„Gwałt na duszy” – co krasnoarmiejcy zobaczyli w Polsce we wrześniu 1939 roku

I chociaż Rosjanie mawiali, że u nich wszystkiego jest pod dostatkiem U nas [w ZSRS] (…) chleba dla nikogo nie zabraknie ((AW II/1274, k. 2.)), to jednak jak zauważają relanci sytuacja przedstawiała się zupełnie inaczej, słowa te nie miały pokrycia w rzeczywistości, którą uwidaczniali sowieccy „mołojcy”. Ale prawda aż biła z twarzy wynędzniałych żołnierzy… ((AW II/1274, k. 2.)), Byli wygłodzeni. Wykupywali (…) z piekarni cokolwiek było z białego pieczywa. No jednym słowem byli bardzo wygłodzeni. Byli też (…) w przeciwieństwie do żołnierza niemieckiego, bardzo, bardzo ubodzy ((AW I/366, k. 7.)), Byli głodni i często pod nieuwagę dowództwa wchodzili do domów ((Są też relacje opisujące sytuacje, gdy w domach zjawiały się grupki (po ok. 10. żołnierzy), którzy dopuszczali się kradzieży (łupem padały płaszcze, buty, sztućce, itp.), ewentualnie przychodzili wprost z pytaniem/rozkazem o wódkę, z pól zabierali żywność (np. kapustę). (AW II/1169 Ł, k. 1-2).)) i prosili chleba i стакан чаю. Płakali, kiedy mieli iść na front fiński, bo masowo tam ginęli (( AW II/2755, k. 5.))”.

Nastąpiło zderzenie dwóch światów, dwóch mentalności, dwóch kultur (( Por.: Właśnie zachowanie było jedną z głównych przyczyn, dla których zachodni Ukraińcy odbierali przyjezdnych jako ludzi innej formacji duchowej, innej mentalności (…). To byli inni ludzie, z inną powierzchownością, innym zachowaniem i inną duszą (cyt. za: I. N. Gridina, dz. cyt., s. 39). Gridina pisze: Rzeczywiście, to było spotkanie dwóch kultur, dwóch światów, w których funkcjonowały/obowiązywały różne moralne, polityczne i ekonomiczne prawa (tamże, s. 40).)): wschodniej i zachodniej. Nas, dawnych nauczycieli zaskoczył niesłychany prymitywizm tych ludzi, brak wiedzy, brak kultury i bieda, granicząca z nędzy ((AW II/1093 k. 8-9.)). Świat i życie, które zobaczyli w Polsce było niepodobne do tego, czego sami doświadczali u siebie. Dotyczyło to nie tylko kwestii materialnych, takich jak wystrój mieszkań, sprzęty domowe, obowiązująca moda, ale odnosiło się to także i do kwestii kulturalnych, obycia, dobrych manier. Zasadniczą kwestią był także porządek prawny – podporządkowanie wszystkiego wspólnocie, partii, komunie, pogarda – jak to bywa w systemach totalitarnych – dla jednostki, która ważna jest o tyle, o ile przydaje się państwu [swoisty „utylitaryzm”]. Moskale dziwią się naszym porządnym ubraniom, nie wiedzą, co to znaczy „własność” i „mieć”, a w kościołach podobno tańczą (( AW II/1278, k. 13.)).

