– Kilka tygodni temu był pan porucznikiem, dzisiaj kapitanem…
– Złożyło się na to wiele elementów, również to, że koledzy z 31. bazy lotnictwa taktycznego na Krzesinach wybrali mnie Pilotem Roku w niezależnym głosowaniu.
– Gratuluję wyróżnienia. Ponieważ dziennikarze pytają zawsze „dlaczego został Pan pilotem”, to nie będę wyróżniał się innym wstępem do rozmowy…
– Ja też nie wyróżnię się odpowiedzią wśród innych pilotów, bo jako uczeń podstawówki usiadłem w Mierzęcicach na fotelu samolotu MiG-21 i postanowiłem, tak jak wielu chłopaków, że będę pilotem. Początkowo nie wierzyłem, że dostanę się do Dęblina, ale jak widać warto mieć marzenia i co więcej wierzyć, że się spełnią.
– Ale udało się przejść badania.
– Dzięki temu zaczęła się nauka w Liceum Lotniczym. Należałem do tych, którzy zostali po maturze dłużej w Dęblinie, bo w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych, do promocji w roku 2003. Później była 1 eskadra lotnictwa taktycznego w Mińsku Mazowieckim. 250 godzin nalotu na Iskrach nie upoważniało mnie do latania na MiG-29. Rozpocząłem więc szkolenie instruktorskie na TS-11 Iskra, po czym dowódca eskadry zgodził się abym opanował MiG-29. W 2005 roku zrobiłem to do poziomu 1 klasy pilota myśliwskiego.
– Wówczas szukano kandydatów na F-16…
– Ponieważ byłam kawalerem, to zgłosiłem się na zagraniczne szkolenie. Były badania, egzaminy językowe w Dęblinie, ambasadzie, a pod koniec 2007 roku szkolenie językowe w San Antonio. Uczyłem się latać na T38 w Vance Air Force Base w stanie Oklahoma oraz Randolph AFB w Texasie. Na F-16 latałem w Tucson w Arizonie, gdzie było podstawowe szkolenie do poziomu combat ready z pozycji wingmana. Nauka dowodzenia dwoma, a później czterema samolotami odbyła się w Polsce.
– Wrócił Pan tam po krótkim pobycie na Krzesinach?
– Tak, na pięć miesięcy do Tucson na ciężkie szkolenie, aby zostać instruktorem, Jestem nim oraz egzaminatorem od lutego roku 2012.
– Ale nie jest Pan już kawalerem…
– Teraz żonaty, ojciec córki i syna.
– W styczniu koledzy z 31. bazy wybrali pana w niezależnym głosowaniu Pilotem Roku. Dlatego, że jest dowódcą klucza, dobrym pilotem, instruktorem, wspaniałym kumplem z ksywą sweep czyli wymiatacz?
– O to powinien Pan zapytać moich przełożonych oraz kolegów z bazy, których serdecznie pozdrawiam i dziękuję za zaufanie. Staram się wykonywać moje obowiązki najlepiej jak potrafię, co jak widać przyniosło efekt w postaci wyboru mojej osoby na Pilota Roku.
Rozmawiał:
ppłk w st. spocz. Andrzej Górczyński
Zdjęcie:
ppłk w st. spocz. Andrzej Górczyński