Teoria wojny powietrznej według Giulio Douheta, cz I

Pierwsza część książki zatytułowanej Panowanie w powietrzu nosi wiele mówiący tytuł Nowa forma wojny. Autor zaczyna swój wywód od analizy rozwoju historycznego lotnictwa. Pisał: dopiero pod koniec wojny światowej w niektórych walczących państwach zaświtała myśl o możliwości powierzania siłom powietrznym samodzielnych zadań i o korzyściach, jakie wskutek tego można osiągnąć (…) obecnie idea ta odradza się i, jak się zdaje, utwierdza ((G. Douhet, Panowanie…, s. 18.)). Co więcej, Włoch wyciągnął z tego poważny wniosek: wojska lądowe i marynarka mogą posiadać własne środki powietrzne (…) nie można jednak na tej podstawie wykluczyć a priori możliwości utworzenia, gdyby się to okazało dogodne lub niezbędne, sił powietrznych zdolnych do wykonywania własnymi środkami zadań bojowych (…) siły walczące w powietrzu muszą uzgadniać swe działania z działaniami sił walczących na lądzie lub morzu, ale nie powinny być od nich zależne ((Ibidem, s. 18-19.)). Douhet na samym początku swego wywodu sformułował więc bardzo istotny postulat usamodzielnienia lotnictwa od innych rodzajów sił zbrojnych. Argumentował to faktem niezależnego funkcjonowania sił lądowych i marynarki wojennej, taki sam status lotnictwa wydawał mu się więc niemal naturalny ((Ibidem, s. 19.)).

Analizując przygotowania państw do działań wojennych, polecał najpierw przeanalizować, jakie formy może przybrać ewentualny konflikt zbrojny. On sam sądził, że wojny będą miały charakter masowy, ale rola lotnictwa i broni chemicznej będzie w nich o wiele większa, niż podczas I wojny światowej. Autor uważał te dwie bronie za wzajemnie się uzupełniające, pisał: flota powietrzna umożliwia przeniesienie (…) trucizn chemicznych lub jadów bakteriologicznych do dowolnego punktu na terytorium przeciwnika, siejąc w całym nieprzyjacielskim kraju śmierć i zniszczenie ((Ibidem, s. 20.)). Douhet kontynuując analizę historycznego rozwoju lotnictwa wspominał o ograniczeniach pola walki w czasach przed pojawieniem się samolotów. Celnie zauważał, iż działania sił lądowych rozwijały się liniowo i dotyczyły jedynie niewielkiego wycinka pola bitwy. Wraz z umasowieniem wojny linie walki zaczęły się wydłużać, aż w czasie I wojny światowej osiągnęły największą możliwą na powierzchni ziemi długość i zamknęły wszystkie przejścia ((Ibidem, s. 22.)). Poza tymi liniami toczyło się spokojne życie, a społeczeństwo dzieliło się na dwie grupy: walczących na froncie i pracujących na tyłach cywili. Równowagę tą mógł zniszczyć tylko jeden czynnik – masowe użycie samolotów. Ataki lotnicze mogą być swobodnie wyprowadzane na terytorium nieprzyjaciela, nie są bowiem zależne od utrzymywanej na ziemi linii walki. Douhet kategorycznie stwierdzał: wszystko to, co od zarania ludzkości narzucało wojnie swe warunki i określało jej zasadnicze cechy, nie ma już żadnego wpływu na działania w powietrzu ((Ibidem, s. 23.)). Dzięki lotnictwu w teorii nie było już obszarów w pełni bezpiecznych na terytoriach stron wojujących: znikają granice pola walki (…) walczyć będą wszyscy obywatele, ponieważ wszyscy będą narażeni na bezpośrednie ataki przeciwnika – podział na walczących i niewalczących staje się nieaktualny ((Ibidem, s. 23.)). Podsumowując tą część wywodu, Douhet był przekonany, iż opisane przez niego procesy muszą spowodować głębokie zmiany w sposobach prowadzenia działań wojennych. Jego zdaniem postępujący rozwój lotnictwa musi wpłynąć negatywnie na pozostałe rodzaje sił zbrojnych, które będą coraz mniej użyteczne na nowoczesnym polu walki. Dowodził na przykładzie Włoch, iż nawet najsilniejsza armia lądowa stacjonująca w Alpach i potężna flota wokół Półwyspu Apenińskiego nie będzie w stanie uchronić najważniejszych miast Italii przed nalotem lotniczym nieprzyjaciela ((Ibidem, s. 19-24.)).