Winston Churchill – podróże cz. 2

Pierwsza cześć podróży, które odbył Winston Churchill doprowadziła nas do momentu w którym matka przyszłego premiera wydała jego relację z Indii.

Streszczenie Summary
W artykule opisana została druga część podróży Winstona S. Churchilla. Późniejszy premier Wielkiej Brytanii przebywał w Indiach, w Sudanie (wziął udział w bitwie pod Omdurmanem) i ponownie w Indiach. Następnie wrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie z ramienia Partii Konserwatywnej próbował dostać się do brytyjskiego parlamentu. Poniósł jednak porażkę. The article continues the description of the travels of Winston S. Churchill. The English Prime Minister-to-be visited India, Sudan (where he took part in the Battle of Omdurman) and once again India. He then returned to England, where he tried to become a member of the British Parliament as a representative of the Conservative Party. In the end, he was not elected.
Hasła indeksowe Key Words
Winston S. Churchill, Indie, Sudan, Partia Konserwatywna Winston S. Churchill, India, Sudan, Conservative Party

Pobyt w Indiach był także chrztem bojowym w szeregach armii. Doświadczenia wojenne wzmocniły jego pewność siebie, a mnogość publikacji przysporzyła mu tak przyjaciół jak i wrogów, o czym miał się przekonać już wkrótce po powrocie do Anglii. Jak mawiał Honore De Balzac sława jest trucizną, którą trzeba przyjmować w małych dawkach. I tak właśnie czynił Churchill, gdyż dni jego splendoru miały dopiero nadejść.

O Historii sił zbrojnych Malakandu dowiedziało się mnóstwo osób, sporo ją przeczytało, a niejeden zachwycił. Przykładem tych ostatnich był Robert Gascoyne- Cecil znany bardziej jako Lord Salisbury- ówczesny premier Wielkiej Brytanii. „Pańska książka ogromnie mnie zaciekawiła. Przeczytałem ją z największą przyjemnością nie tylko dla treści, ale i dla stylu. Debaty w obu izbach parlamentu o indyjskim pograniczu były pełne zacietrzewienia i nieporozumień. Pańska książka pozwoliła mi wyrobić sobie bardziej prawdziwy obraz tych walk”- przytaczał potem słowa premiera w swoich wspomnieniach Winston Churchill ((W.Churchill, Moja…, s.129.)).

W dalszej części relacji wizyty u Salisburego padły słowa, które później Churchill wykorzystał do realizacji swoich planów i dążeń. Robert Gascoyne zapewnił młodego łowcy przygód, iż jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował pomocy, to ma się bez wahania zwrócić do niego. Okazało się, że nie rzucał słów na wiatr. Tudzież głupotą ze strony Churchilla byłoby nie skorzystanie z takiej oferty przemożnego polityka, którego uważał za „mądrego męża stanu emanującego niezwykłym autorytetem” ((Tamże s.129.)).

Okazja nadarzyła się w zasadzie w tej samej chwili, w której Salisbury wypowiedział te słowa. Otóż tenże Lord był zwolennikiem koncepcji „Dużej Anglii”. Oznaczało to aktywny udział wojsk brytyjskich na frontach, a nie skupienie się na sprawach wewnątrz- wyspiarskich. Właśnie w 1898 roku rząd brytyjski wysłał ekspedycję do Afryki w celu odzyskania utraconego kilkanaście lat wcześniej Sudanu.

W 1881 roku w Mohammed Ahmad, znany z kart historii bardziej jako Mahdi zapoczątkował tzw. ruch mahdystów. Wymierzony był przeciwko Europejczykom, a szczególnie przeciwko Anglii, która rozciągała swoje interesy w wielu zakątkach Afryki. Mahdi zdobywał popularność dzięki hasłom świętej wojny. Zgromadził wokół siebie tłumy derwiszów oraz dezerterów z wojska egipskiego.

Podczas powstania Mahdi umocnił się w środkowym Sudanie, by w końcu w 1885 roku zdobyć Chartum bronione przez generała Charlesa Gordona. Derwisze dokonali prawdziwej rzezi mszcząc się za trudy i wysiłki przy oblężeniu ((L.Bazylow, Historia powszechna 1789-1918, Warszawa 2000, s.552-554.)). Teraz przyszedł czas by wziąć odwet za tego dowódcę i odzyskać tereny należące wcześniej do Korony Brytyjskiej. Tą misję Salisbury powierzył sirdarowi Horatio Herbertowi Kitchenerowi.

Irlandczyk z urodzenia, Brytyjczyk z wyboru, czyli Kitchener w Afryce był już od 1896 roku. Wraz ze swoim wojskiem posuwał się konsekwentnie w kierunku południowym. Jednak nawet pobyt tak odległy od Anglii, nie zakłócił procesu wyrobienia sobie zdania na temat Winstona Churchilla. Kitchener uważał syna Lorda Randolpha za autoreklamiarza I łowcę medali. Dlatego szanse, iż przywita Churchilla z otwartymi ramionami były równe zeru.

W każdym razie Winston bardzo chciał wziąć udział w walkach w Sudanie. Jak zwykle w opałach przydawała się Lady Randolph. Napisała listo do Kitchenera z prośbą o przyjęcie syna do swojej ekspedycji na Chartum. Temu ani śniło się spełniać prośbę i za wymówkę posłużył brak miejsc w oddziałach w tym rejonie świata. W końcu Winston uderzył do samego Salisburego.

Po kilku dniach przyszła odpowiedź: „Został Pan przydzielony jako ponadliczbowy porucznik do 21 Pułku Lansjerów na kampanię sudańską” ((W.Churchill, Moja…, s.131.)). Jednakże WSC musiał odbyć podróż na własny koszt, a jeśli coś by mu się stało nie otrzymałby odszkodowania. Z drugiej strony dla chcącego nic trudnego i z przyjemnością pokrył koszty tej wyprawy, która trawała sześć dni.