15 listopada pierwsze maszyny M-346 wylądowały w Polsce. Co oczywiste, nie wejdą one od razu do linii i nie wzmocnią procesu szkolenia. Najpierw muszą przejść stosowne procedury odbioru, ale i tak wielu powiedziało sobie w duchu: uff, nareszcie.
Jedno jest pewne. Maszyn szkoleniowych potrzebowaliśmy od dawna. TS-11 Iskra nadaje się doskonale by uświetnić jakąś uroczystość piękną biało-czerwoną smugą, pokazać się jako zabytek na RIAT lub stanąć na cokole. Miejmy świadomość, że następcą Iskry miała być Iryda, która nie wyszła poza fazę rozwojową. Zatem mówimy tutaj o luce wielkości całej generacji samolotów.
Dzięki M-346 będziemy mogli szkolić naszych przyszłych pilotów F-16 w Polsce co jest niewątpliwie dobrą informacją. Pozwoli to ograniczyć wydatki na szkolenia zagraniczne, co z kolei zostawi część gotówki w kraju, którą można będzie wykorzystać na zakupy, rozwój infrastruktury czy choćby na „karpiowe”… Nieważne. Ekonomia jest nieubłagana i dla gospodarki lepiej gdy pieniądz krąży, a nie wypływa.
Wygląda świetnie, prawda? NIEPRAWDA! Może znowu będę się powtarzał, ale co robić? Jak żyć, jak taki mamy klimat… 48 F-16 to dużo za mało. Su-22 nadają się do tego co TS-11. Na współczesnym polu walki nie osiągną zbyt wiele,a następców nie widać. MiG-29 jest jeszcze ratowany, ale on wykracza poza ramy tego tekstu więc go pomińmy.
Maszyna szkolno-bojowa, która nasz M-346 nie jest, mogłaby uzupełnić, a z czasem zastąpić Su-22 i dać naszym SP chwilę oddechu, którego tak potrzebują. Z jakichś przyczyn poprzednie MON nie zdecydowało się na uzbrojenie Masterów. Oczywiście koszt maszyn szkolno-bojowych jest dalece większy niż maszyn szkolnych, ale póki co nie ma konkretnych informacji na temat zakupu kolejnej partii F-16 lub innego samolotu tej klasy. Oczywistym jest również, że maszyna szkolno-bojowa nie będzie miała takich możliwości jak maszyny bojowe, ale uzbrojone Mastery mogłyby być w Polsce załóżmy do 2018/2019. To już by było coś prawda?
Jeśli niebawem ogłoszony zostanie zakup 48 dodatkowych samolotów będzie można uznać, że szkolne M-346 za zakup satysfakcjonujący. Niestety Polska ma ogromne zaległości sprzętowe praktycznie w każdej dziedzinie i w związku z tym ogromne zakupy samolotów dla SP wydają się w przeciągu najbliższych lat mało prawdopodobne. Priorytet to teraz „oczy” i systemy rakietowe.
Piloci F-16 przyznają, że są już mocno obciążeni i nie ma co się dziwić. 48 samolotów nie jest z gumy i w końcu dojdziemy do sytuacji w której piloci będą musieli się rozdwoić. Nasi lotnicy to zdolne chłopaki, ale tego to nawet oni nie umieją.
Podsumowując. Cieszmy się, ponieważ proces szkolenia ulegnie poprawie, ale nie zapominajmy o bolączkach SP, których rozwiązania na horyzoncie nie widać.
Krzysztof Kuska
Zdjęcie: DGRSZ / Marta Serafin