Nocne skoki uważane są za najtrudniejsze zadanie obowiązkowej normy skoków spadochronowych, jakie realizują żołnierze „bordowych beretów”.
Jeden spośród pięciu skoków, jakie każdego roku obowiązkowo musi wykonać każdy spadochroniarz 6. Brygady Powietrznodesantowej, wykonany jest w warunkach ograniczonej widoczności. W praktyce wyznacznikiem tego, czy zadanie jest „dzienne”, czy „nocne” jest zachód słońca. W czasie zorganizowanego przez 16 batalion powietrznodesantowy zgrupowania spadochronowego w Glinniku zaplanowano między innymi wykonywanie skoków nocnych.
Skok w ciemnościach wymaga od spadochroniarza jeszcze większego skupienia w powietrzu niż ten wykonywany w pełnym świetle dnia. W nocy, co przecież oczywiste, znacznie trudniej jest ocenić odległość do innych skoczków w czasie opadania na spadochronie. Takie zejście się żołnierzy w powietrzu może doprowadzić do sytuacji niebezpiecznej. W ciemnościach znacznie trudniej jest także dostrzec ziemię co powoduje, że trzeba przez cały czas być gotowym na spotkanie z nią.
Każdy spadochroniarz w czasie nocnego skoku jest dodatkowo wyposażony w latarkę sygnalizacyjną, która odgrywa bardzo istotną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa w czasie wykonywania takiego zadania. Zaraz po otwarciu się spadochronu żołnierze oświetlają jego czaszę i sprawdzają, czy nad ich głową wszystko jest w porządku. Zapalone białe światło pozwala także zlokalizować skoczków w powietrzu, ocenić ich prędkość opadania oraz sprawdzić, czy któryś z nich nie porusza się w kierunku ziemi szybciej niż inni. Tym samym dyżurny zrzutowiska wie, czy wszystkie spadochrony zadziałały prawidłowo. Po wylądowaniu każdy spadochroniarz zielonym światłem sygnalizuje, że wylądował bezpiecznie. Czerwone światło to znak, że potrzebna jest natychmiastowa pomoc.
Tym razem czerwone światełka nie były potrzebne, a 16. batalion powietrznodesantowy w czasie swojego zgrupowania w Glinniku wykonał ponad 300 tak zwanych „nocek”.
Tekst/Źródło: kpt. Marcin Gil, http://www.army.mil.pl
Zdjęcia: Mariusz Bieniek