11 sierpnia 1994 roku o godzinie 13:17 rozgrywa się jedna z największych tragedii w historii Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do lasu w Dolinie Olczyskiej z wysokości 300 metrów runął TOPR-owski śmigłowiec Sokół. Ginie 2 ratowników Janusz Kubica i Stanisław Mateja, oraz dwóch pilotów Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki (( M. Grocholski, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, [w:] „Tatry”, nr 4 (2009), s. 68.)) . Jak zawsze w takich sytuacjach rozpętuje się burza. Wszyscy chcą poznać przyczyny tragedii i znaleźć winnych. Najwięcej zarzutów pada w stosunku do nierozważnych turystów, którzy nie szanując swojego życia narażają istnienie ratowników. Warto zdać sobie sprawę z tego, że u podstaw założenia tej organizacji leżał przede wszystkim czynnik ludzki. Jak sama nazwa wskazuje członkostwo, w TOPR-rze jest ochotnicze. Każdy z ratowników zdaje sobie dobrze sprawę z niebezpieczeństwa, na jakie jest narażony i w pełni to akceptuje. Warto zapamiętać sobie słowa Michała Jagiełły: Idea ratownictwa górskiego w Polsce, w Tatrach jest częścią Polskiej kultury. ((Cytat pochodzi z filmu: Na każde wezwanie Naczelnika w reż. Anny Marii Filipow, który powstał w 2009 z okazji obchodów stulecia utworzenia TOPR-u.))
Dlatego zamiast szukać winnych w ludziach warto przyjrzeć się bliżej historii tej organizacji. Jakie motywy wpłynęły na jej założenie? W jaki sposób wielkie figury ratownictwa, a zarazem taternictwa początków XX wieku spełniały swoje obowiązki? W jaki sposób pogotowie funkcjonowało? Na te pytania będę starała się odpowiedzieć. Ramy czasowe, które narzuciłam podczas pisania są bardzo ograniczone, ułatwią jednak w dużym stopniu pracę badawczą. Rok 1914 to początek I Wojny Światowej. Do walki wyrusza Mariusz Zaruski, ówczesny naczelnik pogotowia, a kierownictwo powierza Józefowi Oppenheimowi. ((A. Bazylczuk, Na każde wezwanie naczelnika, [w:] „Magazyn Turystyki Górskiej n.p.m.”, nr 11 (2009), s. 15.)) Tą datę przyjęłam jako zakończenie pierwszego etapu funkcjonowania TOPR-u.
W rozdziale pierwszym przybliżę sytuację w Tatrach przed powstaniem pogotowia. Jest to ważny okres obfitujący w wydarzenia, które w sposób znaczący będą rzutować na rozwój idei ratownictwa. W części drugiej skupię się na samym akcie powołania TOPR-u. Jego bezpośrednich i pośrednich przyczynach. Rozdział trzeci traktować będzie o działalności pogotowia w aspekcie formalnym. Przyjrzymy się między innymi sposobie organizowania akcji czy wyposażeniu ratowników. Niektóre z tych składników postaram się porównać do obecnych technologii, żeby w jeszcze większym stopniu uświadomić czytelnikowi jak trudnym zadaniem było ratowanie poszkodowanych w tamtych czasach. Rozdział ostatni obejmie działalność ratowniczą w latach 1909-1914.
Problemem w analizowaniu tematu może wydawać się brak dokładnych opracowań i literatury fachowej. Jednak możemy mówić o wielkim szczęściu gdyż zachowało się wiele źródeł do tego okresu. Krótko przed założeniem pogotowia utworzone zostało pismo Taternik, w którym szeroko omawia się sprawy wypadków i ratownictwa. Do tego dochodzą dwie bardzo znaczące pozycje. W 1994 została wydana Księga wypraw ratunkowych 1909-1937. Relacjonuje ona w każdym szczególe wszystkie wyprawy ratunkowe. Druga pozycja to zapiski Mariusza Zaruskiego zebrane w tomie Na bezdrożach tatrzańskich. Dzięki temu rekonstrukcja wydarzeń, jakie miały miejsce w tamtych latach nie przysparza problemu.
Sytuacja w Tatrach przed założeniem TOPR-u.
Niewątpliwie wypadki w górach zdarzały się od momentu, kiedy człowiek postanowił zacząć je eksplorować. Pierwszym zanotowanym przypadkiem śmierci w Tatrach jest zaginięcie Adama Kalsteina w połowie XVII wieku ((A. Bazylczuk, Na każde wezwanie…, s. 10.)) Miało być to jednak morderstwo, więc niektórzy badacze wskazują na rok 1771. Wtedy to poszukiwacz skarbów, Papirus spadł z Czarnego Szczytu. Dodatkowo nazwy górskie mają być po części pewnym odbiciem tragedii: Budzowa Igła czy Juhaska Grota. To w tych miejscach znajdowano ciała ludzi. Jedynych informacji na ten temat dostarczają parafialne księgi zgonów. Kto ulegał pierwszym wypadkom? W pierwszej kolejności byli to miejscowi pasterze i Juhasi, także dzieci, następnie pojawiają się górnicy, kłusownicy czy poszukiwacze skarbów. ((M. Jagiełło, Wołanie w górach, Warszawa 2006, s. 21.)) Jak widać początkowo w Tatrach turystów raczej nie spotykano.
