II wojna światowa to nie tylko walki na lądzie i w powietrzu. Wojna toczyła się również na morzach i oceanach. Na Atlantyku bitwy miały zupełnie inny charakter, niż na Pacyfiku, gdzie do starć dochodziło na różnych poziomach. Bitwa na Morzu Koralowym, Midway czy późniejsze walki o Mariany to przykład bitw pośrednich, ponieważ udział w nich miały lotniskowce. Inaczej się miała sprawa z walkami pod Guadalcanalem czy przy Archipelagu Bismarcka, gdzie główny udział miały jednostki takie jak niszczyciele. Warto też wspomnieć region Filipin. Tam spotkały się te dwa poziomy razem. Zupełnie inna sytuacja panowała na Atlantyku, gdzie działania wojenne opierały się w głównej mierze na ochronie konwojów. Są jednak wyjątki, jednym z nich było zatopienie krążownika liniowego „Hood”, a następnie pancernika „Bismarck”, innym przykładem może być posłanie na dno pancernika „Scharnhorst”.
Tytuł pracy jednak dotyczy mało znanej bitwy, która zdarzyła się u wybrzeży Australii, a także okrętów, które różniły się od siebie poziomem zaawansowania i budowy. Tytułowy okręt, krążownik HMAS „Sydney” powstał w Wielkiej Brytanii w stoczni Swan Hunter and Wigham Richardson Ltd. w Wallsend. Na jego podstawowe uzbrojenie składało się osiem dział 152 mm i cztery 102 mm. Wyporność standardowa okrętu wynosiła 6830 ton, pełna zaś 8850 ton standardowych1. Długość całkowita kadłuba wynosiła 171,37 m (długość na konstrukcyjnej linii wodnej 160 m), szerokość 17,27 m, zaś maksymalne zanurzenie przy wyporności pełnej 5,64 m. Poszycie kadłuba wykonane było ze stali o grubości 25 mm, siłownię chronił dodatkowo pancerz burtowy o grubości 76 mm, zaś komory amunicyjne – o grubości 51 mm. Górny pokład pancerny miał grubość 32 mm. W przeciwieństwie do innych jednostek tego typu maszynownia miała specyficzny układ konstrukcyjny. Wzorem konstrukcji amerykańskich, Australijczycy zażądali, aby kotłownie i turbiny były ułożone naprzemiennie, co zwiększało jego niezatapialność2. Odchodząc od tematyki stricte technicznej, przejdźmy jednak do działań bojowych.
W roku 1940 „Sydney” operował na Morzu Śródziemnym, gdzie wsławił się bojem z włoskim krążownikiem „Bartolomeo Colleoni” ciężko go uszkadzając3. Po powrocie na wody australijskie w lipcu 1941 roku, spowodowanym przypuszczeniami, że niedługo zacznie się wojna z Cesarstwem Japonii dotychczasowy dowódca, kapitan John Augustine Collins, został zastąpiony przez nieposiadającego jeszcze wojennego doświadczenia kapitana Josepha Burnetta. Wkrótce jego przeciwnikiem miał być kapitan Theodor Detmers i jego krążownik pomocniczy HSK „Kormoran”. Komandor Detmers był doświadczonym marynarzem, a swoje umiejętności szlifował podczas wypadów na Ocean Indyjski i Pacyfik topiąc statki o łącznej wyporności 70 tysięcy ton brutto4. Niemieckiej Marynarce Wojennej tak jak i zresztą nawet Wielkiej Brytanii na początku wojny brakowało krążowników do walki na Atlantyku. Dowództwo niemieckie wzorem z czasów I wojny światowej postanowiło stworzyć flotę raiderów, które mogłyby atakować statki handlowe przeciwnika.