W tym „innym świecie”, „drugiej Ameryce” zaciekawienie budziło wszystko, a najszczególniej kobiety. Patrzyli na mnie ze zdziwieniem jak na zjawisko. Nie widzieli widocznie kobiety tak ubranej (…), elegancki granatowy angielski kostium, kapelusz i pantofelki na wysokim obcasie. Wybałuszali na mnie oczy, a ja odpowiedziałam spojrzeniem wrogim i pełnym pogardy. Nie zaczepił mnie nikt (( AW II/1093 k. 7.)). Dodajmy, że typowa młoda Rosjanka (( Por.: Nasze nowe koleżanki były poubierane w jakieś barchanowe czy flanelowe suknie, krojem przypominające szlafroki, na nogach miały wysokie gumiaki, na głowach chustki. Zachowywały się prostacko i hałaśliwie. Z niechęcią i zawiścią spoglądały na nasze zaondulowane głowy, z ładnych materiałów, dobrze skrojone sukienki i jedwabne pończoszki (…). Nasz najwyższy zwierzchnik (…) miał wygląd starszego fornala: w grube, juchtowe buty wsunięte w nogawki wymiętych, wyblakłych spodni, nieokreślonego koloru рубашка, гимнасëрка z przetartymi rękawami, jakaś nędzna marynareczka (AW II/1093 k. 8-9).)) skierowana na Kresy nosiła czerwony beret, kożuszek, walonki i nocną koszulę (( AW I/222, k. 2. [na temat „sowieckiej mody koszul nocnych” zob. dalej])).

Tym chętniej Rosjanie, zwłaszcza ich kobiety przejmowały modę europejską (( AW I/878, k. 1.)). Kobiety sowieckie zasłynęły na Kresach z wprowadzenia dziwnej mody: koszulom nocnym dały nowe zastosowanie jako sukienek, nawet balowych (( AW I/288, k. 2; AW II/1232, k. 7; AW II/1260 k. 7; AW II/2755, k. 5.)). Historie (…) o tym, że Rosjanki chodziły w koszulach nocnych jak w sukienkach lub zakładały biustonosze na mundury [sic!], widziałam na własne oczy, była to prawda (( AW II/3199, k. 24 [D. Mroczkowska-Kapuściak, Wybuch wojny. Trudy życia w reżimie sowieckim, w: Taż, Zaczęło się na Polesiu. Zwyczajna historia niezwykłego życia, Toronto 1997, s. 24].)). Sprowadzone kobiety sowieckich oficjeli (( Por.: Zabiedzony lud sowiecki (…) widział, (…), że najbiedniejsza nasza [ukraińska] służąca wygląda przed żoną ich pułkownika jak prawdziwa grafini… (cyt. za: I. N. Gridina, dz. cyt., s. 39).)), wojskowych i zwykłych pracowników dokonywały równie chętnie i udanie zakupów, jak ich mężowie (( AW 1232, k. 6.)).

Pod względem światopoglądu tak szeregowi żołnierze, jak kadra dowódcza byli jednakowo ukształtowani. W podobny sposób mieszkańcom Kresów opisywali życie „w Sowietach”, niejako mechanicznie wymieniali pozytywne strony ustroju, prozy życia. Nie znali jednak innego świata, innych ustrojów (( AW V-MID-02, k. 1.)). Źle się stało, że wojska radzieckie weszły do Polski w niedzielę. Ludzie byli ładnie, odświętnie ubrani i to robiło na żołnierzach duże wrażenie. Na pewno nie zgadzało się z ich propagandą, że w Polsce jest straszna bieda, że ludzie nie mają co jeść. A tu dobrze ubrani, dobrze wyglądają, nie pracują, tylko gapią się na ubogą armię (( AW II/1223, k. 1-2. Por.: AW II/3570, k. 1-2. [odświętnie ubrani Polacy, bo niedziela] )). Stąd też zdarzały się sytuacje, gdy – jak Cezary Baryka szukał w Polsce „szklanych domów” z ojcowskich opowieści, tak oni szukali w Polsce… nędzy. Czasami zatrzymywali się i pytali nas – gdzie ta nasza biedota. My mówiliśmy im, że to my jesteśmy najbiedniejsi, ale nie wierzyli. Za dobrze byliśmy ubrani. My, dzieci wsi! Mieli w głowach tylko slogany swojej propagandy (np. że „polskie pany jeżdżą na ludzie roboczym” itp.) (( AW I/770 k. 2.)).

