Kto by pomyślał, że Global Hawk ma już 15 lat. Jest nastolatkiem i zapewne rozmyśla już o osiemnastce.
Pamiętam jak zobaczyłem go po raz pierwszy – sekcja nosowa kojarzyła mi się z jakimś potworem z filmów science-fiction, których byłem niemałym fanem (to się nie zmieniło do dziś). Piętnaście lat temu aparat ten musiał być przełomowym – latał bardzo wysoko i utrzymywał się w powietrzu przez wiele godzin. Nie był co prawda tak dobry jak U-2, jako że te dalej latają i wykonują swoje zadania, ale z pewnością zmienił układ sił w kwestii dozoru z powietrza. Nie chodzi tutaj tylko o Global Hawka, ale i o całą serię aparatów, które nastąpiły po nim, o te które są opracowywane właśnie w tej chwili w Phantom Works, Skunk Works i w innych ośrodkach i wreszcie o te, które dopiero znajdują się na deskach kreślarskich (dziś trzeba by chyba napisać na ekranach komputerów…).
Możemy założyć, że niebawem aparaty bezzałogowe będą startowały z pokładów lotniskowców i w pewnym momencie posłużą jako „samoobsługowe stacje benzynowe” zdolne do przebywania w powietrzu przez wiele dni. Być może brzmi to jak kolejny scenariusz filmu, ale uważam, że jesteśmy już blisko takich rozwiązań. Wyobraźmy sobie tylko ile problemów mniej miałaby U.S. Navy gdyby aparat bezzałogowy mógł służyć jako latająca cysterna… Ile F-18 mogłoby zostać wykorzystanych do innych zadań co z kolei przełożyłoby się na efektywniejsze wykorzystanie samego lotniskowca. Loty z pięcioma zbiornikami to duże obciążenie dla Super Hornetów, które dodatkowo blokuje wykorzystanie ich do innych zadań.
Następna generacja, która w pewnym momencie zastąpi Global Hawki będzie tak dobra, albo lepsza niż U-2. Cała sieć maszyn tego typu, połączonych ze sobą i wymiennych wisząca przez całe dnie w powietrzu daje ogromną przewagę informacyjną, która jest kluczowa dla współczesnej armii- bez informacji wywiadowczych niem może ona pokazać całego swego potencjału i siły. W pewnym momencie poziom automatyzacji wzrośnie do tego stopnia, że aparaty będą się same tankowały w powietrzu bez ingerencji czynnika ludzkiego. Ale… póki co jest to przyszłość – kierunek w którym zmierzamy będzie jaśniejszy gdy dzisiejszemu nastolatkowi stuknie trzydziestka.
Jak zawsze spójrzmy na całą kwestię z polskiej perspektywy. Global Hawk i jemu podobne mogłyby rozwiązać problem braku „oczu” w naszej armii. Maszyny typu AWACS są za duże jak na nasze potrzeby – Polska jest za mała, ale aparaty bezzałogowe mogłyby wznieść naszą armię na zupełnie inny poziom. Nasz własny dozór i zwiad powietrzny bez konieczności proszenia sojuszników z NATO o wolne sloty na nasze własne potrzeby.
Krzysztof Kuska
Zdjęcie: Norhtrop Grumman