sojusznikom cesarza Henryka II, walnie wspomóc cesarza w jego marszu na Polskę. Podobna sytuacja wytworzyła się na północnym skrzydle wojsk inwazyjnych. Książę Bernard ze swoimi ludźmi, biskupami i grafami oraz zastępami pogańskich Luciców napadł na Bolesława od północy, lecz natknął się wszędzie na jego silne umocnienia wzdłuż Odry ((Ibidem, ks. VII, rozdz. 17, s. 183.)). Bolesław Chrobry, tu działający, świetnie wykorzystał walory obronne Odry ((Zob. szerzej: W. Bortowski, Odra i Nysa w systemie obronnym Polski pierwszych Piastów, [w:] „Bellona” 30 (1948), 10-11; K. Buczek, Ziemie polskie przed tysiącem lat, Zarys geograficzno-historyczny, Wrocław-Kraków 1960; B. Dopierała, Zarys dziejów Odry, [w:] Odra i Nadodrze, red. G. Labuda, W. Magier, E. Perycz, Warszawa 1976; E. Kowalczyk, Elementy geograficzne państwa Bolesława Chrobrego, [w:] „Kwartalnik Historyczny” 107 (2000); W. Semkowicz, Geograficzno podstawy Polski Chrobrego, [w:] „Kwartalnik Historyczny” 39 (1925).)), ubezpieczył przeprawy i brody na Odrze za pomocą przesiek, ponadto obsadził grody w ważnych pod względem strategicznym miejscach. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć, iż główny cios wymierzył Bernard II saski (1011-1059) na Bramę Lubuską ((Zob. szerzej: M. Trubas, Ekonomiczne, polityczne i militarne znaczenie bramy lubuskiej, [w:] Dzieje militarne Wielkopolski i ziemi Lubuskiej (Wybrane problemy), red. D. S. Kozerowski, Warszawa 2005.)). To właśnie okolice Lubuszy były najwidoczniej najmocniej umocnione ((K. Olejnik, Działania wojenne na obszarze Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej w dobie państwa piastowskiego (X-XIV wiek), [w:] Działania militarne w Wielkopolsce i Ziemi Lubuskiej, red. W. Wróblewski, Warszawa 2002, s. 47.)). I to tutaj w okolicach Bramy Lubuskiej na prawobrzeżnej stronie Odry, zgromadził swoje wojsko Bolesław Chrobry ((S. Aleksandrowicz, K. Olejnik, Charakterystyka polskiego teatru działań wojennych, [w:] „Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 26 (1983), s. 31; H. Dominiczak, Granice państwa i ich ochrona na przestrzeni dziejów 966-1966, Warszawa 1977, s. 39. Trudno zgodzić się z uwagą W. Bortnowskiego, że główny impet uderzenia wojsk saskich i lubickich został skierowany na Pomorze. (W. Bortowski, Walki…, s. 27) )), choć tego z Kroniki wyczytać niepodobna. Bernard, widząc sztuczne i naturalne walory obronne Bramy Lubuskiej, posłużył się fortelem mającym na celu odciągnięcie wojsk Chrobrego. Thetmar pisze: W końcu nasi (wojska Bernarda-przyp M. S.), podniósłszy szybko żagle, płynęli bez przerwy cały dzień, a gdy nieprzyjaciele nie mogli nadążyć za nimi, osiągnęli bezpiecznie upragniony brzeg (( Kronika…, ks. VII, rozdz. 19, s. 183.)). Podstęp w pełni udał się, gdyż wojska Chrobrego (z pewnością dużą rolę w tym wypadku odgrywała konnica) nie mogły nadążyć za nieprzyjacielem, co de facto wynikało z rozlicznych przeszkód topograficznych. Ale na tym kończyły się sukcesy strony niemiecko-wieleckiej. To, że spustoszyli nadbrzeżne wsie (i być może jakiś gródek?) ((K. Olejnik…, Działania…, s. 48.)) wcale nie świadczyły o ich spektakularnym zwycięstwie, ale raczej o ich bezsilności.