Do tego celu wykorzystano szereg jednostek handlowych, a jedną z nich był właśnie wspomniany „Kormoran”. Został zbudowany w stoczni Germaniawerft w Kilonii i zwodowany 15 września 1938 roku, jako statek handlowy „Steiermark” dla linii żeglugowej Hamburg-America Line. Po przejęciu go przez Kriegsmarine postanowiono go przebudować na Hilfskreuzer. Jego uzbrojenie składało się z 6 dział 150 mm, 2 działek przeciwpancernych 37 mm, 5 działek przeciwlotniczych 20 mm, 2 podwójnych wyrzutni torpedowych 533 mm umieszczonych poniżej linii wodnej i dwóch pojedynczych wyrzutni powyżej linii wodnej oraz 360 min morskich. Posiadał również w swoim wyposażeniu dwa wodnopłaty typu Arado 196. Prędkość dochodziła do 19 węzłów. Po tym zestawieniu widać jak przedstawiała się dysproporcja miedzy obydwiema jednostkami oczywiście na niekorzyść jednostki niemieckiej.
Przechodząc do samego starcia, doszło do niego w trakcie powrotu HMAS „Sydney” do portu. Około godziny 16.00, 19 listopada 1941 roku, z mostka dostrzeżono nierozpoznaną jednostkę w odległości 12 mil morskich, czyli z około 20 kilometrów. „Sydney” zbliżył się do statku, który również kierował się na południe. Jak się później okazało, na „Kormoranie” wcześniej dostrzeżono obcy okręt, choć nie potrafiono do końca zidentyfikować, do kogo należał. Komandor Detmers kazał zawrócić i zwiększyć prędkość. Kapitan Burnett widząc, że jednostka próbuje uciec postanowił przyspieszyć, dzięki czemu bez trudu dogonił podejrzany statek i rutynowo zażądał przedstawienia się nazwą, portem docelowym i alianckim numerem kodowym, którego Niemcy najczęściej nie znali, ponieważ alianci dbali o tajność swoich kodów. W tej sytuacji jedyną możliwością Niemców było zaskoczenie przeciwnika atakiem z jak najmniejszej odległości, bowiem przy walce na dystans opancerzenie i szybkość „Sydney” dawały krążownikowi australijskiemu znaczną przewagę. Kapitan Burnett kazał powtarzać serię pytań niestety nie dostał odpowiedzi.
Miało to jednak inny skutek, ponieważ wymiana sygnałów trwała blisko pół godziny i obie jednostki zbliżyły się do siebie na ok. 1000 metrów, płynąc równolegle w tym samym kierunku. O godzinie 17.30 Detmers postanowił wykorzystać niewielką odległość i dał rozkaz „Fallen Tarnung”, czyli „zrzucić maskowanie” i otworzyć ogień. Pierwsze salwy niemieckie całkowicie zaskoczyły Australijczyków. Zgodnie z zeznaniami jeńców niemieckich „Sydney” został trafiony, co najmniej 50 pociskami 150 mm, a ogień szybkostrzelnych działek przeciwlotniczych 20 mm zmasakrował obsadę pomostu i otwartych pokładów krążownika, można znaleźć również wypowiedzi na temat tego, że został prawdopodobnie trafiony jedną torpedą.
Przeprowadzone badania wraku „Sydney” wraz z symulacjami komputerowymi, pokazały, że okręt został trafiony przynajmniej 87 pociskami 150 mm, 400 pociskami 37 mm oraz ok. 3000 pociskami 20 mm oraz wspomnianą torpedą, która wybuchła tuż przed wieżą działową „A” doprowadzając ją do wyłączenia z walki. Przez wyrwę w kadłubie dostało się ok. 500 ton wody, co sprawiło, że w ciągu kilku minut krążownik mocno zanurzył się dziobem, a jego prędkość spadła do 5-7 węzłów. Badanie wraku przeprowadzone w 2009 udowodniło również tezę mówiącą, że australijski krążownik wystrzelił w stronę krążownika niemieckiego 6 torped, ale żadna z nich nie trafiła. Warto też wspomnieć o samej artylerii. Przez pierwsze 20 minut Australijczycy nie mogli uzyskać trafień. Powodem takiej sytuacji było natychmiastowe zabicie całego dowództwa okrętu i zniszczenie centrali artyleryjskiej nad pomostem bojowym5. W praktyce każda wieża działowa działała samodzielnie, ale w końcu kilka pocisków 152 mm z wieży rufowej „X” trafiło w siłownię „Kormorana”, wywołując na śródokręciu gwałtowny pożar, co później okazało się zgubne. Obie jednostki zostały unieszkodliwione w wyniku starcia, choć Niemcy strzelali do krążownika jeszcze przez 25 minut6. Następnie jednostki zaczęły się powoli oddalać od siebie, przy czym Kormoran został na miejscu, a jego załoga próbowała ugasić pożar. Płonący natomiast „Sydney” kierował się powoli na południowy wschód, w stronę Perth, ale na pokładzie nie zauważono śladów życia. Tuż przed północą, załoga niemieckiego krążownika dostrzegła błysk na horyzoncie i usłyszała serię dalekich eksplozji, co prawdopodobnie było spowodowane przedostaniem się ognia do komór amunicyjnych. Krążownik „Sydney” zatonął wraz z całą załogą liczącą 645 marynarzy i oficerów. Tymczasem na „Kormoranie” pożar na śródokręciu wymykał się spod kontroli i zagrażał eksplozją zmagazynowanych w rufowej ładowni min. W tej sytuacji kapitan Detmers nakazał opuszczenie i zatopienie okrętu otwierając zawory denne.
