Dla kawalerii nie ma przeszkody… szarża II szwadronu pod Rokitną

II Brygada została w połowie kwietnia skierowana na pogranicze bukowińsko-besarabskie. W rejonie miejscowości Dobronoce-Toporowce przebywała do dnia 12 maja. Tutaj, po wycofaniu nad Prut, brała udział w zaciętych walkach w rejonie Czerniowiec. Wtedy to, w wyniku błędu porucznika Kaspra Wojnara, stracono 3 baterię artylerii, a jej resztki wcielono do armii austriackiej. W czasie wycofywania się żołnierze II batalionu 3 pułku musieli przeprawiać się przez Prut wpław, przez co oddział poniósł stratę około 160 ludzi.

Kolejne ataki II Brygady zaczęły się 7 czerwca 1915 roku. W tym celu podzielono siły na dwie grupy taktyczne:

  1. I i II batalion 3 pułku piechoty pod dowództwem Minkiewicza, grupa ta miała zaatakować stację kolejową w Łużanach,
  2. II batalion z 2 pułku oraz II batalion z 3 pułku pod komendą płk. Zielińskiego, druga grupa nacierać miała na rosyjskie okopy w rejonie Mamajowiec.

Oba ataki zakończyły się sukcesem. W wyniku walk Rosjanie wycofali się na przygotowane pozycje obronne pod Rokitną i próba zaatakowania ich z marszu nie przyniosła rezultatu ((M. Wrzosek, Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej 1914-1918, s. 164.)).

Nastąpił impas w działaniach. II Brygada zajmowała wysunięty, trzykilometrowy odcinek frontu. Na prawym skrzydle znajdowała się grupa taktyczna płk. Pappa, a po lewej 42 Dywizja Piechoty. Naprzeciwko Polaków płynął potok o nazwie Rokitna, którego szerokość wynosiła 2-3 metry. Jego zabagnione brzegi porośnięte były wierzbami. Z nim na wzgórzu leżała wieś Rokitna.

Tam znajdowały się pozycje Rosjan składające się z linii czterech okopów obsadzonych żołnierzami. Najsilniej broniony był rów trzeci, na jego skrzydłach umiejscowione były ciężkie karabiny maszynowe, mogące ogniem krzyżowym pokryć całe przedpole ((Tamże, s. 166.)).

Siły polskie pod Rokitną szacuje się łącznie na ok. 500 bagnetów i szabel. 12 czerwca podjęto próbę przełamania pozycji Rosjan. Żołnierzom udało się dotrzeć na skraj wsi, lecz silny ogień karabinów maszynowych zmusił ich do odwrotu ((Tamże, s. 167.)).

Rankiem 13 czerwca podjęto kolejne próby pokonania rosyjskich umocnień, dzięki czemu nieustannie atakowana sąsiednia 42 Dywizja zostałaby odciążona. W toku dalszych wydarzeń dużą rolę odegrał nowy szef sztabu II Brygady kpt. Vagasz. To on wydał polecenie do natarcia. Warto w tym momencie zwrócić uwagę na dwa elementy. Nie poczekał na wynik patrolu zwiadowczego, który sam wysłał. Zdawał sobie jednak sprawę, że pozycje rosyjskie są silnie obsadzone, czego dowiodły poprzednie nieudane natarcia. Musiał być również świadomy zmęczenia, wyczerpania piechoty legionowej, która bezskutecznie atakowała pozycje zajmowane przez Rosjan.

Plan zakładał atak kombinacyjny kawalerii oraz żołnierzy piechoty. II dywizjon kawalerii liczył dwa szwadrony, jeden dowodzony przez por. Romana Włodka liczący około 100 ułanów, drugi ppor. Stanisława Rabińskiego z 90 ludźmi. Rozkaz do ataku Vagasz przekazał osobiście Duninowi-Wąsowiczowi. Stanisław Rostworowski w swoich wspomnieniach zaznacza, że rotmistrz po otrzymaniu polecenia do szarży chwilę coś tłumaczył, o coś się pytał, a potem do nas zawrócił i zirytowanym głosem krzyknął gromko: Na koń! ((S. Rostworowski, Nie tylko pierwsza brygada (1914-1918), s. 127.)). Czy doświadczony żołnierz kawalerzysta, przeczuwał, co czeka jego żołnierzy? Miał do dyspozycji dwa szwadrony, a w szarży uczestniczył tylko jeden liczebny mniej o 10 ludzi. Co więcej, sam stanął na jego czele odsyłając Rabińskiego na tyły i 3 szwadron jako odwód. W trakcie zbliżanie się oddziału do rzeczki, padł rozkaz przeczesania pobliskiego lasy przez trzech ułanów, w tym Rostworowskiego ((Tamże, s. 127.)).

