infolotnicze.pl

Walki Uliczne Stefana Roweckiego – podręcznik walki w mieście czy rzecz o tłumieniu rewolucji?

W walkach ulicznych nie można było zapomnieć o wykorzystaniu improwizowanych fortyfikacji. Rowy i gniazda strzeleckie powinny być dość głębokie (130-180 cm), o stromych ścianach i w miarę możliwości zakryte od góry. Do komunikacji podziemnej oprócz piwnic, tuneli i kanalizacji należało użyć rowów łącznikowych, szczelnie zakrytych od góry. Aby zmniejszyć ich długość należy: stanowiska strzeleckie lub barykady zakładać w pobliżu bram lub przejść w domach, a aby rów łącznikowy doprowadzić tylko do bramy odpowiedniego domu, a stamtąd prowadzić dalej skryte przejście (…) zasłoniętymi podwórzami, bądź też tylnemi izbami(( Ibidem, s. 83.)). Do osłony pozycji podpułkownik polecał stosowanie przeszkód w postaci drutu kolczastego, kozłów hiszpańskich czy prowizorycznych zapór wykonanych z metalowych ogrodzeń. Miny i fugasy były szczególnie użyteczne przeciwko wozom pancernym przeciwnika(( Ibidem, s. 81-86.)).
Polski oficer postulował wykorzystanie nasypów kolejowych i wałów do budowy stanowisk strzeleckich. Aby je sporządzić wystarczało wykopać nisze na wewnętrznych stokach nasypów lub wykopać okopy na ich szczycie. Usypanie przedpiersia z ziemi za żywopłotami pozwalało stworzyć zamaskowane pozycje obronne. Również odcinki ogrodzeń (drewnianych i kutych) mogły być twórczo wykorzystane w tym celu. Mury ceglane można było wykorzystać do prowadzenia ognia ponad ich szczytami, co wymagało ustawienia podwyższeń dla strzelców i ułożenia na grzbiecie muru worków z piaskiem. Inną możliwością było wybicie otworów w murach(( Ibidem, s. 88-92.)).
Przy wykorzystaniu ogrodzeń do stworzenia pozycji obronnych konieczne było odpowiednie zabezpieczenie przejść w nich. Służyć temu miały półokrągłe okopy, zwane przez autora kojcami. Budowało się je od zewnętrznej strony muru. Konstrukcja ta, wzmocniona zasiekami, posiadała jedno przejście, przylegające do ogrodzenia. Również na narożnikach murów, po zewnętrznej stronie, powinno się konstruować kojce. W rzucie z góry przypominały literę C, zwróconą otwartą częścią w stronę muru. W tym zaś miało znajdować się przejście do kojca, wybite lub wykopane pod ogrodzeniem(( Ibidem, s. 93-94.)).
Sporo miejsca przyszły generał poświęcił taktyce walki o budynki. Nie można się temu dziwić, było to bowiem podstawowe zadanie wojska w warunkach miejskich. Zabudowania trzeba było przygotować do obrony. Jeśli przeciwnik nie posiadał artylerii, nie było to specjalnie skomplikowane. W innym przypadku: obronę budynku, zamiast uskutecznić bezpośrednio, należy rozłożyć na szerszej przestrzeni. Wówczas w odpowiednio ufortyfikowanym, ochranianym budynku pozostaje jedynie nieliczna obsada oraz ewentualnie część odwodu, całą zaś obronę przenosi się na otaczające zasadniczy objekt budynki, ulice, place, ogrody (…) obronę przeprowadzimy wtedy w sposób jak najbardziej ruchliwy, robiąc wypady i przeciwuderzenia(( Ibidem, s. 95.)). Stanowiska strzeleckie najlepiej było umieścić nie wyżej niż na 1 piętrze, by zachować korzystny kąt ostrzału. Szczególnie korzystne było rozmieszczenie ckm-ów w piwnicach, ponieważ nie posiadały wówczas martwego pola ostrzału. Wszystkie wejścia od strony nieprzyjaciela należało zabarykadować, a pozostałe zabezpieczyć kojcami i zasiekami. Podobne procedury dotyczyły okien, z różnicą w postaci wykonania otworów strzelniczych na wysokości 130 cm od podłogi. Umocnione balkony służyły do flankowania budynku, poza tym szczeliny w ich posadzce umożliwiały ostrzał pionowo w dół. Również wnętrze budynku powinno być przygotowane do walki. W przypadku wdarcia się przeciwnika do zabudowań należało barykadować wewnętrzne drzwi i poruszać się przez uprzednio przygotowane przejścia w murach – drabiny i otwory w sufitach zastępowały klatki schodowe(( Ibidem, s. 95-101.)).
Jak pisał Rowecki: Odwód główny umieszcza się w miejscu, skąd będzie mógł najłatwiej przeprowadzać przeciwuderzenia(( Ibidem, s. 103.)). Z niego trzeba też wydzielić oddział, który na wypadek pożaru zajmie się jego ugaszeniem(( Ibidem, s. 104.)). Obrona budynku powinna polegać na aktywnych wypadach i kontruderzeniach, ale możliwość ta dotyczy jedynie obrony zespołu zabudowań. W przypadku obrony osamotnionego budynku, należy ograniczyć się do odpierania ataków przeciwnika(( Ibidem, s. 102-104.)).
