Tym samym nastąpiło dementi informacji podawanych przez serwisy o zawirusowaniu UAV.
Według zapewnień Pentagonu nie był bezpośrednio skierowany przeciwko maszynom bezpilotowym, a jedynie zwykłym programem szpiegującym – keylogerem. Według Air Force Space Command wirus nie przedostał się do stanowisk sterowania bsl. Zaatakowane zostały natomiast stacje naziemne odpowiedzialne za zapasowe zasilanie i poboczne systemy. Wirus nie miał wpływu na działanie bsli w żadnym momencie. Szkodliwe oprogramowanie miało dostać się do niezależnej sieci wsparcia działania systemów bezzałogowych. Winowajcą zawirusowania systemu miał być mały przenośny dysk używany do transferu danych pomiędzy komputerami w bazie Creech. Cała sprawa mnie nie dziwi. Zawiniło najsłabsze ogniwo systemu czyli człowiek, który w wyniku niewłaściwego użytkowania doprowadził do wniknięcia wirusa do systemu. Pojawia się jednak pytanie, czy zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski i system będzie uszczelniony choć w minimalnym stopniu.
Źródło: airforcetimes.com
Zdjęcie: Creech AFB