Polskie media at their best czyli od najnowszego cudu techniki do złomu w tydzień – dyskurs 787

Polskie Linie Lotnicze Lot zakupiły w ostatnim czasie nowy samolot do swojej floty – Boeinga 787 Dreamliner. Zabawne jest podejście dziennikarzy do sprawy, co jest zobrazowane w relacjonowaniu losów samolotu na polskim niebie.

787 Dreamliner to najnowszy model Boeinga, mający zastąpić i wyprzeć z rynku inne samoloty odrzutowe, zarówno starsze tej samej firmy – 737, 767 – jak i stanowić konkurencję dla wiodącego prym na rynku Airbusa. Polskie media wykazały ogromne zainteresowanie samolotem, którego zakup wylądował w nagłówkach pierwszych stron gazet jak i zabrał sporo prime time w telewizji.

Samolot przyleciał do Polski, i oczywistym faktem jest, że musiał przejść przez program lotów testowych i szkolenia dla pilotów nim wejdzie do służby w linii. Piloci jak i obsługa naziemna muszą się płatowca „nauczyć”, zarówno w kwestii latania i procedur – to dotyczy pilotów, jak i w kwestii serwisowania. 787 to samolot, który wymaga innej kultury serwisowej niż wcześniejsze konstrukcje, wszak jest to maszyna fabrycznie nowa, inna od 737 czy 767, które są konstrukcjami dość starymi (nie mylić z tym, że samoloty są stare! To zupełnie inna para kaloszy – samoloty, które latają w linii nie są zwykle starsze niż 10 lat), ale przez to są sprawdzone i niezawodne. Co miało się zepsuć, już się zepsuło i wiadomo jak to naprawić. Proces doskonalenia jest naturalny w wypadku wprowadzania nowej maszyny, nie będzie on trwał miesiąc, dwa, a lata. 787 to świeży produkt, i nawet najbardziej wyśrubowany program lotów testowych nie pozwoli na wyeliminowanie każdej ewentualności – wady będą pojawiać się w normalnej eksploatacji. I to normalna eksploatacja pokazuje wady produktu, nie warunki „laboratoryjne”.

Zabawnym jest to, co zrobiły nasze polskie media – celowo małą literą. Tuż po przyjęciu do służby i przylocie Dreamlinera dyskurs sugerował, iż jest to cud techniki. Stawiano PLL Lot na piedestale, jako jedyna linia w Europie posiadała 787 – najnowszy produkt Boeinga. Dyskurs wysoce reklamowy, ocierający się niemalże o propagandę. Dziś, gdy element podwozia wymagał regulacji (REGULACJI, nie odpadł, nie zepsuł się, nie zabił obsługi naziemnej), nagłówki prawie zrobiły z tego katastrofę lotniczą. A opinia publiczna popadła w śmiech. I jak tu polskie media traktować poważnie? Pomijając już fakt, że media na zachodzie takich problemów nie wyolbrzmymiają (pamiętajmy np. o kłopotach z mocowaniem silników w A380 – nikt nie nadawał temu rangi katastrofy)

Przykłady realizacji dyskursu reklamy 787 można mnożyć i mnożyć, najprościej zrobić to, pokazując nagłówki…

RMF FM – radio, którego hasłem jest Radio, Muzyka, Fakty. W kwestii tych faktów bym się kłócił, szczególnie, jeśli idzie o ich suchość i obiektywność. Nagłówki są wynikiem wyszukiwania frazy dreamliner w wyszukiwarce newsów RMF-FM. Dobrane zostały te, które związane są z zakupem 787 przez lot. Te nie dotyczące bezpośrednio tej sprawy zostały pominięte. Zachowano pisownię oryginalną.

Nagłówek nr 1: Najnowszy supersamolot Boeing 787 wystartował (16.12.2009)

Nagłówek nr 2: Szykuje się wielka modernizacja floty LOT-u (31.05.2010)

Nagłówek nr 3: Tysiąc godzin lotów testowych Dreamlinera (19.06.2010)

Nagłówek nr 4: Boeing 787 Dreamliner trafiony piorunem (20.06.2010)

Nagłówek nr 5: Kolejne opóźnienie Dreamlinera (27.08.2010)

Nagłówek nr 6: Dreamliner awaryjnie lądował podczas próbnego lotu (10.11.2010)

Nagłówek nr 7: Boeing uziemił dreamlinery (11.11.2010)

Nagłówek nr 8: Boeing udoskonala dreamlinera (27.11.2010)

