Stealth na F-35 ma być lepszy

W dzisiejszych czasach posiadanie samolotu o właściwościach stealth staje się powoli wymogiem uzyskania przewagi. Amerykanie konstruując F-35, który miał dołączyć do już używanego F-22, chcieli choć na jakiś czas uzyskać hegemonię. Oczywistym było jednak, że inne światowej potęgi nie pozostaną bezczynne w tej materii. Rosja i Chiny już od dawna pracują nad odpowiedzią na maszyny o obniżonej wykrywalności. Tymczasem JSF okazał się workiem bez dna, ale o dziwo jeden z jego najważniejszych atrybutów, stelath, ma poprawiać się z czasem. Za darmo. Bez dodatkowych działań. Brzmi to dość niewiarygodnie, ale tak zapewniają przedstawiciele producenta. Z czasem powłoka, która pokrywane są samoloty ma się ustabilizować i jeszcze lepiej „ukrywać” myśliwiec. Stoi to w opozycji do innych maszyn tego typu używanych w USA. Do tej pory regułą było, że z wiekiem właściwości stealth się pogarszały (zarówno na F-22, B-2 i F-117- stąd najprawdopodobniej chęć „zaaplikowania” F-22 powłoki z F-35). Według zapewnień specjalistów powłoka z czasem ulega wygładzeniu nieznacznie redukując pierwotną sygnaturę radarową samolotu.

Trudno stwierdzić jak rozumieć to „nieznacznie” i na ile to poważne korzyści, a na ile próba reperowania wizerunku samolotu, który do najlepszych nie należy. Z drugiej strony sam fakt braku spadku właściwości stealth już jest pewnym novum, a wartość dodana w postaci „nieznacznego” poprawiania sytuacji powinna być oceniana pozytywnie. Póki co są to jedynie twierdzenia producenta, który o wielu rzeczach już zapewniał więc nie można wykluczyć za kilka lat ogromnego kontraktu na poprawę właściwości stealth już wyprodukowanych samolotów.

Źródło: airforce-magazine.com/wired.com/defense-aerospace.com

Zdjęcie: USAF