Winston Churchill – podróże cz. 2

Rola „ponadliczbowego” porucznika nie do końca zachwycała Churchilla. Dlatego chciał skorzystać z doświadczeń pisarskich i jeszcze przed wyjazdem zwrócił się do Olivera Brothwicka – syna właściciela gazety „Morning Post” z propozycją zostania korespondentem wojennym. Jak podaje we wstępie do War Correspondent ((W.Churchill, War…,pod red. F.Woodsas. xix.))Frederick Woods za każdą opublikowaną kolumnę tekstu w „Morning Post”, Churchill miał być wynagrodzony w postaci ₤ 15.

Ten fakt sprawił, iż Kitchener jeszcze bardziej obawiał się Churchilla. Jak słusznie zauważają Blake, Gilbert oraz Marsh sirdar trwożył się, iż korespondent odsłoni w całości kurtynę na przedstawienie pt. „Kampania sudańska”, że opinia publiczna zobaczy (przeczyta) co dzieje się w obozie wojskowym, pozna czasami niezbyt chwalebne sposoby walki i że Churchill może przedstawić dowódcę akcji w negatywnym świetle. Wszak to właśnie dziennikarz kształtuje w pewien sposób opinię publiczną. Szczególnie jeśli jest jedynym przekazującym relację z wydarzenia świadkiem.

W istocie niepokój Kitchenera był w pełni uzasadniony. Gdy do „Morning Post” zaczęła napływać korespondencja z frontu sudańskiego, kieszeń Churchilla coraz bardziej się wypełniała, a sława sirdara Lorda Kitchenera coraz bardziej bladła w obliczu treści relacji. Po zdobyciu Chartum Churchill doniósł za pośrednictwem prasy, iż głównodowodzący akcją w Sudanie dopuścił się zbezczeszczenia zwłok Mahdiego. Zdaniem korespondenta mogło to jeszcze bardziej pogłębić niechęć do Anglików.

Zarzutami Churchilla przejęła się opinia publiczna. W dodatku całą sprawę jeszcze bardziej rozdmuchało czasopismo „Concorde”. Jego redaktor naczelny ostro skrytykował Lorda Kitchenera za masakrę rannych derwiszów, opierając się w głównej mierze na doniesieniach „Morning Post”. I choć później Churchill starał się odwrócić całą sprawę, dobre imię generała, zdobywcy Chartum zostało skalane.

2 wrześnie 1898 roku marzenie spełniło się kolejne z marzeń Churchilla- Bitwa pod Omdurmanem, w której brał czynny udział. Armia brytyjsko- egipska pokonała armię derwiszów. Uczestnictwo w tej bitwie było dla niego niezwykłe. W bardzo istotnym momencie Kitchener wyznaczył mu trudne, acz ciekawe zadanie. Churchill miał udać się na zwiady i ocenić sytuację. Wywiązał się z zadania bez zarzutu, ale jak można było się spodziewać sirdar nawet nie ujawnił odrobiny emocji.

20 000 tysięcy żołnierzy pod dowództwem Horatio Herberta Kitchenera stanęło naprzeciwko trzykrotnie liczniejszych oddziałów broniących Chartum. Przewagę liczebną balansowała niewspółmierność broni. W oddziałach armii kalifa znaleźć można było wszelkie rodzaje broni od zwykłych włóczni poprzez ok. 20 000 sztuk broni palnej (w większości zrabowanej oddziałom brytyjsko-egipskim), do zaledwie kilku sztuk cięższych karabinów ((R.Wilkonson-Lathan, Michael Roffe, The Sudan Campaigns 1881-1898, Oxford 1976, s. 47-50.)). Takie dysproporcje przesądzały los derwiszów.

„Od strony wroga nadciągały ku nam kolejne upiorne mary: konie ociekające krwią, kulejące na trzech nogach, ludzie zataczający się pieszo, krwawiący ze straszliwych ran, ludzie z trudem oddychający, krzyczący, dogorywający. Naszym pierwszym zadaniem było udzielić im pomocy. To była straszliwa jatka, jaką urządziliśmy wrogowi” ((W.Churchill, Moja…, s.150-151.)) – opisywał koniec bitwy we wspomnieniach świadek tamtych wydarzeń.

Trzy dni po bitwie 21 Pułk Lansjerów wraz z Churchillem zaczął poruszać się na północ. Rozpoczęła się podróż do domu. Bilans młodego pismaka? Piętnaście opublikowanych, pisanych trochę anonimowo, bo nie podpisanych jego nazwiskiem (za wyjątkiem ostatniego) przyniosło mu majątek w postaci ok. 300 funtów. Pieniądze liczyły się dla niego bardzo. Chcąc zostać posłem do parlamentu brytyjskiego musiał posiadać odpowiednie mienie, gdyż do 1911 roku MP w Anglii nie otrzymywali uposażenia. Postanowił także skopiować swój patent z Indii- zaczął pisać książkę – Wojnę o rzekę (The River War).

W listopadzie 1898 roku Winston raz jeszcze udał się do Indii, by powrócić do ojczyzny z celem ubiegania się o miejsce w parlamencie. Wiosną roku następnego podjął decyzję, że będzie kandydował w okręgu Oldham z ramienia Partii Konserwatywnej. Niestety całe przedsięwzięcie niepowodzeniem. Wyniki wyborów przytacza w swojej publikacji John Marsh ((J. Marsh, The Young…, s.90.)):

Emmott 12 976 głosów

Runciman 12 770 głosów

Churchill 11 477 głosów

Mawdslay 11 449 głosów

Różnica głosów pomiędzy pierwszym w głosowaniu, a Churchillem była niewielka, ale według maksymy, że zwycięzca bierze wszystko („the winner takes all”), tylko Emmott dostał się do parlamentu. Wyniki mogły załamać. Pokazały przewrotne pojęcie sławy. Jeśli nie udało się jeszcze zrobić kariery w polityce, trzeba było szukać innych wrażeń.

Nawet lepiej, bo gdyby Churchillowi się udało, to pewnie nie było by tak licznej ilości artykułów o wydarzeniach z przełomu wieków z Południowej Afryki. To z kolei wpłynęło by na uszczuplenie i tak już niezbyt licznych źródeł dotyczących wojny angielsko- burskiej. Winston tymczasem oczekiwał publikacji nowej książki, jednak zanim to nastąpiło szykowała się druga wyprawa do Afryki. Tym razem celem przeznaczenia był Kraj Przylądkowy.

 Adam Wysocki

Od redakcji:

Pełen wykaz bibliografii podamy na końcu cyklu.


Opublikowano

w

przez