17 kwietnia powiązany z chińskim rządem dziennik Global Times poinformował o pracach nad nowymi silnikami dla chińskich samolotów bazowania pokładowego o cechach utrudnionej wykrywalności.
Za ich opracowanie odpowiadać ma zespół 193 inżynierów wśród których 124 miało 35 lub mniej lat. Prace realizowane były w Gas Turbine Research Institute działającym w ramach chińskiego potentata silnikowego Aero Engine Corporation of China. Za swoje osiągnięcia zespół ma otrzymać specjalną nagrodę przyznawaną przez władze prowincji Syczuan.
W opublikowanym komunikacie w którym informowano o przyznaniu nagrody nie podano szczegółów silnika, a nie nawet jego oznaczeń. Napisano jedynie, że pozwoli on na rywalizowanie chińskim samolotom z najnowocześniejszymi konstrukcjami zachodnimi i że ma reprezentować najwyższy poziom zaawansowania pośród wszystkich silników jakie opracowano i zbudowano w Chinach. Dodano również, że jest to jeden z kilku dużych projektów silnikowych jakie są obecnie realizowane.
Nie podano co prawda o jaki samolot chodzi, ale przypuszcza się, że z pokładu lotniskowców startować mógłby po odpowiednich przeróbkach drugi po maszynach J-20 chińskich samolot o cechach utrudnionej wykrywalności oznaczany jako FC-31 (J-31). Jest on nieco mniejszy od J-20 i swym kształtem przypomina maszyny F-35, ale zamiast jednego posiada dwa silniki.
Chińska pięta Achillesowa
Od dziesięcioleci Chiny mają poważny problem z opracowaniem siłami własnego przemysłu wystarczająco efektywnych i niezawodnych silników dla swych wielozadaniowych samolotów bojowych. W związku z tym zazwyczaj posiłkują się jednostkami kupowanymi w Rosji. Dowodem desperacji w tym obszarze niech będzie fakt, że by pozyskać silniki AL-41F1S montowane na samolotach Suchoj Su-35 Chińczycy zdecydowali się kupić całe maszyny gdyż samych jednostek napędowych Rosjanie nie byli skorzy sprzedawać. Manewr ten miał na celu najprawdopodobniej podjęcie próby zastosowania inżynierii wstecznej i skopiowania tych jednostek, ale inżynierowie Rosyjscy byli przekonani, że silnik jest tak skonstruowany, że jest to w zasadzie niemożliwe.
Z kolei opracowywany od lat dziewięćdziesiątych i używany powszechnie w siłach zbrojnych Chin silnik Shenyang WS-10 według niektórych analityków ma pochodzić w prostej linii od silników cywilnych CFM-56, z których wywodzić ma się rdzeń jednostki napędowej. Oczywiście przez lata silnik był udoskonalany, ale wiele wskazuje na to, że nadal nie jest on dość niezawodny jak na współczesnej standardy wojskowe, a moce które rozwija nie są tożsame z odpowiednikami zachodnimi co znacząco ogranicza możliwości platform bojowych.
Propaganda czy awans?
Na podstawie bardzo skąpych informacji napływających z Chin i serwowanych nam przez państwowe organy informacyjne trudno ocenić, czy jest to rzeczywisty przełom, a przynajmniej milowy krok ku niemu, czy też jest to jedynie niewielki kroczek rozdmuchany na potrzeby budowania obrazu potężnych Chin. Zważywszy na upór chińczyków, poświęcany na ten problem czas i pieniądze oraz jego wielką wagę można domniemywać, że jakiś przełom mógł nastąpić. Jeśli ten trend zostałby utrzymany i pogłębiony to Chiny awansowałyby do elitarnego grona państw, które są w stanie własnymi siłami wyprodukować wielozadaniowy samolot bojowy, czyli w szczyt ludzkiej inżynierii technicznej. Obecnie państwa te można policzyć na palcach jednej ręki. Są to w zasadzie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Rosja i Francja. O ile w obszarze podzespołów elektronicznych Chiny są już blisko światowej czołówki i należy spodziewać się dalszego szybkiego postępu o tyle w obszarze silników od zawsze pozostawały w tyle. W związku z tym trzeba bacznie obserwować wiadomości napływające z Państwa Środka, gdyż pozyskanie kompetencji pozwalających na samodzielna budowę wysokiej klasy jednostek napędowych wprowadzi Chiny na wyższy poziom w światowej rozgrywce o dominację.
dr Krzysztof Kuska
Zdjęcie: FC-31 podczas pokazów China International Aviation & Aerospace Exhibition w 2014 roku. Źródło: Wikipedia / wc