W tym samym czasie pokład opuściło około 360 ludzi z 390 marynarzy, z czego czterdziestu rannych utonęło po przewróceniu się szalupy. Statek nie chciał jednak zatonąć. Mimo to, krótko po północy detonowały miny oraz magazyn amunicji i HSK „Kormoran” zatonął rufą naprzód. Przeszło 317 członków załogi wraz z dowódcą zostało uratowanych przez jednostki australijskie, a jedna z szalup dopłynęła do Zatoki Rekina.
Podsumowując bitwa ta zakończyła się tragicznie dla australijskiego okrętu. Różnie można rozpatrywać przyczyny tak szybkiego zniszczenia okrętu wojennego przez uzbrojoną jednostkę handlową. Pewne jest, że Kapitan Detmers wykorzystując swoje doświadczenie i niewątpliwe szczęście, podchodząc na niewielką odległość i przez zniszczyć cały system dowodzenia okrętu, paraliżując go i uniemożliwiając kontrakcję. Błędem i tym, co w konsekwencji stało się przyczyną śmierci alianckiego kapitana było zbyt długie oczekiwanie na sygnał zwrotny z jednostki przeciwnika. Do początku XXI wieku nie wiedziano, gdzie dokładnie okręt spoczął. Zagłada całej jednostki i załogi uniemożliwiała dokładną weryfikację zeznań marynarzy niemieckich, które były zgodne ze sobą i które umożliwiłby odnalezienie wraku. Przełom nastąpił w 2008 roku wtedy, kiedy przy pomocy rządu Australii odnaleziono okręt na głębokości 2 kilometrów. Do tego czasu okręt i załogę uznawano za zaginioną.
Damian Dutkiewicz
Bibliografia
-
Brzeziński S., Australijski lekki krążownik Sydney, Wydawnictwo BS, Wyszków 2004.
-
Forczyk R., German Commerce Raider vs British Cruiser: The Atlantic & The Pacific 1941, Osprey Publishing, London 2010.
-
Gillett R., Australian & New Zealand Warships 1914-1945, Doubleday, Sydney 1983.
-
Gill H., Royal Australian Navy 1939–1942, Canberra 1957.
-
Wesley o., Bitter Victory. The Death of HMAS Sydney, Nedlands 2000.
1 Tona standardowa – jest odpowiednikiem tony waszyngtońskiej. Nazewnictwo to weszło do użycia po Traktacie Waszyngtońskim. Inne określenie to długa tona mająca 1016 kg.
2 S. Brzeziński, Australijski lekki krążownik Sydney, Wydawnictwo BS, Wyszków 2004, s. 3.
3 H. Gill, Royal Australlian Navy 1939-1945, Canberra 1957, s. 185-186.
4 R. Forczyk, German Commerce Raider vs British Cruiser: The Atlantic & The Pacific 1941, Osprey Publishing, London 2010, s. 22.
5 Okręty konstrukcji brytyjskiej miały bardzo słabo opancerzone wieże dowodzenia.
6 O. Wilson, Bitter Victory. The Death of HMAS Sydney, Nedlands 2000, s. 263
Zdjęcie via Autor