Wielki przełom następuje w połowie XIX wieku. Dzięki takim osobistościom jak Adam Asnyk, Stanisław Staszic czy Wincenty Pol uwaga ludzka coraz bardziej zaczyna skupiać się na górach i ich pięknie. Prawdziwy zwrot następuje jednak podczas działalności Tytusa Chałubińskiego, który do dzisiaj uznawany jest za ojca zorganizowanej turystyki w Tatrach. (( H. Stępień, Mariusz Zaruski: opowieść biograficzna, Warszawa 1997, s. 53.)) Kolumb odkrył Amerykę a Chałubiński odkrył Zakopane dla Polski. (( S. Zieliński, W stronę Pysznej, Poznań 2008, s. 8.)) Warto przypomnieć, że był on współtwórcą Towarzystwa Tatrzańskiego.
Epoka Chałubińskiego diametralnie zmieniła obraz Tatr. Rozwinęło się przewodnictwo Tatrzańskie, a ludzie z Warszawy i Krakowa coraz tłumniej ciągnęli w góry na piesze przechadzki czy na narty. W tym okresie przewodnikami zostają takie osobistości jak Klemens Klimek Bachleda. Powoli także zorganizowaną turystykę z przewodnikiem zastępują lekkomyślne, samodzielne wycieczki. Z drugiej strony ludzie nie chcą już chodzić na łatwe drogi. Marzą im się takie szczyty jak Łomnica czy Gerlach. Nietrudno domyślić się, jakie, często tragiczne, skutki mają te wydarzenia. Coraz więcej osób ulega wypadkom. Poślizgnięcia, lawiny, odpadnięcia od skał. Jedynym ratunkiem dla ludzi jest szybka pomoc. Ci, którzy mają szczęście i nie zabili się od razu ratowani są przez przypadkowych górali. Większość nie ma jednak takiego szczęścia. W 1901 w Przeglądzie Zakopiańskim ukazują się pierwsze rozważania na temat ryzyka w górach, odpowiedzialności i fachowego przygotowania. Była to odpowiedź na starcie dwóch prądów starego – gloryfikującego przewodnictwo oraz nowego – samodzielnego. ((M. Jagiełło, Wołanie…, s. 73 i n.))
Zaruski podaje zestawienie wypadków w Tatrach między 1850 a 1908. Było to aż 27 ofiar śmiertelnych, w tym 11 z nich nie miało ukończonych 19 lat. Najmłodsza ofiara to 6-letnia Katarzyna Dropa. Szczegółów tragedii nie znamy. ((M. Zaruski, Na bezdrożach tatrzańskich, Łomianki 2007, s. 265 i n.)) Powoli rodzi się czarna legenda Giewontu, który mylnie uznawany jest za bezpieczną i łatwą górę, o czym mówić będę w dalszej części pracy.
Szybko rozwijają się nowe techniki alpinistyczne, przez co pomijając ofiary turystyczne, ginie coraz więcej wspinaczy, ludzi z niebezpieczeństwem obeznanych.
Idea ratownictwa powoli kiełkuje w umysłach tamtejszych wybitnych jednostek. Taternicy i przewodnicy zaczynają zdawać sobie sprawę, że przy tak szybkim rozwoju wszelkich aktywności górskich, założenie pogotowia staje się koniecznością.
Powołanie TOPR-u.
W środowisku tatrzańskim następuje okres wielkich zmian. Wpływ na to ma pojawienie się w Zakopanem na początku XX wieku dwóch wyjątkowych postaci. Mieczysława Karłowicza i Mariusza Zaruskiego. Pierwszy znany jest jako wybitny kompozytor, fotograf, taternik. Drugi to pisarz, publicysta, malarz, żeglarz, późniejszy generał Legionów Polskich, ale przede wszystkim założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Oboje snuli bliżej niesprecyzowane plany założenia pogotowia, gdyż zdawali sobie sprawę, jakie zagrożenia niesie ze sobą turystyka tatrzańska. Były to jednak rozmowy wstępne. Dopiero 18 sierpnia 1907, na V zgromadzeniu Sekcji Turystycznej Towarzystwa Tatrzańskiego Zaruski wystąpił z propozycją założenia takiej instytucji w Zakopanem. Od tamtej pory niestrudzenie dążył do powołania tej jednostki. 10 Września 1907 roku, nie czekając na zezwolenie władz ruszył z tzw. pogotowiem tymczasowym na pierwszą akcję ratowniczą. Zygmunt Dagleza został bezpiecznie sprowadzony z Buczynowych Turni. Znamy siedem akcji ratowniczych, które odbyły się przed formalnym zatwierdzeniem pogotowia. ((H. Stępień, Mariusz Zaruski…, s. 69 i n.))
