Ale gdzie moja walizka?!? A o, właśnie, dokładnie tutaj, proszę Pana!

Co jest największym koszmarem pasażera? Wysiada z samolotu, przepiękna pogoda, słońce świeci, lot bez turbulencji, współpasażerowie na medal, obsługa wzorowa, idzie po walizkę… GDZIE JEST MOJA WALIZKA!

Linia lotnicza może stanąć na rzęsach, ale to jest ostatni element całej „wyprawy” samolotowej i jeśli on zawiedzie to wrażenie pozostanie złe. A w powyższym przykładzie podałem cieplarniane warunki lotu i całego przedsięwzięcia, a proszę sobie wyobrazić odwrotność tychże i na sam koniec brak bagażu. Strach się bać, a całe odium spada na linię lotniczą.

Sytuacji takich jak nasza, hipotetyczna, nie ma znowu zbyt wiele. Kody paskowe działają całkiem nieźle, ale o to „całkiem” właśnie chodzi. Gdy już dojdzie do zagubienia bagażu jest to ogromny problem dla pasażera, ale i dla linii lotniczej. Musi odnaleźć walizkę, dostarczyć ją do miasta docelowego, a następnie wysłać kuriera do domu pasażera. Koszty jakie generuje takie zagubienie są niemałe, a jak wiadomo te mają być jak najniższe. Wszak rada nadzorcza czuwa.

Co teraz? Odpowiedź jest prosta – RFID (Radio Frequency Identification). Dzięki temu rozwiązaniu system ociera się niemal o 100% skuteczność. Błąd jest marginalny, na poziomie ułamka procenta. Jak to działa? Każda walizka zamiast kodu paskowego dostaje chip RFID który jest następnie śledzony w odmętach Portu Lotniczego przez odbiorniki. Nie ma problemu ze złym sczytaniem kodu ponieważ sygnał jest jednoznaczny.

Prekursorem tego rozwiązania jest amerykańska linia lotnicza Delta Airlines,a działą ono już od kilku miesięcy. To nie jest jednak jej ostatnie słowo. Żyjemy w świecie informacji, dosłownie rzecz ujmując zalewu informacji, ale czasem sami tego zalewu byśmy chcieli. No, może nie zalewu, ale napływu i lokalizacja własnego dobytku znajdującego się w walizce jest jedną z takich okoliczności.

Delta umożliwia śledzenie własnej walizki na ekranie telefonu dzięki swojej aplikacji. Jeśli bagaż jest w powietrzu to widzimy mapę w oddaleniu, a gdy samolot już wyląduje to można śledzić poszczególne jej etapy na lotnisku. Kolejną nowością jaka ma być wprowadzona są tzw. push notifications czyli telefon będzie nas informował komunikatem o fakcie przejścia naszej walizki do następnego etapu podróży.

Póki co system działa na 84 lotniskach w USA. Czy się przyjmie globalnie? Wydaje się być bardzo dobrym. Oczywiście trzeba w niego zainwestować, ale z czasem inwestycja się zwróci. Jedyną opcją nie przyjęcia tego rozwiązania jest chyba wymyślenie czegoś jeszcze lepszego, a jak wiadomo konkurencja nie śpi.

Wyobraźmy sobie ileż to mniej stresów mieliby pasażerowie, a ileż więcej uciechy akcjonariusze gdyby osiągnąć skuteczność na poziomie 99,9%, ale w ujęciu globalnym?

Krzysztof Kuska