Na szczególną uwagę zasługuje kwestia propagandy (( Na temat różnorodności form sowieckiej propagandy (ulotki, plakaty, filmy) oraz głównych jej haseł (raj sowiecki, wyzwolenie od polskich burżujów, obrona ludności opuszczonej sromotnie przez rząd polski) i myśli przewodnich (bosy chłop ciągnący pług/sochę, bity przez brzuchatego obszarnika) oraz stosunku ludności polskiej do tejże (prymitywne, populistyczne, ogólnikowe, oklepane, stereotypowe, niezgodne z rzeczywistością slogany, frazesy) zob. też: AW I/1158, k. 1; AW II/1390, k. 3; AW II/3570, k. 54, AW V-MID-02, k. 1).)), jaka serwowana była ludności podbitej, a na której, jednocześnie, można by rzecz, wychowali się zdobywcy/wybawiciele ((Szczytem propagandy stosowanej we własnych szeregach wydają się być choćby takie wypowiedzi politruków jak : Towarzysze, jak my Niemców pobijemy, to my będziemy samolotami świnie na bazary wozić… [sic!] (AW II/2501, k. 6).)). Agitację prowadzili, owszem żołnierze, ale też specjalni agitatorzy i agitatorki (( AW I/809, k. 2.)). „Mołojcy” rozchodzili się po domach i opisywali uroki życia w Kraju Rad, wysławiali dobrobyt. Polacy zazwyczaj milczeli w takich sytuacjach lub z rzadka uśmiechali się. Widok mizernych, biednie umundurowanych mówców kazał powątpiewać w prawdziwość ich słów. Ponadto sam bardzo młody wiek żołnierzy rodził przypuszczenia, iż zostali przymuszeni do takich działań (( AW I/222, k. 1-2.)).

Już z samolotów zrzucano ulotki zapowiadające wyzwolenie „od polskich burżujów”, zaprowadzenie raju ((AW II/1390 k. 3-4)), ale i namawiające wprost do ludobójstwa ((Por.: Rozrzucanych z samochodów ulotek wzywających do mordowania „polskich panów, pidpankiw i pomieszczykiw” (AW II/528, k. 4); Idziemy wyzwolić naród ukraiński z rąk polskich zachwatczyków (AW II/1274, k. 1).)). Również żołnierze rozdawali ulotki, które w swej treści i formie (ilustracje) wydawały się Polakom prymitywne i wulgarne – brzuchaty obszarnik bije kijem bosego chłopa ciągnącego pług (( AW II/3570 k. 2.)) albo Orzeł Polski szponami drapie ukraińskiego chłopa, z którego leje się krew (( AW II/1274, k. 3. Ohydny plakat, nawet Ukraińcy go nie akceptowali (AW II/1274, k. 3).)).

Po pierwsze „oplakatowywano rzeczywistość, otoczenie”, pozwoliłam sobie użyć takiego sformułowania, zgodnego z opisami stanu faktycznego – Propaganda zalała miasto (( AW I/288, k. 2.)), tj. plakaty propagandowe (ilustracje, napisy) umieszczano na ogrodzeniach, murach, budynkach; w radiu emitowano przemówienia, audycje propagandowe (( AW II/1274, k. 3.)). Mieszkaniec b. Kresów z propagandą stykał się na każdym kroku, nawet przy okazji rozdawania żywności przez władzę (( AW II/1232, k. 7. Por.: Milicjanci (…) ustawiali (…) [klientów] (…), pouczając przy tym o sprawiedliwości radzieckiej i wyższości ustroju sowieckiego nad zgniłym światem kapitalistycznym. I że wyzwolony przez nich świat pracy: robotnicy i chłopi nie będą już wyzyskiwani przez polskich magnatów (AW II/1232, k. 7).)). W celach propagandowych wykorzystywano technikę filmową. Wyświetlane obrazy ukazywały stereotypowe sceny w rodzaju: tłum nędzarzy czeka w kolejce po cukier, podczas gdy wychodzący ze sklepu wojskowy (wszedł poza kolejnością) zakupił cały worek (niósł go lokaj). Spojrzenia biedaków mówiły wszystko (( AW II/1260, k. 10.)). Tymczasem prezentowane sowieckie filmy ukazywały dobrobyt w sowieckim państwie, pięknie ubranych ludzi, stoły uginające się pod ciężarem potraw (( AW I/222, k. 2.)). Należy zauważyć, że czasami przerywano projekcje, gdy nastrój publiczności był zbyt nieprzychylny. Rosjanie nie rozumieli, dlaczego przedstawiane filmy są niestosowne, a przede wszystkim niezgodne z prawdą. Wyczuliśmy, że Rosjanie byli mocno zaskoczeni (…). Najbardziej dziwiło nas to, że ONI byli wręcz zaszokowani i nie mogli po prostu zrozumieć – co nie sensownego było w tym filmie… (( AW II/1260, k. 10.)).

