Streszczenie | Summary |
Artykuł przedstawia rolę jaką w bitwie pod Beresteczkiem odegrał polski król, Jan Kazimierz. Wydarzenie to miało ogromny wpływ na poprawę wizerunku monarchy w polskiej historiografii. Jan Kazimierz jest przez większość historyków krytykowany za swoje dwudziestoletnie rządy. Jednak mimo wielu wad wielu badaczy doceniło wojskowe umiejętności ostatniego Wazy na tronie polskim. Artykuł prezentuje kilka najważniejszych prac z polskiej historiografii, które dotyczą panowania Jana Kazimierza. W głównej mierze jednak skupiono się na ukazaniu wojskowych rozwiązań, które zaproponował monarcha w samej bitwie, a które faktycznie przyczyniły się do zwycięstwa armii koronnej nad armią kozacko-tatarską. | The article describes the role of the Polish king, Jan Kazimierz, in the Battle of Berestechko. This clash had a significant impact on improving the image of the monarch in Polish historiography. Jan Kazimierz is criticized by most historians for his 20-year rule. Yet despite his numerous flaws many scholars recognized the military skills of the last Polish king of the Vasa dynasty. The author of the article mentions a few crucial works of Polish historiography that deal with the rule of Jan Kazimierz. But he mainly focuses on presenting the military solutions suggested by the monarch during the battle in question, which actually did contribute to achieving victory over the Cossack and Tatar forces. |
Hasła indeksowe | Key Words |
Jan Kazimierz, Wazowie, bitwa pod Beresteczkiem, powstanie Chmielnickiego | Jan Kazimierz, John II Casimir, the Vasa family, Battle of Berestechko, Khmelnytsky Uprising |
Idąc za Trylogią Henryka Sienkiewicza można jednoznacznie stwierdzić, że Jan Kazimierz należał do jednych z wybitniejszych polskich monarchów. Z kolei Bita pod Beresteczkiem to jedna z największych bitew tamtego okresu. Polski pisarz przedstawiał syna Zygmunta III Wazy jako gorliwego patriotę, zaangażowanego w sprawy kraju. Sienkiewicz stylizował wręcz Jana Kazimierza na ojca ludu polskiego.
Jednakże zaskakujące jest to, że ostatni Waza na polskim tronie nie cieszył się zbyt dużą sympatią historyków badających dzieje siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W zasadzie już od XIX wieku badacze historii bardzo negatywnie oceniali okres panowania Jana Kazimierza. Niezwykle krytyczny wobec syna Zygmunta III był Józef Kazimierz Plebański. W swojej pracy Jan Kazimierz Waza, Marja Ludwika Gonzaga. Dwa obrazy historyczneukazał między innymiw jaki sposób kontrolowała poczynaniami króla jego małżonka Ludwika Maria. Miała na niego taki wpływ, że złośliwi twierdzili (a Plebański za nimi powtarzał), iż prowadziła króla jak mały Etiopczyk prowadzi słonia. Plebański podkreślał również słaby charakter Jana Kazimierza, jego zmienność ((Więcej na ten temat por. J. K. Plebański, Jan Kazimierz Waza, Marja Ludwika Gonzaga. Dwa obrazy historyczne, Warszawa 1862.)).
Z kolei Wiktor Czermak w artykule Jan Kazimierz. Próba charakterystyki zauważył między innymi, że wychowanie królewicza nie przygotowało go do pełnienia ewentualnych funkcji publicznych. Twierdził, że syn Zygmunta III był kapryśny, ambitny i zmienny. Królewicz miał być również bardzo konfliktowy, a cierpieć z tego powodu miała jego rodzina. Do tego Jan Kazimierz miał być człowiekiem słabej woli, uległym na wpływy innych. Czermak (podobnie jak Plebański) podkreślał, że na Jana Kazimierza w znaczący sposób oddziaływali Jerzy Ossoliński oraz Ludwika Maria. Król bardzo często ulegał ich radom ((W. Czermak, Jan Kazimierz. Próba charakterystyki, „Kwartalnik Historyczny” 3 (1889), s. 1-27.)).
