Jak wiadomo od jakiegoś czasu trwają przymiarki do zakupu nowych myśliwców przez Koreę.
Według doniesień Yonhap news agency testy nie miałyby odbyć się na prawdziwej maszynie F-35, tylko pilot koreański miałby zasiąść za sterami symulatora. Dla przypomnienia dodajmy, że w konkursie biorą jeszcze udział Boeing F-15SE i Eurofighter Typhoon. Szacuje się, że kontrakt wart jest około 8,5 miliarda dolarów za 60 samolotów. Wybór ma nastąpić już w październiku. I Boeing i EADS wystawią maszyny do testów z pilotem koreańskim na pokładzie, ale Lockheed odmówił zasłaniając się brakiem gotowości operacyjnej samolotu oraz ciągłymi pracami rozwojowymi nad nim. Rozwiązaniem miałoby być użycie symulatora oraz loty w których za F-35 leciałby pilot koreański w innym samolocie. Cała sytuacja prezentuje się dość kuriozalnie, ponieważ Lockheed z jednej strony chce sprzedać samolot, a z drugiej nie chce udostępnić go do testów. Firma oczekuje do Korei, że kupi kota w worku. Sytuacja jest z pewnością rozwojowa i może się okazać, że dojdzie do jakieś nagłej volty w tej kwestii.
Źródło: Yonhap news agency
Zdjęcie: Lockheed Martin