O prymitywizmie i nieokrzesaniu, braku elementarnej wiedzy, zacofaniu cywilizacyjnym i „myślowym”, ale i o nędzy w „raju”, z którego przybyli (( Por.: Wielu, dokonawszy zakupów, wyglądało na wariatów. Przecież stalinowska propaganda głosiła, że w zgniłym kapitalizmie panuje okropna nędza. A tu „takie buty”! Nie mogli pojąć tego, co ujrzeli na własne oczy. Dopiero później, tułając się po Związku Radzieckim, przekonałem się, jak drastycznie reżim stalinowski ograniczał zaspokajanie podstawowych potrzeb swych obywateli (AW II/1561, k. 19-20).)), świadczyły rozliczne – komiczne zresztą wówczas dla polskich obserwatorów, i obecnie dla czytających wspomnienia – sytuacje, których bohaterami byli „ludzie sowieccy (( W języku rosyjskim na określenie „ludzi sowieckich” funkcjonuje, dość pejoratywne zresztą słowo совок.))”, ci w mundurach i bez. Sięgnijmy do wspomnień Witolda Jandy. W rozległej willi (…) zamieszkało na kwaterze dwóch sympatycznych oficerów (…). Pierwszy jest podpułkownikiem, a drugi majorem (…). W domu znajdował się oddzielnie ustęp i łazienka. Owe dwa sanitariaty były wyłożone elegancją glazurą (…). Stojąc w otwartych drzwiach ustępu bardzo wydziwiali, jak można się w czymś takim myć, bo woda ucieka natychmiast po naduszeniu na przycisk. Dopiero wuj zorientował wojaków (…), że obok jest łazienka, a to jest po prostu ustęp. Zażenowani twierdzili, że nie przypuszczali, by coś tak wykwintnego mogło służyć do (…) [takich] potrzeb (( AW II/1561, k. 20-21)).

Z kolei w innej relacji mamy opisaną następującą scenkę. Przy jednym ze stołów [w restauracji] siedziało kilku oficerów, którzy zamówili u kelnera z karty po kilka (…). dań. Gdy ten postawił im najpierw zupę, zażądali natychmiastowego dostarczenia na stół wszystkich zamówionych potraw. Widocznie obawiali się, że może czegoś zabraknąć. Ponieważ zamówione jadło nie mieściło się na ich stole, dostawili sobie drugi i (…) pożarli wszystko z apetytem (( AW II/1561, k. 20.)). W Łucku lepy na muchy o woni miodu żołnierze brali za produkty spożywcze, a gdy nie udało im się ich spożyć, konkludowali Tfu, jakie świństwa Polaczki jedzą! (( Z. Niedźwiedzki, dz. cyt., s. 51.)) .