Inni wybitni historycy: Władysław Konopczyński, Władysław Czapliński oraz Adam Kersten (chyba najwięksi specjaliści i znawcy historii Polski w XVII wieku) również wyrażali się negatywnie o Janie Kazimierzu, jednak ich ocena nie była już aż tak surowa. Próbowali dostrzec w życiu Wazy oraz w okresie jego panowania pozytywne elementy. Całościowo ich ocena o Janie Kazimierzu była krytyczna, ale nie zapominali oni również o jego talentach i umiejętnościach ((W. Czapliński, Jan II Kazimierz Waza, „Polski Słownik Biograficzny”, t. X (1962-1964), s. 410-413; A. Kersten, Hieronim Radziejowski. Studium władzy i opozycji, Warszawa 1988, s. 605; W. Konopczyński, Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, Warszawa 1986, s. 44-45.)).
W ujemnym świetle, działalność ostatniego Wazy na tronie polskim przedstawili w ostatnich dziesięcioleciach badacze polscy średniego i młodszego pokolenia. Między innymi Stefania Ochmann-Staniszewska ((S. Ochmann-Staniszewska, Sejmy lat 1661 – 1662. Przegrana batalia o reformę ustroju Rzeczypospolitej, Wrocław 1977.)) (autorka badała, w jaki sposób obóz królewski próbował wprowadzić reformy dotyczące zmiany ustroju na sejmach w 1661 i 1662 roku) oraz Witold Kłaczewski ((W. Kłaczewski, Abdykacja Jana Kazimierza: społeczeństwo szlacheckie wobec kryzysu politycznego lat 1667-1668, Lublin 1983.)) (autor biografii Jerzego Lubomirskiego, monografii o sądzie sejmowym nad Lubomirskim oraz pracy poświęconej abdykacji Jana Kazimierza). Również dwie ostanie biografie Jana Kazimierza (Tadeusza Wasilewskiego ((T. Wasilewski, Ostatni Waza na tronie polskim, Katowice 1984.)) oraz Zbigniewa Wójcika ((Z. Wójcik, Jan Kazimierz Waza, Wrocław 2004.))) ukazują całościową ocenę polskiego króla. Wasilewski (autor starszej biografii) negatywnie oceniał Jana Kazimierza, jednak dostrzegał pozytywne aspekty w jego panowaniu. Wójcik także nie uznał Wazy za wybitnego władcę, mimo to doceniał niektóre talenty monarchy.
Przedstawiony powyżej wykaz prac dotyczących panowania Jana Kazimierza wcale nie świadczy o tym, że polskiego monarchę należałoby krytykować za cały okres jego panowania. Wspominano o tym, że niektórzy historycy dostrzegali pewne talenty, którymi odznaczał się ostatni Waza na polskim tronie. Były to przede wszystkim umiejętności wojskowe. Należałoby zaznaczyć, że niezwykle pozytywną oceną cieszył się Jan Kazimierz wśród historyków wojskowości (Stanisław Herbst, Jan Wimmer, Tadeusz Nowak ((S. Herbst, Wojna obronna 1655-1660, Warszawa 1957; T. Nowak, J. Wimmer, Historia oręża polskiego: 963-1795, Warszawa 1981, s. 486-490.))). Polski monarcha odpowiednią wiedzę i doświadczenie wojskowe zdobył podczas pobytu poza granicami Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W czasie trwającej wojny trzydziestoletniej służył w armii cesarskiej, mógł więc na bieżąco śledzić najnowsze rozwiązania Zachodu w sztuce wojskowej. Część tego co zaobserwował próbował później przenieść na polski grunt ((Z. Wójcik, dz. cyt., s. 25.)).
Trzeba również podkreślić, że na poprawę wizerunku polskiego monarchy w historiografii miała wyprawa berestecka, w której król odznaczył się niezwykłymi umiejętnościami.
***
Powstanie Chmielnickiego, które wybuchło w 1648 roku nie było pierwszym konfliktem między Rzeczpospolitą a Kozakami ((Na temat historii Ukrainy do 1648 roku, zob.: W. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 1984.)). Jednak spośród wszystkich zryw ten stanowił największe niebezpieczeństwo dla państwa polskiego. Powstanie swoimi działaniami objęło olbrzymi obszar Rzeczypospolitej. Co więcej, działania kozackie na początku konfliktu wspierał Chanat Krymski.
Zlekceważenie przeciwnika przez hetmanów koronnych (Mikołaja Potockiego oraz Marcina Kalinowskiego) doprowadziło do klęsk armii polskiej pod Żółtymi Wodami i Korsuniem. Później doszło do haniebnej klęski pod Piławcami. Początkowo więc ta faza konfliktu polsko-kozackiego nieuchronnie zwiastowała stopniowy upadek Rzeczypospolitej. Świadczyły o tym kryzys w źle zorganizowanej armii, która nie potrafiła poradzić sobie z potencjalnie słabszym przeciwnikiem oraz brak stabilizacji politycznej – krótko po wybuchu powstania zmarł Władysław IV, a bezkrólewie, kwestie związane z wyborem nowego monarchy i pojawiające się wówczas spory nie zwiastowały niczego dobrego w kraju ogarniętym wojną.