Z kolei w przypadku atakowania budynków przydatne mogło okazać się otoczenie obiektu czy zablokowanie prowadzących do niego ulic. Rowecki wierzył, iż użycie artylerii zapewni niemal stuprocentową skuteczność ataku: pewna ilość pocisków artylerji, szczególnie haubic 155 mm lub ciężkich moździerzy piechoty, pozwoli wkrótce zamienić budynek w jedno rumowisko, i bez dłuższej walki, powodzenie jest pewne(( Ibidem, s. 106.)). Uważał jednak, iż takie działania nie będą powszechne, ze względu na wymogi humanitarne i polityczne. Dlatego kluczowe powinno być przyduszenie obrońców ogniem ckm-ów i dział oraz moździerzy piechoty. Jeśli nie było możliwości użycia nawet lekkiej artylerii, doradzał sięgnięcie po zasłony dymne czy gazy bojowe. Sam atak powinien być koncentryczny, z wykorzystaniem przejść w ścianach z sąsiednich budynków i ich dachów(( Ibidem, s. 105-108.)).
Najbardziej specyficzna w warunkach zurbanizowanych miała być walka o ulice. Podstawowym zadaniem obrońców było ich barykadowanie. Większość swych pozycji powinni jednak umieścić w domach sąsiadujących z barykadą (od strony spodziewanego ataku), a nie na niej samej. Przeszkód tych nie należało budować bezpośrednio na skrzyżowaniach, lecz tak, by poprzedzały je narożne kamienice, a nawet w głębi ulicy, najlepiej za zakrętem. Celem tego było uniemożliwienie ostrzału barykady z dużej odległości. Jak pisał Rowecki: nacierający, wchodząc w tak przygotowaną ulicę, zanim dotrze do barykady, musi posuwać się pod krzyżowym ogniem obrońców, ulokowanych w oknach, na strychach, balkonach, czy występach (…) na dachach kompleksów budynków między barykadami umieszcza się posterunki obserwacyjne, (…) które mają za zadanie spędzać ogniem przeciwnika, któryby nacierał przez podwórza, po dachach lub przez sąsiednie domy(( Ibidem, s. 113.)). Zdobywanie takich umocnionych zapór ułatwiać miały gazy bojowe i zasłony dymne. Zadanie to można było zrealizować na dwa sposoby. Atak czołowy piechoty ulicą był możliwy tylko w przypadku słabej obrony. W przypadku silniejszej defensywy, atakujący musieli się liczyć z koniecznością zdobywania kolejnych domów. Rowecki zalecał też, niezależnie od sił obrońców, wykorzystanie ataku oskrzydlającego przez podwórza(( Ibidem, s. 111-118.)).
W przypadku obrony całego miasta lub jego części zastosowane miały być zasady podobne do reguł dotyczących budynków – czynna defensywa i wysunięcie ufortyfikowanych pozycji poza główny rdzeń obrony. Atak zaś miał być koncentryczny, skierowany na najsłabsze punkty obrony przeciwnika i umożliwiający jego otoczenie(( Ibidem, s. 120-132.)).
Dalszą część swych rozważań autor poświęcił omówieniu poszczególnych przykładów walk w terenie zurbanizowanym. Były one tylko egzemplifikacją tez, które wysuwał na podstawie szerszej analizy źródłowej. Nie jest naszym celem opisywanie tych wydarzeń, gdyż w niniejszym artykule skupiamy się na rozważaniach teoretycznych Stefana Roweckiego. Dlatego jedynie pokrótce streścimy, jakie wnioski wysunął on na podstawie tych walk. Pierwsze dwa załączniki do jego pracy(( „Czerwona strategja” i Przygotowania Z.S.S.R. do wzniecania wojny domowej, Ibidem, s. 133-170.)) były wyborem źródeł dotyczących sowieckiej strategii tworzenia partyzantki miejskiej. Oprócz przytoczenia ściśle technicznych danych potwierdzały one tezy Roweckiego o zagrożeniu komunistycznym przewrotem, nie będziemy więc szerzej rozpatrywać tych zagadnień.
W pierwszej z analiz przyszły „Grot” pochylił się nad przebiegiem walk podczas komunistycznego zamachu w Hamburgu w 1923 roku. Jego zdaniem, za niepowodzeniem buntu stało złe przygotowanie (szczególnie łączności), bierność rebeliantów oraz brak poparcia społecznego. Komuniści nie zajęli centrali telefonicznej, ani dworca kolejowego, co było wyraźnie sprzeczne z głoszonymi przez Roweckiego tezami. Opieszałe działania policji tłumaczył on brakiem broni ciężkiej i niewielką liczebnością. Choć interwenci dysponowali samochodami pancernymi, to obrońcy szybko nauczyli się wyłączać je z walki, kopiąc rowy wszerz ulic. Spieszeni funkcjonariusze, bez wsparcia pojazdów nie radzili sobie z atakami czołowymi(( Ibidem, s. 171-215.)).


Opublikowano

w

przez