Nagłówek nr 10: Boeing dostarczy pierwszego Dreamlinera w III kwartale (18.01.2011)

Nagłówek nr 11: Pierwszy Dreamliner trafi do PLL LOT w kwietniu 2012 roku (7.03.2011)

Nagłówek nr 12: Najnowsza maszyna Boeinga: Dreamliner wyląduje w Warszawie (22.06.2011)

Nagłówek nr 13: Dreamliner zrobił furorę na Paris Air Show (22.06.2011)

Nagłówek nr 14: Samolot marzeń na warszawskim Okęciu (24.06.2011)

Nagłówek nr 15: Dreamliner wylądował w Warszawie (24.06.2011)

Nagłówek nr 16: PLL LOT: Pierwszy Dreamliner w czwartym kwartale 2012 roku (2.11.2012)

Nagłówek nr 17: Dreamlinery polecą wcześniej w barwach LOT-u (31.01.2012)

Nagłówek nr 18: Pierwszy Dreamliner już w barwach LOT-u! (1.09.2012)

Nagłówek nr 19: Prezes LOT o Dreamlinerze: Dech zapiera (13.11.2012)

Nagłówek nr 20: Dreamliner powitany w Warszawie. Nazwaliście go „Bocian” (15.11.2012)

Nagłówek nr 21: Dreamliner ma uratować Polskie Linie Lotnicze LOT (15.11.2012)

Nagłówek nr 22: Pierwszy polski Dreamliner wydarzeniem tygodnia! (18.11.2012)

Nagłówek nr 23: Dreamliner nie przyleciał do Krakowa. Ćwiczy w Gdańsku (23.11.2012)

Nagłówek nr 24: Pierwszy polski Dreamliner uziemiony! (28.11.2012)

Nagłówek nr 25: Jest szansa, że Dreamliner jednak dziś poleci! (28.11.2012)

Spójrzmy na newsy od początku. Nagłówki z początku dyskursu pokazują wadliwość produktu i sceptycyzm. Wiadomo – bad news is good news. Diametralna zmiana zachodzi w okolicy nagłówka nr 11. Tak jakby Boeing zaczął finansować newsy o 787 w RMF. Dyskurs typowo reklamowy. Użycie przymiotnika w stopniu najwyższym (najnowsza) czy kolokwializmu furora wobec pojawienia się 787 w Le Bourget to typowe zabiegi znane z języka reklamy. Nagłówek 14 odnoszący się do 787 zwrotem samolot marzeń – to już prawdziwa superlatywa. Użycie wykrzyknika w nagłówku nr 18 też jest istotne – wykrzyknik zwykle ma pozytywny wydźwięk. 19, 20, 21, 22 – Dreamliner okrzyknięty cudem, cudownym lekiem nie tylko technologicznie, ale także pod względem ekonomicznym. Nagłówek nr 23 możemy zignorować – wszak pogoda to zdarzenie losowe, ale należy zauważyć, iż wydźwięk jest negatywny.

Ostatnie dwa nagłówki dotyczą jednego newsa – nagłówek dotyczący uziemienia został zmieniony w kilka godzin po ukazaniu się newsa gdy w innych mediach powiedziano, że samolot nie ma poważnych uszkodzeń. Zabawne, bo nie znając nagłówka nr 24 nie wiemy do czego odnosi się słowo ”jednak” wprowadzające niespójność w dyskursie. To raz. Dwa – niesamowite, jak dziennikarze z jednego błahego uszkodzenia potrafią zrobić drugą katastrofę smoleńską. Przykre jest, jak taka niekompetencja i brak wiedzy działają na opinię publiczną i PR PLL Lot. Polak się chwali – dobrze się chwalić. Ale gdy coś się zepsuje – nagle piszemy czarny scenariusz. I nie chodzi tutaj o sam news, że podwozie uległo uszkodzeniu (mniejsza o fakt, że to nie uszkodzenie, a zwykła rutynowa diagnostyka). Istotniejszy jest sposób jego podania, popadnięcie w skrajność.

Jest to przykre. Drodzy dziennikarze! Apeluję do Was! Pamiętajcie o etyce swojego zawodu! Przekazujcie prawdę. A jak się na czymś nie znacie, to o tym nie piszcie, a skonsultujcie się z ekspertem. Ogarnijcie się! Później dziwicie się, że Polacy boją się latać, a Lot bankrutuje. Tak samo wyglądał dyskurs dotyczący kpt. Wrony. Z sukcesu zrobiono tragedię. Moim zdaniem – jest to złe.

Jacek Simiński

Zdjęcie: Boeing