Laskowski wspominał też o układzie zawartym pomiędzy Sobieskim a Szwedami w 1677 roku. Tereny, które by wspólnie zajęto w Prusach miały przejść pod panowanie króla polskiego i jego następców w sposób dziedziczny. Zdobycie Prus – konkludował Laskowski – czyniłoby prawdopodobnym ustalenie się w Polsce dynastii Sobieskich. (( Ibidem, s. 170 – 171.)) Autor ten jednak, jako historyk bardzo sprzyjający Sobieskiemu nie zawsze zachowywał obiektywizm. Był zdecydowanym zwolennikiem planów pruskich króla, gdyż pałał niechęcią do Brandenburgii.
Planom pruskim poświęcał nieco miejsca również Artur Śliwiński w swojej pracy biograficznej o osobie Jana Sobieskiego. Stwierdził on, że Sobieski chciał znieść w Polsce liberum veto i wolną elekcję. Marzył o dziedziczności tronu i gorąco chciał przekazać koronę swojemu synowi. Sądził, iż nowe zwycięstwa opromienią go sławą i pozwolą doprowadzić do skutku zmiany. Ale sytuacja zewnętrzna, intrygi i spiski magnatów sparaliżowały poczynania reformatorskie króla. ((A. Śliwiński, op. cit., s. 189.)) Twierdził, że próba odzyskania Prus Książęcych nie powiodła się, ponieważ zawiedli Szwedzi. Jednak również Jan III zachował się chwiejnie. Nie wziął inicjatywy w swoje ręce, czekał na działania Szwedów, którym przecież nie zależało na przyłączeniu Prus Książęcych do Rzeczypospolitej. Sobieski, zdaniem Śliwińskiego, odegrał rolę zakulisową, podrzędną. Czekał na wypadki, ale ich nie tworzył. Nic dziwnego, że nie osiągnął powodzenia. ((Ibidem, s. 225.))
Jan Sobieski – konkludował Śliwiński – był wybitnym wodzem, jednak nie był nigdy wielkim dyplomatą. Nie uważał się za równego innym monarchom. „Marząc o dynastii narażał się nieraz na polityczne upokorzenia i ponosił polityczne klęski” – zakończył. (( Ibidem, s. 329.)) Jest to dość krytyczna ocena Jana Sobieskiego jako politycznego statysty, bo zdaniem historyka nie potrafił on działać zdecydowanie, a prywatne interesy przesłaniały mu dobro Rzeczypospolitej.
Sytuacja polityczna po odsieczy wiedeńskiej diametralnie się zmieniła, jednak plany Jana III wobec Prus wciąż istniały. „Po raz drugi wyłania się kwestia pruska z chwilą wstąpienia na tron nowego elektora, Fryderyka III, w latach 1688 – 1689, gdy w Polsce zaczęto znowu nosić się z myślą odzyskania dawnego stanowiska Rzpltej w Prusach ks. pobudką do tego mogło być przychylne i życzliwe wobec Polski stanowisko stanów pruskich.” (( Kazimierz Piwarski, Sprawa pruska…, s. 153. )) Tak sprawę ujął Kazimierz Piwarski, który najdokładniej zbadał działania Jana III z lat 1688 – 1689, mające doprowadzić do zajęcia Prus przez Rzeczpospolitą lub ród Sobieskich.
Badacz ten twierdził, że już poprzedni władca pruski, Fryderyk Wilhelm obawiał się, że Jan III, wzmocniony sojuszem z Austrią zapewni koronę swojemu synowi Jakubowi jeszcze za swojego życia. Był tym dlatego zaniepokojony, że podejrzewał Sobieskich o chęć rewizji traktatów welawsko – bydgoskich. Dlatego właśnie szukał sojuszników wśród możnych polskich i ich znalazł. Poseł elektora zapewnił opozycyjnego wobec króla Grzymółtowskiego, że elektor, cesarz i Szwecja nie dopuszczą do wyboru Jakuba Sobieskiego na króla Rzeczypospolitej. (( Ibidem, s. 154.))
Opozycja polska, jak dowodził Piwarski, radziła elektorowi wywiązywać się ze swoich sojuszniczych zobowiązań wobec Rzeczypospolitej, aby wiarołomstwem nie dać Sobieskiemu pretekstu do ataku na Brandenburgię. (( Ibidem, s. 155.)) Ludwik XIV zaś chciał wykorzystać zniechęcenie Sobieskiego do Ligi Świętej i doprowadzić do zbliżenia dworu polskiego do Francji. Historyk uważał, że król Francji chciał to osiągnąć poprzez poparcie kandydatury Jakuba do tronu Rzeczypospolitej, jednak nie odpowiadało to z kolei ówczesnemu sojusznikowi francuskiemu – Brandenburgii. Sytuacja ta znalazła rozwiązanie, kiedy elektor w 1686 roku wszedł w sojusz z cesarzem, Niderlandami i Szwecją, zrywając tym samym z Francją, choć utrzymywano pozory dotychczasowych, dobrych stosunków. (( Ibidem, s. 156 – 157.))
Nowy elektor Fryderyk III obawiał się, że Sobieski przypomni polskie pretensje do Prus Książęcych, a nawet użyje siły by ziemie te odzyskać – zauważył Piwarski. Historyk ten uważał, iż Jan III miał dwa plany. Maksymalnym było wykorzystać niechęć stanów pruskich dla elektora i odzyskanie Prus. Minimalny opierał się na dążeniach dynastycznych – za poparcie dążeń Jakuba do tronu przez elektora, Sobieski miał się zgodzić na pomyślne dla Fryderyka III załatwienie sprawy hołdu. ((Ibidem, s. 162 – 163.))
