Sześć F-16 należących do Zjednoczonych Emiratów Arabskich wylądowało we Włoszech.
Samoloty wspierające interwencję w Libii wylądowały na lotnisku Decimomannu na Sardynii. Uprzednio do bazy przybył samolot logistyczny. Już 24 marca Zjednoczone Emiraty Arabskie zapowiedziały swój udział w operacji. Do pomocy siłom NATO wysłano 6 maszyn F-16 i 6 MIrage 2000. Przyczyną opóźnienia zaangażowania miały być rozbieżności na linii Zachód- ZEA w sprawie niepokojów w Bahrajnie. Poza Libią akcję wspiera również Katar. Są to jak na razie jedyne państwa arabskie biorące czynny udział w operacji i póki co nie zanosi się na pozyskanie nowych sojuszników. Nie wróży to dobrego odbioru całej sprawy wśród państw muzułmańskich. Pojawiają się też głosy o przeciągnięciu zaangażowania się w Libii w miesiące. Prof. Rotfeld słusznie zauważył, że trzeba było atakować gdy rebelianci byli pod Trypolisem. Akcja była wyraźnie spóźniona i zwracają na to uwagę również eksperci wojskowi. Słychać również głosy o wysłaniu broni, która miała by wesprzeć rebeliantów, ale są one szybko dementowane.
Zdjęcie: Lockheed Martin
Źródło: DefenseNews