infolotnicze.pl

Alternatywny silnik dla F-35 jednak powstanie?

dr Loren B. Thompson z Lexington Institute sugeruje, że w sprawie silnika dla F-35 nic nie jest do końca jasne.

Dla przypomnienia firmy GE i RR opracowywały alternatywną jednostkę napędową, która miała być zabezpieczeniem i pomóc w obniżce kosztów oraz zapewnić zdrową konkurencję. Nikt jednak nie mógł udowodnić, że wszystko to zostanie zapewnione i ostatecznie skasowano cały projekt, który przez czas jakiś był ciągnięty przez firmy na własny koszt.

USAF rozpoczęły właśnie nowy projekt – Adaptive Engine Technology Demonstration. Ma on przynieść znaczące oszczędności w zużyciu paliwa. W roku bieżącym finansowanie to ledwie 8 milionów dolarów, ale w roku 2015 kiedy ma zostać wytypowany wykonawca to już 80 milionów dolarów. Finansowanie ma przebiegać z trzech niezależnych źródeł co powoduje, że kwota się rozmywa i może zostać niezauważona dla Administracji i Kongresu jak słusznie zauważa dr Thompson. [Kongres raczej operuje w setkach milionów i w miliardach, a 3 instytucje zrzucające się na 80 milionów giną w nawale danych]. Co więcej silnik ma być gotowy do instalacji na F-35 w roku 2020. Czyli reasumując skasowano alternatywny silnik po to by teraz ruszyć z programem alternatywnego silnika. W swoim raporcie LI podważa również możliwe oszczędności rzędu 25%. Ich osiągniecie w 8 lat wydaje się być mało prawdopodobne. Co więcej ani Marynarka, ani Marines nie partycypują w programie więc cała idea wymienności komponentów legnie w gruzach jeśli całość dojdzie do skutku. Wszystko zatem ma wyglądać na próbę utrzymania GE wśród wiodących producentów napędów dla myśliwców i posiadaniu dwóch rodzimych firm zajmujących się tego typu  sprawami. Oczywiście pewnie GE wygra konkurs. [Ciekaw ile komponentów z F136 zostałoby przejętych.]

Wszystko to prawda, ale warto zauważyć, ile kłopotów sprawia ten samolot i jego silnik. Posiadanie alternatywy byłoby wskazane i stanowiłoby wentyl bezpieczeństwa. Tylko dlaczego cała sprawa rozgrywana jest w ten sposób? Oczywiście przypuszczenia dr Thompsona mogą okazać się błędne, ale znając życie trafił w samo sedno sprawy. Efekt oszczędności, które poczyniono kasując F136 może okazać się krótkotrwały, a pieniądze i tak będą musiały zostać wydane. Dotychczas pewną tendencją było zapewnianie alternatywy dla myśliwców co ma miejsce również w lotnictwie cywilnym. Nabywca może sobie wybrać napęd. Stymuluje to rozwój i jest korzystne dla klienta końcowego. Postawienie na jednego konia w przypadku kluczowego myśliwca może okazać się nie do końca przemyślane i zasadne. Oczywiście kryzys miał tu swoje 3 grosze i orędownicy radykalnych cięć mogli przeforsować swoją wizję, ale nie zawsze cięcia to dobry pomysł, a już tym bardziej w tak kluczowej dziedzinie jak obronność.

Źródło: Lexington Institute

Zdjęcie: GE


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: