Teoria wojny powietrznej według Giulio Douheta, cz I

Włoski teoretyk opracował również zasady użycia armii powietrznej. Podstawową zasadą było wykorzystanie jej w masie – naloty powinny być skupione w czasie i przestrzeni. Nie miały jednak dotyczyć tylko jednego punktu, lecz grupy celów skupionych na danym obszarze. Armia powietrzna powinna być na tyle liczna, by niszczyć dziennie po 50 takich celów. Najtrudniejszym zadaniem było zdaniem Douheta wytypowanie odpowiednich obszarów i ustalenie kolejności ich niszczenia. Ich dobór powinien zostać dokonany nie tylko poprzez analizę wartości militarnej, ale również politycznej, społecznej i psychologicznej. Gdyby lotnictwo przeciwnika okazało się niezdolne do stawienia oporu armii powietrznej, to nie powinna ona wywalczać przewagi, lecz atakować inne cele naziemne np. centra dowodzenia. Główną zasadą przyświecającą dowódcom tej armii powinno być bowiem zadanie przeciwnikowi jak największych strat w jak najkrótszym czasie ((Ibidem, s. 66-68.)).

Autor Panowania w powietrzu za najlepszą obronę uznawał atak. Nie miał on jednak polegać na poszukiwaniu w powietrzu samolotów przeciwnika w celu ich zniszczenia, lecz na nalotach bombowych. Pisał: jedyną rzeczywiście skuteczną obroną powietrzną może być tylko obrona pośrednia, polegająca na osłabianiu ofensywnej mocy sił powietrznych nieprzyjaciela. Najpewniejszym i najskuteczniejszym sposobem osiągnięcia tego celu jest niszczenie leżących na powierzchni ziemi źródeł powietrznej działalności nieprzyjaciela ((Ibidem, s. 71.)). Dlatego, zdaniem generała, nawet najbardziej pacyfistycznie nastawione państwa powinny utrzymywać siły zdolne do dokonywania takich nalotów. Wyróżniał on w swych rozważaniach także drugi poziom obrony powietrznej, mianowicie obronę lokalną. Nie wierzył w skuteczność artylerii przeciwlotniczej, której ogień miał być rozproszony po całej formacji, także maszynach osłony. Te ostatnie mogły również atakować stanowiska artylerii z niskiego pułapu. W przypadku obrony lokalnej wykonywanej siłami myśliwców, ich ilość powinna dorównywać liczebnie armii powietrznej. Argumentując w ten sposób, Douhet stwierdzał, że lokalna obrona przeciwlotnicza jest pozbawiona sensu i sprzeczna z zasadą ekonomii sił. Jak pisał: należy pogodzić się z uderzeniami zadawanymi nam przez nieprzyjaciela, aby wykorzystywać wszystkie posiadane środki do zadania nieprzyjacielowi jeszcze silniejszych uderzeń ((Ibidem, s. 73.)). W jego koncepcji atak miał więc absolutną przewagę nad obroną ((Ibidem, s. 69-73.)).

Giulio Douhet był przekonany, iż stopniowo wszystkie liczące się państwa zbudują własne armie powietrzne. Stworzenie ich zachwieje bowiem równowagą sił, co zmusi inne kraje do pójścia za przykładem pierwszego ze zwolenników takiego kształtu sił zbrojnych. Armia taka powinna mieć możliwość natychmiastowego wejścia do akcji, co wymuszało utrzymywanie odpowiedniego zaplecza w gotowości. W przypadku wojny pomiędzy dwoma krajami posiadającymi odpowiednio, tradycyjne siły powietrzne oraz armię powietrzną, zwyciężyć bezapelacyjnie miał ten drugi. Po zniszczeniu przez bombowce samolotów przeciwnika na ziemi, maszyny eskortowe mogły zająć się atakowaniem celów naziemnych. Generał rozważał nawet zbliżenie ich konstrukcji do bombowców, tak by szybko zmienić ich przeznaczenie. Na skutek nalotów armii powietrznej sparaliżowana miała zostać możliwość przeciwnika do kontynuowania walki. Dodatkowo Douhet pokładał wiarę w psychologiczny efekt bombardowań miast. Miały one załamać morale ludności cywilnej, która by chronić swą egzystencję powinna naciskać na rząd w celu zakończenia konfliktu. W przypadku wojny pomiędzy państwami posiadającymi armie powietrzne o zwycięstwie miało decydować zadanie przeciwnikowi cięższych strat, niż samemu się ponosi. Generał podawał w tym miejscu w wątpliwość swój wcześniejszy wywód, stwierdzając, iż nie zawsze armia powietrzna powinna wywalczać panowanie w powietrzu. W przypadku gdyby wroga formacja atakowała przede wszystkim ludność cywilną i doprowadziła do jej demoralizacji, panowanie w przestworzach mogłoby okazać się niewystarczające do odniesienia zwycięstwa. Rozważania te podsumowywał: dobór celów jest właśnie tą dziedziną, w której będzie się mogło przejawić mistrzostwo przyszłych dowódców armii powietrznych ((Ibidem, s. 77.)). Jego zdaniem, nie powinno dojść do bezpośredniego starcia wrogich ugrupowań w powietrzu, ich zadaniem było bowiem bombardowanie terytorium przeciwnika. Kluczowe dla osiągnięcia zwycięstwa było wytrzymywanie wrogich nalotów, gdyż obrona przed nimi była zdaniem autora bezsensowna i niemożliwa. Jedyną skuteczną obroną miał być atak ((Ibidem, s. 73-79.)).

Douhet postulował utworzenie osobnego działu sztuki wojennej, zajmującego się problematyką prowadzenia wojny powietrznej. Włoch nie podejmował się szerszego omówienia zagadnień taktyki lotnictwa czy logistyki, analizował jednak kwestie organizacyjne. Apelował o wspólne działanie wszystkich rodzajów sił zbrojnych i koordynację ich działań, w celu odniesienia zwycięstwa. Uważał za konieczne powołanie organów ustalających potrzeby obronne państwa i dzielących odpowiednio środki pomiędzy rodzaje sił zbrojnych oraz dowodzących nimi w czasie wojny. Generał powtarzał postulat usamodzielnienia sił powietrznych, nie był jednak przeciwny pozostawieniu organicznych jednostek lotniczych w wojskach lądowych i marynarce. Omawiając te drugie, zwane przez niego lotnictwem pomocniczym, sprzeciwiał się finansowaniu go z budżetu sił powietrznych. Za wyszkolenie, administrację i użycie na polu walki jednostek pomocniczych w pełni odpowiadać miały siły lądowe i marynarka. Podobnie wyglądać miało tworzenie taktyki dla tych oddziałów czy formułowanie wymogów, jakie spełniać powinny używane przez nie samoloty ((Ibidem, s. 86-92.)).

Armia powietrzna, zwana przez Włocha również lotnictwem samodzielnym, powinna posiadać swój niezależny budżet i organizację. Pozwalałoby to na podejmowanie działań na własną rękę. Jak pisał: młodsza siostra wojsk lądowych i marynarki wojennej stała się pełnoletnia i powinna wyzwolić się spod kurateli ((Ibidem, s. 93.)). Generał również w tym przypadku postulował stworzenie organów planistycznych i zarządzających dla tej armii ((Ibidem, s. 92-94.)).

Ważnym zagadnieniem poruszonym przez autora Panowania w powietrzu, była współpraca lotnictwa cywilnego z armią. Włoch pozytywnie odnosił się do transportowych możliwości nowego środka komunikacji. Cytował swój artykuł Śródziemnomorska polityka powietrzna z 1919 roku, w którym zachwalał jego zalety i przewidywał dużą rolę Italii w cywilnym transporcie powietrznym. Pisał tam: posiadanie potężnej lotniczej floty komunikacyjnej jest równoznaczne z posiadaniem potencjalnie silnej armii powietrznej ((Ibidem, s. 97.)). Generał podtrzymywał te słowa, dodając, iż organy państwowe powinny zarządzać tymi gałęziami lotnictwa cywilnego, które mogą okazać się użyteczne dla kraju pod względem militarnym. Douhet był zwolennikiem mobilizacji pilotów komunikacyjnych w przypadku wojny, powinni oni jednak przejść wcześniej odpowiednie szkolenie. W jego koncepcji wcielenie cywilnych samolotów do armii powietrznej było w czasie wojny koniecznością, gdyż miała ona posiadać charakter masowy. Takie rozwiązanie zmniejszało też koszty utrzymania w stosunku do ogromnej floty powietrznej o czysto wojskowej proweniencji. Generał proponował jednak subsydiowanie lotnictwa cywilnego przez armię, by utrzymywało ono na stanie odpowiednią liczbę przydatnych z militarnego punktu widzenia konstrukcji lotniczych. Poza tym cywile mieli szkolić dla niej pilotów i techników, znów w celu ograniczenia wydatków. Włoch negatywnie odnosił się do wspierania przez państwo przemysłu lotniczego, proponował nawet przekazanie wojskowych jednostek badawczo-rozwojowych pod skrzydła Ministerstwa Oświecenia Publicznego. Projektowaniem i produkcją maszyn wojennych powinny zajmować się jedynie cywilne przedsiębiorstwa. Wspieranie przez armię lotnictwa sportowego czy turystycznego było jego zdaniem tylko zbędnym balastem, odciągającym wojskowych od ich podstawowych zadań ((Ibidem, s. 94-106.)).

Douhet proponował utworzenie Zarządu Konstrukcyjnego i Zarządu Personalnego w celu wspierania realizacji jego koncepcji. Ten pierwszy miał zajmować się zaopatrywaniem lotnictwa samodzielnego i pomocniczego w odpowiednie konstrukcje lotnicze, zaprojektowane według specyficznych wymagań tych sił. Z kolei obowiązkiem Zarządu Personalnego miało być szkolenie kadr, realizowane jednak w prywatnych przedsiębiorstwach. Autor silnie akcentował odrębność tych organów od wszelkich fabryk czy szkół lotniczych, miały one zatrudniać niewielu specjalistów i opierać się na współpracy z sektorem cywilnym. Oprócz nich miała powstać Komisja Doradcza, opracowująca plany współpracy lotnictwa komunikacyjnego z armią. Za koordynację pracy wszystkich tych organów odpowiadać miało Ministerstwo Aeronautyki ((Ibidem, s. 107-110.)).

Bibliografia i część II