Streszczenie | Summary |
Autor podjął temat kryzysu w Afryce Południowej (pogłębionego przez „epokę rajdów”) we wspomnieniach Winsona S. Churchilla. Pierwszym taki rajdem był rajd Jamesona, który był całkowicie ukartowany przez Cecila Rhodesa. Konsekwencją nieudanego ataku był wzrost napięcia w relacjach angielsko-niemieckich. Ostatecznie wojna wybuchła 12 października 1899 roku. | The author takes up the subject of the crisis in South Africa (made worse by the “raid period”) as seen in the memoirs of Winston S. Churchill. The first of these raids was the Jameson raid, which had been completely contrived by Cecil Rhodes. The consequence of this unsuccessful attack was an increase in the tension between the English and the Germans. War eventually broke out on October 12th, 1899. |
Hasła indeksowe | Key Words |
Winston S. Churchill, Burowie, XIX wiek, Wielka Brytania, Cecil Rhodes | Winston S. Churchill, Boers, 19th century, United Kingdom, Cecil Rhodes |
Kryzys w Południowej Afryce pogłębiła jeszcze „epoka rajdów”. Były to wzajemne podchody zarówno Brytyjczyków jak i Burów mające na celu uzyskanie jakieś korzyści, najczęściej terytorialnych. Cecil Rhodes był poplecznikiem ekspansji na tereny Afryki Centralnej. Liczył na odkrycie tam podobnych bogactw, które na swojej ziemi znalazł Transwal. Wkrótce po pokonaniu plemienia Ndebele postała Rodezja. Niestety marzenie Rhodesa okazało się mrzonką. Brak osadników, trudny i kosztowny transport, duża odległość od portów oraz niepomyślne raporty geologiczne (brak złota i diamentów) stanowiły dodatkowy zawód. Pierwszy taki wypad znany jest pod nazwą rajdu Jamesona. Był on w 100% ukartowany przez Cecila Rhodesa. Czas działał na korzyść posiadającego cenne bogactwa naturalne Transwalu, co zmobilizowała go do działania.
Leander S. Jameson miał wkroczyć do Transwalu na czele 600-osobowego oddziału (według Bernasia 700-osobowego ((F.Bernaś, Na wzgórzach…, s.131))) pod pretekstem stłumienia powstania, które miało zostać wywołane przez Uitlanderów. Architektem przedsięwzięcia był wysoki brytyjski komisarz Sir Henry Loch. System monopoli na wydobycie surowców i wysokie opłaty przewozowe nakładane przez Krugera nie odpowiadał napływowej ludności. W pierwszej kolejności szukali oni sprzymierzeńców w przeciwnikach politycznych prezydenta Krugera (Piet Joubert). Dopiero po fiasku poszukiwań przystąpili do rozmów z Rhodesem. Niecierpliwość Uitlanderów, a także niedostatek broni i spadek entuzjazmu spowodowały opóźnianie się powstania. Jameson wkroczył wreszcie do Transwalu 29 grudnia 1895 roku. Jego marsz trwał 5 dni i został zatrzymany 25km od Johannesburga. Jan Balicki „rajd Jamesona” nazywa po imieniu: „napaść” ((J.Balicki, Historia…, s.144)). Jak wylicza Leśniewski te pięć dni miało duży wpływ nie tylko na wzajemne stosunki angielsko-burskie (umocniona pozycja Krugera, wzrost nieufności wobec Brytyjczyków, zbliżenie Oranii z Transwalem), ale także dla polityki międzynarodowej – głównie burza w stosunkach Wielkiej Brytanii z Niemcami. W prasie obu tych mocarstw zawrzało. Gazety prześcigały się w postawach antybrytyjskich i antyniemieckich. Prasa na Wyspach uprawiała swoistą propagandę. Rozpętała się prawdziwa burza, która po raz kolejny zaogniła sytuację w Afryce Południowej. Do wojny był już tylko jeden krok.
A co na temat genezy wojny burskiej miał do powiedzenia Winston Churchill? W „Mojej Młodości” raczej nie można wyłowić wielu informacji na temat przyczyn. Oczywiście uprawiając skrajną propagandę sprytnie przemilczał fakt, iż do wojny doszło również z winy jego rodaków. I tak w rozdziale „Z Bullerem do Kraju Przylądkowego” czytamy:
„Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, naładowana elektrycznością, która zapowiadała burzę. Od wyprawy Jamesona trzy lata wcześniej Transwal naprędce się zbroił. Dobrze wyposażona policja pilnowała uitlanders, a niemieccy inżynierowie szkicowali projekt fortu nad Johannesburgu, którego artyleria miała panować nad miastem. Działa, amunicja, karabiny napływały z Holandii i Niemiec w ilościach wystarczających nie tylko do wyposażenia mieszkańców dwóch burskich republik, ale również jeszcze liczniejszej ludności pochodzenia holenderskiego w całym Kraju Przylądkowym. W obliczu groźby rebelii i wojny rząd burski powoli zwiększał obsadę garnizonów w Natalu i Kraju Przylądkowym. Przez cały ten czas pomiędzy Downing Street a Pretorią nieprzerwanie kursowały utrzymane w coraz poważniejszym tonie noty i depesze” ((W.Churchill, Moja…, op.cit. s.176)).
Gdyby ktoś o wojnie burskiej słyszał jedynie z tej relacji, gotów pomyśleć, że Burowie czaili się tylko by rzucić się na Brytyjczyków. Churchill dobitnie również podkreśla pomoc holendersko-niemiecką (w domyśle) przeciw Koronie. A rząd burski zwiększał obsadę garnizonów w Natalu i Kraju Przylądkowym raczej z obawy o własną skórę. Można zaryzykować stwierdzenie, że to Brytyjczycy byli agresorami, którzy przez wieki uniemożliwiali Burom stworzenie własnego niepodległego państwa, zmuszając ich co jakiś czas do „treków”. Swoje wspomnienia Churchill wydał w roku 1930, ale chyba przez ten czas nie zapomniał, że wina była też po stronie jego państwa. Ten fakt został sprytnie przemilczany, a całość relacji na temat II wojny burskiej można uznać za uprawianie propagandy. Trzeba było jakoś usprawiedliwić własny nienasycony apetyt na nowe ziemie, ale Churchill przesadził w całej rozciągłości wyżej cytowanego wywodu.