Rzeczywistość lotnictwa wojskowego

Z nostalgią wspominam czasy pięknego lotnictwa wojskowego sprzed 70-80 lat. Zupełnie inne czasy. Był tylko człowiek i maszyna. Nie było między nimi komputerów, radarów, siłowników, sprężarek (poza silnikami oczywiście) i innych wynalazków. Leciałeś tak dobrze, jak umiałeś, a nie tak dobrze jak umiałeś i pomógł Ci komputer. Trochę tak jak teraz z samochodami. Każdy może wsiąść do 335 xd rocznik 2016 i deptać po gazie, ale ilu wejdzie do pierwszych „trójek” bez kontroli trakcji i całego worka systemów i wydusi z tej maszyny siódme poty? A przecież to samochód szosowy…

Udało mi się napisać wstęp i tytuł, który nie mówi o czym będzie reszta. Pomysł na dzisiejszy felieton to jak zwykle artykuły, które pojawiają się w branżowych czasopismach i komunikaty na stronach producentów. I tu wracamy do wstępu. Przez to, że samoloty były kiedyś tak proste i stosunkowo tanie można je było wymieniać na nowe. Oczywiście swój wkład miał w to dynamiczny rozwój szeroko rozumianej myśli lotniczej i to pod każdym aspektem. Dziś po wydaniu kilkudziesięciu milionów dolarów na jeden samolot nikt nie chcę wymieniać go szybciej niż to absolutnie konieczne, a najlepiej jeszcze trochę później.

Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli dany samolot ma resurs wyznaczony na 8000 godzin w powietrzu to jest to często z zapasem rzędu kolejnych 6000, a nawet 8000, bo tyle pewnie wytrzymał na próbach zmęczeniowych. Zatem po dojściu do kresu lub zbliżaniu się do niego, prześwietla się daną maszynę i gdy nie ma oznak pęknięć lub innych symptomów wielkiego zużycia przedłuża mu się dopuszczenie do latania uwzględniając np. częstsze kontrole i przeglądy tudzież wzmacniając to i owo. Dzięki temu właściciel nie musi kupować nowej maszyny i do gry wkracza modernizacja.

Modernizacja to właśnie tytułowa „rzeczywistość lotnictwa wojskowego”. Czy jest zła? Nie mnie to oceniać. Po prostu jest i w takiej rzeczywistości operujemy. Wczorajsza skorupa staje się jutrzejszym myśliwcem. Do tego się to trochę sprowadza. Jednakże jeśli pierwotny projekt pod względem aerodynamicznym był na tyle doskonały, że osiągamy na nim kres ludzkich możliwości, to po co go zmieniać? Kolejny krok to już i tam maszyny bezzałogowe działające niczym roje pszczół w pełnej koordynacji i pełnej świadomości sytuacyjnej, a dodatkowo podejmujące autonomiczne decyzje na szczeblu taktycznym.

Nasze myśliwce również czeka ta sama droga. Nie oszukujmy się, minęło już 10 lat od czasu kiedy je nabyliśmy i za kolejne 10 trzeba już będzie mieć wdrożony plan modernizacji floty. Taki jest bowiem nieubłagany cykl życia samolotu wojskowego. Zatem już dziś warto myśleć nad tym jaki program zaaplikować Jastrzębiom i się do niego przygotowywać mając na uwadze przyszłe wymagania pola walki.

I tak oto dochodzimy do praprzyczyny dzisiejszego tekstu, a mianowicie artykułu z flightglobal w którym czytamy o możliwej modernizacji japońskich F-15, które mają jeszcze spory zapas godzin do wylatania. Osią tejże poza nowym radarem może być standardowy pakiet, czyli zbiorniki konforemne, nowy komputer misji, systemy walki elektronicznej itd. Słowem wszystko co najlepsze na półkach Boeinga. Kluczowe jednak wydaje się zwiększenie możliwości przenoszenia pocisków AIM-120 AMRAAM z dotychczasowej liczby 8 do aż 16 (nowe samoloty mogą ich przenosić 20). W tekście mamy również wzmiankę wypowiedzianą przez Jim Armingtona z oddziału Boeing Defence na Japonię:

The JASDF [Japan Air Self-Defence Force] is looking at missions, and the F-15 has a lot of potential

Zatem skoro Japończycy przyglądają się potencjalnym misjom F-15 i pada dalej w tekście informacja o dwukrotnym zwiększeniu możliwości przenoszenia pocisków klasy powietrze-powietrze to można wyciągać z tego pewne wnioski. Oczywiście niezbyt daleko idące, ale jakiś obraz sytuacji i kierunków nam się rysuje. Po unowocześnieniu F-15 każdy z samolotów mógłby dwukrotnie zwiększyć ilość celów powietrznych do zaatakowania, a zatem na papierze podwajamy swój potencjał obronny i ofensywny. Oczywiście projekt 16 AMRAAM powstał jeszcze w 2015 roku i jest z tyłu głowy nie tylko Japonii, ale…

Obserwujmy dalej wszelkie modernizacje i modyfikacje, ponieważ ich kierunek mówi często wiele, aczkolwiek jak zawsze mogę się mylić…

Krzysztof Kuska

Zdjęcie: Boeing