Napisaliśmy, więc z Karłowiczem odezwę, którą grono obywateli miejscowych z p. drem Kazimierzem Dłuskim na czele podpisało i rozesłało do czasopism. ((M. Zaruski, Na bezdrożach…, s. 192.)) Odezwa została wydrukowana między innymi w trzecim numerze Taternika. Zaruski prosi w niej o: zasilenie kadry czynnej (ratowników) i biernej (darczyńców), wspomożenie zaopatrzenia pogotowia w odpowiedni sprzęt (liny, nosze, apteczki, lornetki). ((Tegoż, Odezwa, [w:] Taternik, R.3 (1909), s. 38.)) Odezwa zostaje przyjęta entuzjastycznie, i organizacja, choć nielegalnie rozpoczyna powoli funkcjonować.
Władze Galicji nie spieszą się z formalnym zatwierdzeniem statutu. Dopiero tragedia z 8 lutego 1909 roku przyspiesza ich działanie. Mieczysław Karłowicz wybiera się na samotną wycieczkę narciarską nad Czarny Staw. Kiedy nie powraca po dwóch dniach zdenerwowana matka udaje się do Zaruskiego prosząc o pomoc ((S. Zieliński, W stronę…, s. 208.)) . Dalszej części historii dowiadujemy się z osobistej relacji Zaruskiego. Posłał on po Stanisława Gosienicę Byrcyna i wyruszyli ostatnim śladem kompozytora (pogoda była dobra, a ślady nart nie przysypane). U stóp północnej turni Małego Kościelca natykają się na lawinisko 80 metrów długości i 50 szerokości. Całą noc kijami sondują lawinę. Rano dołączają do nich Klimek Bachleda i Jakub Wawrytka, a wieczorem Barabasz i Loria. Dopiero następnego dnia koło godziny 11 ktoś odnajduje nartę, a za nią ciało. Co ciekawe nie nosi ono żadnych uszkodzeń jak to często bywa z ofiarami lawin. Ratownicy wykopują ciało i znoszą je do Zakopanego (( M. Zaruski, Ostatnim śladem, [w:] „Taternik.”, R.3 (1909), s. 30-35.)) .
Tragedia ta odbija się szerokim echem nie tylko w świecie górskim. Tatry tracą jednego z najsławniejszych działaczy tamtego okresu. Władze Galicji nie mogą dłużej zwlekać z podjęciem decyzji. Zaruski coraz bardziej agituje na rzecz pogotowia. Ostatecznie 29 października 1909 roku Statut Pogotowia zostaje zatwierdzony przez namiestnictwo galicyjskie. Choć Pogotowie działało nieformalnie już w 1907 roku to jednak data z 1909 r uważana jest za właściwą powstania TOPR-u.
Organizacja TOPR-u- aspekty formalne
Już 11 grudnia odbyło się pierwsze formalne zebranie TOPR-u. Został wybrany na nim zarząd. Prezesem został dr Kazimierz Dłuski (redaktor Taternika), wiceprezesami Władysław Janowicz i Stanisław Barabasz, Naczelnikiem Pogotowia Mariusz Zaruski, a jego zastępcą Klimek Bachleda. Wacław Kraszewski został głównym lekarzem. Na zebraniu zatwierdzono też godło – niebieski krzyż na białym polu. (( H. Stępień, Mariusz Zaruski…, s. 73 i n.))
Sam Zaruski opracował tekst ślubowania. Miało być ono składane w obecności Naczelnika i świadka. Po wymówieniu słów przysięgi, ratownik zatwierdzał ją przez podanie ręki naczelnikowi, a następnie składał podpis w Księdze Ślubowań. Jako pierwsze figurują tam podpisy Zaruskiego i Klimka ((Tamże, s. 73.)) . Przytoczę tutaj cały tekst ślubowania, gdyż oddaje on w istocie ideę Pogotowia. Wskaże nam też, na co ratownicy musieli kłaść największy nacisk: Ja niżej podpisany (…) w obecności Naczelnika Straży Ratunkowej w.p.(…) oraz świadka w.p.(…) dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawie się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony i udam się w góry według marszruty i wskazań Naczelnika lub jego Zastępcy w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy. Postanowienia statutu Pogotowia i regulaminu dla członków czynnych będę wykonywał ściśle, jak również rozkazy Naczelnika, jego Zastępcy i Kierowników Oddziałów. Obowiązki swe pełnił będę sumiennie i gorliwie, pamiętając, że od mego postępowania zależnem być może życie ludzkie. W zupełnej świadomości przyjętych na się trudnych obowiązków i na znak dobrej swej woli powyższe przyrzeczenie przez podanie ręki Naczelnikowi potwierdzam ((M. Grocholski, Tatrzańskie Ochotnicze…s. 59.)) .
Przysięga ta funkcjonuje w Pogotowiu do dziś.