Władza sowiecka obawiała się „szoku cywilizacyjnego”, jaki może wywołać u ludzi sowieckich informacja o tym, jak naprawdę żyło się w „Polsce panów”. Przez lata utrzymywano przecież społeczeństwo w przeświadczeniu, że niepodzielnie panuje tam nędza, głód i ucisk kapitalistyczny). Równie niepożądanym byłoby również doprowadzenie do przedwczesnego – uświadomienia „oswobodzonego” społeczeństwa Kresów o warunkach życia w „sowieckim raju”. Oczywiście, jeśli przyjąć, że i na tym terytorium zaprowadzone zostaną sowieckie reformy, to ludność znajdzie się w podobnej sytuacji jak ludność innych sowieckich republik – jednakże chodziło o to, by w początkowym okresie kresowian nie zrazić – należało wychwalać Związek Sowiecki, pokazywać pozytywne strony komunizmu. Później dzięki terrorowi władza nie będzie już musiała obawiać się niezadowolenia mas (( Por.: Nakazano nawet szoferom ciężarówek pod przysięgą i na piśmie [sic!] – nie opowiadać, co widzieli na Ukrainie sowieckiej, tj. nędzę i głód. Nie wolno też było kierowcom opowiadać sowieckim Ukraińcom o dobrobycie w byłej polskiej Ukrainie. „Ludziom sowieckim” kazano opowiadać Ukraińcom po polskiej stronie o dobrobycie w ZSRS i chwalić, chwalić i chwalić! (AW II/1332, k. 19). )). Kwestię tę można rozpatrywać szerzej – poprzez ukazanie prawdziwego życia – tak dla „Sowietów” (jaki jest świat kapitalistyczny), jak i „Zachodu” (jaki jest ZSRS). Komunistyczna propaganda jest bogata, bo cały Związek Sowiecki pracował tylko na propagandę zagranicą, cały Związek Rosji, który był ogrodzony murem i nikt nie wiedział, jak było, aż przyszedł czas i drzwi otworzyły się. A ludzie zobaczyli świat, a inni życie (( AW V-MID-30, k. 3.)).

Jednym z ulubionych sloganów bolszewickich był: Народа нелзя обманут (Ludu nie można oszukać) i rzeczywiście – sołdaci mówili prawdę; w kontaktach bezpośrednich (( AW II/1332, k. 18-19. Por.: „Nasz” chłop ukraiński, pijąc piwo z sołdatem, Ukraińcem spod Szepietówki, zaklinał go, by powiedział mu „czystą prawdę”: – Jak u was jest naprawdę? Jaka to власть? (…) Podpity sołdat obejrzał się czy nikt obcy nie słucha [sic!], i powiedział: -„Nasza власть jest najlepsza na świecie! Z początku było ciężko. Nawet moi dwaj bracia umarli z głodu. Ale potem się poprawiło. I jest już dobrze. Jak w kołchozie był głód, to partia nam nawet kartofle dawała. Już jest dobrze…”. Ta pochwalna informacja przeraziła „naszego” ukraińskiego chłopa bardziej niż jakakolwiek antysowiecka agitacja. To partia na Ukrainie daje chłopom ziemniaki??!! W Polsce brakowało chłopom pieniędzy, ale na wsi ludzie dusili się od nadmiaru żywności, której nie miał kto kupić (AW II/1332, k. 18-19). Podobnie rzecz się miała z oficerami i cywilami niezależnie od poruszanych kwestii: mówili prawdę – zawsze jednak dopiero w trakcie rozmów prywatnych z osobami, do których nabrali zaufania (AW V-MID-02, k. 2), (zob.: Jedna z młodych sowieckich nauczycielek bardzo polubiła moją mamę i starała się z nią zaprzyjaźnić (…). Często do nas przychodziła, wszystkiemu uważnie przyglądała się, słuchała (…). Była jednak ogromnie zastraszona, ale mamie na tyle zaufała, że kiedyś poprosiła o zamknięcie się w pokoju, w obawie przed podsłuchem, i zaczęła zwierzać się. Płakała opowiadając o straszliwej nędzy, o tym, jak swemu ojcu wysyła sól, bo w głębi Rosji i tego nie ma, ojciec zaś jedyną swoją żywicielkę – krowę karmi zimą, zbieranym i suszonym latem, końskim nawozem (AW II/1381, k. 9). )). W kraju, gdzie papier był tak drogi, gdzie sprzedawano cukierki bez opakowania, gdzie papierosy z braku bibułek palono w brudnej gazecie, gdzie gazety /„Prawda” głosi izwiestie, a „Izwiestia” mówi tylko prawdę/ drukują na bardzo marnym papierze, na propagandę papierową wydaje się tyle materiału (( AW II/1274, k. 3.)).