Latem 1649 roku działania wojenne toczyły się głównie w okolicy twierdzy zbaraskiej.
Pierwsza faza konfliktu kozackiego zakończyła się podpisaniem ugody zborowskiej. Pomimo porażki armii koronnej pod Zborowem (do klęski tej doszło, gdy próbowano przyjść z odsieczą oblężonemu Zbarażowi) Janowi Kazimierzowi i Jerzemu Ossolińskiemu (wówczas kanclerz wielki koronny) udało się przekupić Tatarów i w konsekwencji doproawadzić do chwilowego zawieszenia konfliktu między Koroną a Kozakami i Chanatem Krymskim ((Z. Wójcik, dz. cyt., s. 78-86.)).
W 1650 roku zmarł jednak jeden z głównych inicjatorów porozumienia – Ossoliński, główny zwolennik pokojowego załatwienia sprawy kozackiej. Po tym wydarzeniu w Rzeczypospolitej do głosu doszły osoby domagające się siłowego rozwiązania konfliktu. Poza tym, pod koniec owego roku było już raczej przesądzone, że ponowne starcie Polaków z siłami kozacko-tatarskimi jest nieuniknione. Ugoda zborowska była tylko przerwą na złapanie oddechu przed kolejnym wysiłkiem.
***
Pod koniec 1650 roku w Rzeczypospolitej rozpoczęły się przygotowania do kolejnej fazy konfliktu polsko-kozackiego. W tym etapie powstania na szczególną uwagę zasługuje determinacja z jaką Jan Kazimierz podszedł do problemu ukraińskiego.
Pierwszym sukcesem króla i jego zwolenników było pozytywne zakończenie obrad sejmu. Szlachta bowiem zgodziła się na uchwalenie podatków umożliwiających powiększenie armii koronnej do 36 tys., a litewskiej do 15 tys. (dla porównania należałoby dodać, że po obraniu Jana Kazimierza królem sejm zgodził się na zaciąg tylko siedemnastotysięcznej armii) ((R. Romański, Beresteczko 1651, Warszawa 1994, s. 86-92.)). Jednak decyzja sejmu to jedno a rzeczywistość drugie. Szlachta bardzo rzadko decydowała się na płacenie podatków z własnej kieszeni. Za nieprzestrzeganie tego obowiązku stan rządzący zazwyczaj nie ponosił żadnych większych konsekwencji. System ściągania podatków oraz egzekwowanie jakichkolwiek decyzji sejmowych były wielce nieskuteczne, to samo dotyczyło ewentualnych sankcji za nieposłuszeństwo. Jednak lata 1650–1651 były przełomowe i wyjątkowe jak na specyfikę siedemnastowiecznej Polski. Ściągalność podatków wyniosła bowiem wtedy niemal sto procent.
W Koronie udało się powiększyć armię do około 35 tys. (tyle ile zakładano), oczywiście nie bierzemy w tym momencie pod uwagę faktycznego stanu wojska. Również na wyprawę berestecką zjawiło się około 35 tys. pospolitego ruszenia. Te lata w XVII-wiecznej historii Polski naprawdę były wyjątkowe i chyba nigdy nie powtórzyła się taka zgodność w działaniu obozu królewskiego oraz szlachty ((Tamże, s. 93-100, 107.)).
. Przejdźmy teraz do samej wyprawy beresteckiej. Wojsko koronne koncentrowało się pod Sokalem. W czasie pobytu w obozie król nie trwonił czasu. Stan wojska nie był zbyt obiecujący, dlatego sytuacja taka wymagała częstych ćwiczeń i manewrów, tym bardziej, że Jan Kazimierz starał się przeszczepiać na grunt polski niektóre rozwiązania stosowane w armiach zachodnioeuropejskich, co nie zawsze było takie proste. Szlachta była bowiem pod każdym względem konserwatywna. Wszelkie nowinki, zwłaszcza z Zachodu budziły nieufność i obawę, że król starał się wzmocnić swoją władzę, a władców z dynastii Wazów oskarżano o to bardzo często. Co więcej, dyscyplina w armii polskiej pozostawiała wiele do życzenia. Szczególnie postawa pospolitego ruszenia mogła sprawiać dość duże problemy. Powiedzenie wśród szlachty każdy panek to hetmanek nie wzięło się znikąd. Zapanować nad 70-tysięczną armią było niezwykle trudno. Jan Kazimierz wykazał się jednak w tym aspekcie dużą konsekwencją. Wazie udało się zapanować nad całym wojskiem ((Tamże, s. 115-118, 204.)).
