Aktualność poglądów Roweckiego w XXI wieku

Część pierwsza artykułu.

Warto zastanowić się, które z tez Roweckiego pozostają aktualne w dzisiejszych czasach. Bez wątpienia zdezaktualizowała się warstwa ideologiczna Walk Ulicznych, gdyż raczej nie grozi nam zagrożenie komunistyczną rewolucją. Uważamy jednak, że jego rozważania z czystym sumieniem można zastosować wobec zagrożeń o innej motywacji, ale wciąż odnoszących się do działań w mieście. Oprócz samego tłumienia zamieszek spróbujemy je też częściowo odnieść do działań wojskowych w konfliktach asymetrycznych. Najpierw sięgniemy do niedawnych zdarzeń z okresu tzw. Arabskiej Wiosny (2011) oraz Euromajdanu (2014) na Ukrainie. Nie zamierzamy wartościować moralnie tych działań, skupimy się jedynie na warstwie teorii wojennej. W przypadku protestów społecznych w Tunezji wojsko zawiodło – dowódcy nie zamierzali wychodzić na ulicę w obronie prezydenta Ben Alego. Żołnierze przeszli na stronę protestujących, co doprowadziło do zmian politycznych. Patrząc na to zagadnienie czysto technicznie, Rowecki miał rację, iż dla powodzenia akcji pacyfikacyjnej konieczna jest pewność armii. W Egipcie miały miejsce podobne wydarzenia, które zakończyły rządy prezydenta Mubaraka. Znów kluczowa była postawa sił zbrojnych, które nie zdecydowały się walczyć przeciwko demonstrantom. W obu tych przypadkach można to tłumaczyć dużym znaczeniem politycznym armii i poważaniem, jakim żołnierze cieszą się w tamtych społeczeństwach. Początkowe protesty w Syrii były skutecznie (acz krwawo) tłumione przez wojsko. Stosowało ono podobną taktykę do zalecanej przez Roweckiego. Najpierw wprowadzano blokadę miasta (np. Dżisr al Szugur, Daraa), a później podejmowano koncentryczne ataki. W tym wypadku dotyczyło to oddziałów zmechanizowanych wspieranych piechotą i lotnictwem, które przełamywały pozycje obronne rebeliantów. Następnie przeszukiwano poszczególne kwartały w poszukiwaniu uczestników zamieszek. Syryjska armia nie miała obiekcji natury humanitarnej i szeroko stosowała ostrzał artyleryjski miast. Późniejsze jej niepowodzenia tłumaczyć można rosnącą liczbą powstańców i co za tym idzie, rozproszeniem sił. Kluczowe było nieudane oblężenie miasta Homs, gdzie do rebeliantów przyłączało się wielu dezerterujących żołnierzy. Z kolei w Bahrajnie kres protestom społecznym przyniosła interwencja wojsk Arabii Saudyjskiej i policji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oddziały te zluzowały miejscową, nieliczną armię, strzegącą instalacji służących do wydobycia i transportu ropy naftowej. Tym samym możliwy stał się szerszy udział wojska Bahrajnu w tłumieniu zamieszek. Jak widać, podobnie jak w rozważaniach „Grota” kluczowe znaczenie przypisywano najważniejszym obiektom infrastrukturalnym. Bez ich osłony wkroczenie do akcji było niemożliwe((K. Kubiak, Źródła ludowego gniewu, [w:] „Raport. Wojsko-Technika-Obronność”, nr 2, Warszawa 2011, s. 56-60, idem, Pole starcia – Bahrajn, [w:] „Raport. Wojsko-Technika-Obronność”, nr 4, Warszawa 2011, s. 50-57, idem, Nowe rozdanie? Bliski Wschód i Afryka Północna pół roku po zimie ludów, [w:] „Raport. Wojsko-Technika-Obronność”, nr 7, Warszawa 2012, s. 52-57, J. Holliday, The Struggle for Syria in 2011, Washington 2011, s. 11-25, http://understandingwar.org/sites/default/files/Struggle_For_Syria.pdf, dostęp: 1.02.2015.)).
W przypadku Ukrainy nie doszło do użycia armii przeciwko protestującym w Kijowie, ale warto przeanalizować nieudolne działania milicji i wojsk wewnętrznych, gdyż są one modelowym zaprzeczeniem tez głoszonych przez Roweckiego. Po pierwsze, siły bezpieczeństwa ograniczyły się jedynie do obrony wybranych budynków w stolicy. Nigdy nie zepchnęły protestujących z placu Majdanu Niepodległości, ani też nie otoczyły go w pełni. Demonstranci zbudowali szereg potężnych barykad (wysokości 3-4 m), co ciekawe nie użyto do tego przygodnych materiałów, a wielu ton piasku i drewna. Siły porządkowe nie potrafiły przeszkodzić w ich sporządzeniu, a w trakcie walk usunięto tylko część z nich. Działania milicji cechował brak zdecydowania i dynamiki, w przeciwieństwie do energicznych bojowników. Ci ostatni byli dobrze dowodzeni i wyposażeni w kaski, tarcze, pałki i maski przeciwgazowe. W kluczowym momencie, 18 lutego 2014 roku siły porządkowe rozbiły część oddziałów rebeliantów i opanowały bez walki barykady wokół placu Europejskiego, ale z niewyjaśnionych przyczyn wstrzymano atak na Majdan. Rozjuszyło to tylko obrońców, a napływające z całego kraju posiłki polepszały ich położenie. 20 lutego, po panicznej ucieczce pododdziałów milicji z ulicy Olgińskiej, specnaz wojsk wewnętrznych użył broni ostrej, a w chaotycznej strzelaninie zginęło wielu protestujących. Jak widać interweniujące oddziały nie były przygotowane ani psychicznie, ani taktycznie do działania w takich warunkach. Ogień z broni palnej prowadzono częściowo z ukrycia, nie dając rebeliantom wyraźnych ostrzeżeń. Aby stłumić protesty władze planowały wprowadzić do stolicy ok. 2000 żołnierzy z wojsk powietrznodesantowych, piechoty morskiej i specnazu marynarki wojennej. Do zakończenia kryzysu doszło jednak na drodze negocjacji politycznych i dekompozycji obozu rządzącego, co zmusiło prezydenta Janukowycza do opuszczenia stolicy. Równie nieudolnie sprawowały się ukraińskie siły bezpieczeństwa już po przejęciu władzy przez opozycję. W kwietniu 2014 roku wysłano jednostki wojskowe do Sławiańska i Kramatorska, by spacyfikowały prorosyjskich separatystów. Pododdziały 25 Brygady Powietrznodesantowej były z łatwością blokowane i rozbrajane przez ludność cywilną. Poza tym oddziały interwencyjne nawet nie próbowały zamknąć zbuntowanych obszarów w okrążeniu. Późniejsze działania o charakterze wojny domowej na wschodzie Ukrainy były tylko konsekwencją tych posunięć, czy raczej ich braku((T. Hypki, T. Szulc, Przewrót na Ukrainie, [w:] „Raport. Wojsko-Technika-Obronność”, nr 4, Warszawa 2014, s. 4-26, T. Szulc, Ukraina w ogniu wojny, [w:] „Raport. Wojsko-Technika-Obronność”, nr 8, Warszawa 2014, s. 4-6.)).