Żołnierze sowieccy nie rozumieli, dlaczego „uciemiężeni” – głosiła sowiecka propaganda – (…) nie cieszą się z „wyzwolenia”(…). W pojęciu każdego bolszewika świat kapitalistyczny, do którego należała Polska, dzielił się na wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych – na bogatych i biednych (…). Tymczasem tutaj jakoś nie było widać głodnych, gołych i bosych ludzi. W kraju rządzonym przez panów i obszarników nie było wcale powszechnej nędzy (( Cyt. za: Wrzesień 1939…, s. 37. [cyt. ze wspomnień: H. Sobolewski, Z ziemi wileńskiej przez świat GUŁAGU, Warszawa 1990] Por.: [Zabiedzony naród sowiecki] (…) widział, że w tej „kapitalistycznej” Europie, którą im polecano nienawidzić, wszystkiego było pod dostatkiem (cyt. za: I. N. Gridina, dz. cyt., s. 39).)) Rzeczywiście, zetknięcie się z kapitalizmem [czy rzeczywiście całkiem zgniłym?], co miało miejsce już na ziemiach polskich musiało wywołać w nich dysonans poznawczy, zaś sam ustrój i kraj niemałe zrobić wrażenie, skoro wielu oficerów zakupiło ubrania cywilne, by w odpowiednim momencie opuścić szeregi armii i pozostać w Polsce (( AW V-MID-02, k. 1.)).

Słowa świadków Ci ludzie byli w większości sami ofiarami panującego u nich porządku, i chociaż nastawieni przed przyjazdem wrogo do wszystkiego, co tu zastaną, starali się nie szkodzić miejscowej ludności i ustosunkowywali się na ogół przychylnie do tych, z którymi mieli bezpośrednio do czynienia (( AW II/1256, k. 8.)) potwierdzają, że Rosjanie sami byli ofiarami – systemu, ideologii. Najpierw przyszło im przeżyć potworną rewolucję i wojnę domową, następnie „reformy”, trudy codziennego życia, czystki, łagry, a na koniec w większości zostali zapomniani, w najlepszym razie nie zyskując tytułu „bohatera Związku Sowieckiego”, a najgorszym zaś – nosząc co najmniej wątpliwe miano zdrajcy Ojczyzny. Chyba jednak to dygnitarze bolszewiccy/komunistyczni byli zdrajcami, tak szlachetnych poniekąd zasad, które głosili (poprawa bytu biednych) do własnych celów wykorzystanych nikczemnie, jak i narodu i państwa rosyjskiego, równie niegodziwie wyzyskanego.

Ewelina Klimczak

Bibliografia

Archiwum Wschodnie Ośrodka Karta w Warszawie (AW I, AW II, AW V-MID [materiały Instytutu Hoovera])

I. N. Gridina, <Чужие освбодители> или <свои оккупанты> как население Западной Украины воспринимало <советских> в 1939-1941 гг., „Былые годы”, Сочи 2012, № 2 (24)
D. Mroczkowska-Kapuściak, Wybuch wojny. Trudy życia w reżimie sowieckim, w: Taż, Zaczęło się na Polesiu. Zwyczajna historia niezwykłego życia, Toronto 1997
Z. Niedźwiedzki, W piekle zesłania. Tutaj będziecie żyć, pracować i tu zdechniecie!, Szczecinek 2002
Русские в Польше, red. W. M. Grinin, Warszawa 2009
H. Sobolewski, Z ziemi wileńskiej przez świat GUŁAGU, Warszawa 1990
Wrzesień 1939. Rozbiór Polski, red. Z. Gluza, Warszawa 2009
P.  Zychowicz, Bezmiar cierpienia, „Uważam rze. Historia”,  nr 22 (69) 2012 [Ze wspomnień Jefrosinii Kiersnowskiej Ile wart jest człowiek]