Newralgiczna była również kwestia sprawowania dowództwa. Na wyprawie znajdowała się cała elita dowódcza, z hetmanami na czele, którzy faktycznie sprawowali władzę nad armią. Oprócz nich było wielu wybitnych magnatów, mających bardzo dobre przygotowanie do dowodzenia wyprawą (Jeremi Wiśniowiecki, Stanisław Lanckoroński). Jednak i tu determinacja króla okazała się decydująca. Faktycznie całą wyprawą dowodził monarcha, to on w decydujących momentach wydawał ostateczne rozkazy. Nie lekceważył jednak innych wybitnych znawców sztuki wojennej. W czasie wyprawy powstał nieformalny sztab w skład którego wchodziły najwybitniejsi i najbardziej doświadczeni żołnierze, z cudzoziemcami włącznie, co nie zawsze podobało się szlachcie, jednak król tym się nie przejmował ((Tamże, s. 124-129, 172-173, 204.)).
Kolejny sukces Jana Kazimierza: kiedy zdecydowano się opuścić obóz pod Sokalem i udać się w kierunku Beresteczka (oddalone około 80-90 km) należało przeprowadzić całą masę wojska. A nie było to takie proste. Przede wszystkim duża ilość wozów, na których znajdowały się różnego rodzaju przedmioty należące do uczestników wyprawy, spowalniała przemarsz. Nawet jeśli przyjmie się, za Konstantym Górskim, że wozów było 60 tys. (niektórzy twierdzili, że 150 tys.), to i tak ich sprawne przeprowadzenie wymagało niezwykłego wysiłku ((Tamże, s. 132-133.)). Nie było dróg, a teren obfitował w liczne rzeki, przez które trzeba było się przeprawić. Poza tym przez ograniczenie wydatków zrezygnowano z wywiadu wojskowego. Udając się do Beresteczka nie wiedziano dokładnie gdzie był wróg, musiano więc liczyć się z próbą ataku na maszerujące wojsko (na przykład w czasie którejś z przepraw), dodatkowo napięcie podnosiło wspomnienie z wydarzeń zborowskich ((W czasie bitwy pod Zborowem wojsko dowodzone przez Jana Kazimierza zostało zaatakowane przez armię kozacko-tatarską podczas przeprawy przez rzekę Strypę. Atak powstańców całkowicie zaskoczył wojsko koronne.)). Jednak wojsko udało się doprowadzić w okolice Beresteczka bez większych strat. Oczywiście cały przemarsz trzeba było zaplanować, biorąc pod uwagę wszystkie wymienione czynniki mogące utrudnić przybycie do celu ((R. Romański, dz. cyt., s. 129-139.)).
Wybór terenu do przeprowadzenia bitwy z przeciwnikiem kozacko-tatarskim także należy uznać jako sukces Jana Kazimierza. Miejsce obozu zostało bardzo dobrze wybrane. Na podstawie informacji jakie udało się zdobyć stronie polskiej o koncentracji Chmielnickiego i Islam Gireja, spodziewano się, że przeciwnik chcąc maszerować w głąb Polski nie ominie rejonu Beresteczka. Teren był otoczony przez las oraz błotniste przeprawy. Polskiego obozu nie można więc było otoczyć czy też oskrzydlić przez jazdę tatarską i kozacką. Poza tym, teren, na którym stoczono bitwę gwałtownie się zwężał. Wojska polskie zajęły obszar najbardziej obszerny, natomiast nadchodzący nieprzyjaciel miał do dyspozycji teren o wiele węższy, ograniczało to wykorzystanie potencjału jazdy tatarsko–kozackiej ((Tamże, s. 140-144.)).
Decydujące starcie miało miejsce 30 czerwca 1651 roku. Bitwa pod Beresteczkiem trwała 3 dni. Po pierwszych dwóch dniach walk, które miały charakter bardziej zaczepny, nie było do końca pewne w jaki sposób poprowadzić decydujące starcie. Niektórzy twierdzili, że należało zamknąć się w obozie i przetrwać oblężenie (szyk taborowy). Jednak król zdecydował, że ma dojść do frontalnego starcia całej armii w polu ((Tamże, s. 172-173.)).