Dzięki temu posiadamy opis świadka dramatycznych wydarzeń spod Rokitnej ((Tamże, s. 128-130)). Opis bitwy sporządzony przez niego przepełniony jest patriotycznym uniesieniem, gloryfikuje szarżujących. Mimo to w sposób dokładny przytacza kolejne etapy starcia, podając kolejne straty w ludziach i materiale końskim.

W ataku wzięło udział 61 jeźdźców. Na około 150 metrów od pierwszej linii okopów przeszli w galop. Przeskoczyli nie obsadzony pierwszy rów strzelecki. W drugim byli już Rosjanie, którzy otworzyli ogień powodując pierwsze straty wśród Polaków. W tym momencie piechota miała ruszyć i wspomóc atak, lecz nie wyszła do natarcia. Rotmistrz wezwał przeciwników do poddania, jednak ci wznowili ogień gdy zorientowali się, że w ataku uczestniczy tylko garstka konnych. Kawalerzyści szarżowali na wprost na okopy oraz próbowali obejść je od boku. Karabiny maszynowe dokonały masakry wśród atakujących, zginął sam rotmistrz, który po upadku z konia broniąc się został śmiertelnie ranny. Padł także porucznik Jerzy Topór-Kisielnicki, wachmistrz Władysław Nowakowski. Z szarży, która trwała 13 minut na wysłane pozycje wyjściowe wróciło zaledwie sześciu. Z 61 uczestniczących w ataku 15 z nich zginęło, 27 odniosło rany.

Winą za brak wsparcia piechoty obarczono oficera ordynansowego Jana Wesołowskiego, który miał zawieźć I i II batalionowi 3 pułku piechoty rozkaz równoczesnego ataku. Na miejsce postoju udał się jednak pieszo, gdy dotarł do nich było już za późno. Został odwołany, a jego miejsce zajął kpt. Tovarek ((J. Dunin-Brzezińśki, Rotmistrz Legionów Polskich. Wspomnienia z lat 1914-1919, s. 100.)). Bez odpowiedzi pozostaje pytanie czy udział żołnierzy z I i II batalionu miał sens oraz czy coś by zmienił. Szarża ułanów przebiegała w szybkim tempie, piechota mogła po prostu nie nadążyć. Co ciekawe również artyleria legionowa i austriacka nie wsparły ułanów, pomimo że były dobrze wycelowane w kierunku wsi.

Efektem potyczki było tak naprawdę rozbicie II szwadronu, który jako jednostka przestał istnieć. Rosjanie z nocy z 13 na 14 czerwca wycofali się z Rokitnej, dzięki czemu XI Korpus mógł dokonać lokalnych postępów.

15 czerwca odbył się pogrzeb poległych na cmentarzy w Rarańczy. Przemowę wygłosił ranny wachm. Sokołowski, dowódca I plutonu II szwadronu. Znamienne są jego słowa cytowane przez Rostworowskiego: To godni spadkobiercy ojców i dziadów spod Kircholmu, Somosierry i Ostrołęki. Wysłani na rosyjskie okopy, wiedzieli, że zginą. Lecz poszli udowodnić, że żołnierz polski przed wypełnieniem rozkazu nigdy się nie cofnie, że spełni go choćby to życiem miał przepłacić ((S. Rostworowski, Nie tylko pierwsza brygada (1914-1918), s. 135.)).  Z rozkazu Kütnera, wszyscy uczestnicy feralnej szarży zostali podani do odznaczeń za waleczność. W 2 szwadronie rozdano ich 73 pod koniec czerwca ((Tamże, s. 136.)).

Trudno jest jednoznacznie ocenić samą bitwę pod Rokitną, jej znaczenie oraz miejsce w polskiej historii. Czy idąc za wachm. Sokołowskim, można porównać ją do zwycięskiego Kircholmu czy Somosierry? Czy męstwo, odwaga żołnierzy 2 szwadronu nie była tak naprawdę szaleństwem, świadomym atakiem samobójczym?