Kazimierz Piwarski napisał: „W tym to właśnie splocie zagadnień leży jądro kwestii pruskiej w tej dobie. Dwór polski mógł przeforsować w najgorszym wypadku program dynastyczny – a nawet przy pomyślnej koniunkturze przywrócić stosunki z przed traktatu z r. 1657, jeżeli już pominiemy możliwość inkorporacji Prus książęcych.” ((Ibidem, s. 162.)) Wydaje się tkwić w tych słowach kolejny zarzut wobec Jana III. Nie zrealizował on przecież nawet planu minimalnego.
Wtedy pojawiła się sprawa już omawiana – próby doprowadzenia do małżeństwa Jakuba Sobieskiego z wdową po margrabim brandenburskim – Ludwiką Karoliną. Elektor zwietrzył dla siebie szansę, gdyż znał słabość Jana III polegającą na chęci wprowadzenia na tron polski swojej dynastii, a jak już wspominano, małżeństwo to mogło bardzo królowi w tym pomóc. Piwarski uważał, że Fryderyk III nie chciał, aby doszło ono do skutku i tylko oficjalnie deklarował swoje poparcie dla starań Jakuba. Historyk zwracał on uwagę, że o ile Fryderyk III nie był wielkim zwolennikiem ks. Karola neuburskiego (innego kandydata do ręki tej młodej wdowy), to przede wszystkim nie chciał dopuścić do małżeństwa Ludwiki Karoliny z Jakubem Sobieskim, gdyż wzmocnienie Sobieskich na Litwie byłoby stanowczo niekorzystne dla Brandenburgii, wręcz by jej zagrażało. (( Ibidem, s. 167.))
Taktyka Berlina była więc według Piwarskiego taka: „Uśpiwszy czujność Sobieskiego, odebrał mu elektor część atutów z ręki i ubezpieczywszy się jako tako, poszedł na rękę dworowi cesarskiemu.” (( Ibidem, s. 166.)) Badacz ten zatem wytykał królowi, iż dał się on zwieść elektorowi. W zamian za mgliste obietnice poparcia kandydatury Jakuba do tronu i oficjalne poparcie małżeństwa królewskiego syna z margrabiną, elektor uzyskał to, czego chciał. Sobieski dla prywatnej korzyści poświęcił interes państwa.
Ten tak zwany „afront berliński”, wprowadził dużo politycznego szumu. Upokorzenie, jakiego doznała rodzina Sobieskich w wyniku zerwania porozumienia dotyczącego małżeństwa Jakuba z Ludwiką Karoliną wstrząsnęło nie tylko samą królewską rodziną, ale odbiło się szerokim echem w całej Rzeczypospolitej. Jan III był wściekły i rozgoryczony. Kazimierz Piwarski utrzymywał, że król „…Gotów był na wszystkie plany byle tylko pomścić swoją krzywdę, której źródło tkwiło w Wiedniu i Berlinie. Zresztą opinia publiczna w Polsce niemal zgodnie stanęła w tej chwili po stronie dworu. Szerokie masy szlachty szczerze pragnęły zadośćuczynienia dla Sobieskich” ((Ibidem, s. 168.))
Jesienią 1688 roku rozpoczęła się kolejna wojna Ludwika XIV nad Renem. Wkrótce doprowadziło to do zawiązania się koalicji antyfrancuskiej, a Francja została otoczona wrogami. Szukając sposobu na zmniejszenie przewagi wroga, ponownie przedstawiła pomysł dywersji polskiej w Prusach – stwierdził Piwarski. Atak 10 tysięcy Polaków na Prusy, przy jednoczesnym uderzeniu wojsk francuskich na elektorskie posiadłości nad Renem, byłby doskonałym aktem dywersji – uważał ten historyk. Najpierw jednak należało wybadać stanowisko Jana III oraz hetmanów: Kazimierza Sapiehy i Stanisława Jabłonowskiego. Piwarski tak przedstawiał plany Francji: „W Wersalu uznano, iż pod rządami nowego elektora nietrudno będzie przeprowadzić projekt dywersji pruskiej. Ze względu na obecność zwolenników elektora na sejmie, trzeba raczej plan ukrywać podczas obrad sejmowych i wystąpić z nim dopiero po ich zakończeniu. Pierwszym krokiem agentów francuskich ma być, rzecz prosta pozyskanie dla planu samego Sobieskiego. Wystarczy mu ukazać nadzieję osadzenia na tronie pruskim własnego syna, ks. Jakóba, który miałby po wybraniu go przez stany pruskie na księcia złożyć przyrzeczenie, że w razie wyboru na tron polski po śmierci ojca przyłączy Prusy do Rzpltej. Stąd więc wyrosłaby korzyść nie tylko dla domu Sobieskich, lecz i dla państwa.” (( Ibidem, s. 171.))
Z planów tych jednak nic nie wyszło i choć Francuzi narzekali, że Sobieski niezbyt energicznie zajmował się sprawą dywersji, to Piwarski twierdził, że było inaczej. „Nie brak dowodów, że Jan III pilnie zajmował się w tym czasie sprawą pruską .Z wiosną planował dwór polski wyjazd na Pomorze, gdzie Sobieski zapowiadał dłuższy pobyt w swoich dobrach. Chodziło tutaj niewątpliwie o wejście w kontakt z opozycyjną szlachtą Prus ks. i wybadanie tamtejszych nastrojów.” ((Ibidem, s. 177.))
Historyk ten zwracał też uwagę, że Sobieski stawiał warunek podjęcia przez siebie działań w Prusach. Konieczny był pokój z Turcją, zawarty na korzystnych dla Rzeczypospolitej warunkach. Bez tego nie było mowy o akcji, gdyż Rzeczpospolita nie mogła dzielić swoich i tak już szczupłych sił. (( Ibidem, s. 179.))