Dwie maszyny A-10 Thunderbolt II zapewniały wsparcie liczącemu 60 żołnierzy konwojowi żołnierzy amerykańskich.
Podczas rutynowego patrolu jeden z pojazdów przewrócił się co wymusiło nocleg gdyż nie można było szybko wyciągnąć pojazdu. Po wschodzie słońca rozpoczął się ostrzał konwoju i w jego wyniku trzech żołnierzy zostało rannych, a pozostali byli przygwożdżenia za swoimi pojazdami. Zaistniała konieczność ewakuacji rannych i w związku z tym bliskie wsparcie z powietrza stało się niezbędne. Jedynym problemem był brak możliwości precyzyjnego potwierdzenia pozycji nieprzyjaciela.
Chwilę po wezwaniu wsparcia nad rejonem pojawiły się dwa A-10. Prowadzący przeleciał nad miejscem walki, a w tym czasie prowadzony wypatrywał ognia nieprzyjaciela. Przeciwnik zagęścił ogień i w związku z tym podczas kolejnego przelotu prowadzący oznaczył pociskami dymnymi cel, a prowadzony zaatakował go przy pomocy działka 30 mm GAU-8A. Atakujący po pierwszym przelocie jeszcze bardziej zbliżyli się do konwoju, a ogień stężał i sytuacja konwoju pogarszała się. A-10 wykonywały kolejne przeloty z ostrzałem. Zazwyczaj po pierwszym lub drugim przelocie przeciwnik uciekał.
W końcu atakujący byli na tyle blisko, że możliwe było rażenie konwoju grantami. Rozumiejąc zagrożenie dowódca konwoju przez radio wydał komunikat „danger-close”. Jest to sygnał oznaczający, że wsparcie jest na tyle potrzebne, że dowódca jest gotowy przyjąć ryzyko ostrzału własnych sił.
Piloci A-10 szkolą się w takich sytuacjach, ale prowadzenie ognia w trakcie którego ranni mogą zostać towarzysze broni jest dla pilota wielkim wyzwaniem. Podczas kolejnego zejścia na poziomie 75 stóp ogień otwarto równolegle do linii własnych, zaledwie 50 metrów od konwoju.
Starcie trwało dwie godziny i w jego trakcie A-10 wykonały 15 ataków i wystrzeliły niemal cały zapas 2300 pocisków oraz zrzuciły trzy 500 funtowe bomby. Według relacji pilotów ostatni przelot musiał odstraszyć napastników. Krótko potem maszyna MC-12 nadleciała by ustalić czy Afgańczycy się nie przegrupowują. A-10 pozostawały nad rejonem walk, gdyż często po ich odlocie następował kolejny atak.
Źródło: af.mil
Zdjęcie: af.mil