Wynik ataku wydaje się być splotem nieszczęśliwych okoliczności. Dunin-Wąsowicz, we wspomnieniach przedstawiony został jako służbista, wzorowy żołnierz. Dostał rozkaz i chcąc nie chcąc musiał go wykonać. Postawę Wesołowskiego należy uznać na naganną, nie wykonał polecenia swojego zwierzchnika. Popełniono błędy taktyczne. Samo wysłanie kawalerii do ataku na okopy wydaje się być irracjonalne. Zabrakło wsparcia piechoty oraz artylerii, która znajdowała się pod Rokitną. W ten sposób powstał mit 2 szwadronu II Brygady Legionów, podsycany dodatkowo przez historiografię II Rzeczpospolitej. Jako do końca wiernych patriotów walczących za sprawę Polski.

W lutym 1923 roku ciała poległych ekshumowano i uroczyście złożono je w 26 lutego na Cmentarzu Rakowickim ((Fotografie z tej uroczystości znajdują się z zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego.)). Dwa lata później odsłonięto pomnik ku czci ułanów, którzy oddali życie za ojczyznę.

Powstał nawet wiersz autorstwa Tadeusza Piotrowskiego pt. „Rokitna”:

Rozkaz padł… I stanęła szara ćma w szeregu

Błysła szabla. Już pędzą!…

Po kwiecistej błoni

Miga się ćma straceńców rozpętana w biegu;

Śmierć przed nimi – w nich gromy – a wicher ich goni.


Jezus, Marja! Dopadli… Już pierwsze okopy

Zniknęły pod kopytem. Wichura rwie dalej,

Niepomna, że śmierć żniwa swego zbiera snopy.

Już drugi okop tonie w szarej jeźdźców fali…


Przed ułana polskiego skłoń się majestatem!

Gdzie czwartego okopu szarzeją się smugi,

Dojdź po trupach święconych polskiej krwi szkarłatem!

Sześciu doszło! Ułanów polskich szwadron drugi!

Tradycję 2 szwadronu kontynuował 2 pułk szwoleżerów rokitniańskich. Do dziś przetrwały również tzw. żurawiejki, charakterystycznych przyśpiewek kawaleryjskich ((P. Jaźwiński, Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej, Warszawa 2011, s. 71.)). 2 pułkowi przypisuje się następującą rymowankę:

Ze Starogardu szwoleżery,

Rokitniańskie bohatery.

 

Zawsze byli bracią bitną,

Zwyciężyli pod Rokitną.

 

Skaczą ślicznie przez bariery,

Rokitniańskie szwoleżery.

 

Jeździec-Polak ma w naturze,

Bić się w polu, a nie w murze.

 

Kradną kury, kradną sery,

Spod Rokitnej szwoleżery ((Tamże, s 146.)).

 

W ten oto sposób utrwaliła się w świadomości Polaków szarża II szwadronu pod Rokitną. Niewątpliwie znalazła ona swoje miejsce wśród innych wydarzeń walki o niepodległość. Ten epizod z walki frontu wschodniego miał niewątpliwie dramatyczny przebieg. Nie da się ukryć, że atak 2 szwadronu stał się pewnym mitem, podkreślającym walkę o niepodległą Polskę. Kultywowany oraz podkreślany we wspomnieniach legionistów, historiografii II Rzeczpospolitej na trwale zagościł w mentalności Polaków. Obraz szalonego, odważnego ułana utrwalił się w armii oraz społeczeństwie. Jego pozostałości przetrwały nawet do dziś.

szarża II szwadronu pod RokitnąPiotr Konieczny

Bibliografia:

Dunin-Brzezińśki J., Rotmistrz Legionów Polskich. Wspomnienia z lat 1914-1919, Pruszków 2004.

Jaźwiński P., Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej, Warszawa 2011.

Kukiel M., Zarys historii wojskowości w Polsce, Kraków 1929.

Roja B., Legjoniści w Karpatach 1914-1915, Warszawa 1933.

Rostworowski S., Nie tylko pierwsza brygada (1914-1918), Warszawa 1993.

Russyan L., II Brygada Legionów Polskich i oddziały podległe w: Spis polskich organizacji wojskowych przedwojennych i formacji z wojny światowej (1904-1921), Warszawa 1937.

Wojsko polskie 1914-1922, red. Bogusław Polak, Koszalin 1986.

Wrzosek M., Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej 1914-1918, Warszawa 1990.

Zdjęcie: Żołnierze II Brygady Legionów Polskich na stanowiskach. [Ze zbiorów Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych, via Mariusz Niestrawski]