Eskadra Sztabowa w świetle relacji jej dowódców 1.09.1939-17.09.1939

O Eskadrze Sztabowej pisano dotychczas niewiele, poświęcając głównie uwagę jej składowi osobowemu oraz posiadanemu przez nią parkowi samolotowemu. Dłuższą notatkę odnajdujemy jedynie w Polskich eskadrach w Wojnie Obronnej 1939 Jerzego Pawlaka1. Autor przytacza wprawdzie zasadniczy szkielet faktograficzny tej formacji jednak nie analizuje jej działań bojowych.

Eskadra Sztabowa była jedną z czterech grup lotniczych do dyspozycji Naczelnego Dowódcy Lotnictwa – gen. bryg. pil. Józefa Zająca, który nawiasem mówiąc w 1937 roku ukończył kurs pilotażu (w Wyższej Szkole Lotniczej, jako samodzielnym wydziale Wyższej Szkoły Wojskowej w Warszawie) właśnie w eskadrze sztabowej, pod opieką ówczesnego kpt. Henryka Wirszyłło, późniejszego dowódcy eskadry w czasie września 1939 r. Podając informację za Pawlakiem, należy zaznaczyć, że historia jej sięga końca lat dwudziestych, a pierwotnym, macierzystym portem było lotnisko na Polu Mokotowskim w Warszawie. Jednostka nie przeniosła się na Okęcie wraz z całym 1 Pułkiem Lotniczym, co miało miejsce w pierwszych miesiącach 1934 roku, pozostając nadal na lotnisku mokotowskim z dziesięcioma samolotami różnych typów2. Właśnie wówczas gen. Zając wraz z gen. Ujejskim – szefem Sztabu Lotniczego przy Sztabie Głównym – otrzymali polecenie opracowania planu użycia lotnictwa na wypadek wojny. W związku z tym szef Sztabu Dowództwa Lotnictwa rozkazał, by Eskadra Sztabowa trzymała w pogotowiu 3 samoloty z pilotami do dyspozycji: ppłk Skarżyńskiego, Adamieckiego, Kurowskiego i mjr Żarskiego3. Byli to tzw. „oficerowie odcinkowi” zajmujący się z ramienia Sztabu Lotniczego pracami w terenie.

W dniu 1 września 1939 r., gdy rozpoczęła się wojna, lotnisko mokotowskie użytkowane było tylko w swojej południowej części przez Aeroklub Warszawski i Eskadrę Sztabową. Ale już godziny dzieliły jednostkę do przebazowania na nowe miejsce postoju – do podwarszawskiego Powsina. W obawie przed bombardowaniem lotniska dowódca Eskadry Sztabowej wówczas kpt. pil. H. Wirszyłło zarządził częściową ewakuację samolotów eskadry na lądowisko pod Powsinem. Dowódca pozostawił na Mokotowie 3 samoloty (nie podaje jakie) z pilotami st. sierż. Daszkiewiczem i sierż. Jarutowskim oraz brygadę mechaników. W czasie ewakuacji pomagali podporucznicy absolwenci Szkoły Podchorążych Lotnictwa Grupa Techniczna4. K. Sławiński, autor monografii o lotnisku mokotowskim podaje, że eskadra liczyła wówczas 15 samolotów i 8 pilotów (w tym instruktorzy cywilni)5. Natomiast mjr H. Wirszyłło w swoim sprawozdaniu wojennym informuje, że chwili przebazowania Eskadra Sztabowa liczyła 28 samolotów następujących typów: RWD-14, Lublin R-XIII, PWS-26, RWD-8, RWD-13 oraz dwie uzbrojone „Czaple” (w sumie do dyspozycji różnych dowództw i sztabów Naczelnego Wodza znajdowały się 43 samoloty)6.

W dniu 2 września 1939 r. załogę eskadry, o czym wspomina w swoim sprawozdaniu mjr H. Wirszyłło, wzmocniły dwie pilotki – Barbara Wojtulanis i Anna Leska, a w dniu następnym trzy załogi złożone z rezerwistów (prawdopodobnie z 1 Pułku Lotniczego)7.

W nocy z 4/5 września 1939 r. rozpoczęła się ewakuacja MSW i Dowództwa lotnictwa do Pisaków Luterskich pod Lublinem. Miało to wpływ na dalszy los Eskadry Sztabowej. Kpt. H. Wirszyłło otrzymał z Dowództwa Lotnictwa rozkaz sformowania siedmiosamolotowej eskadry łącznikowej8. Eskadrę taką pod dowództwem kpt. pil. dypl. Romana Czerniawskiego oddano do dyspozycji Wiceministrowi Spraw Wojskowych gen. Głuchowskiemu. Kpt. Wirszyłło pozostałe na lotnisku mokotowskim samoloty przekazał mjr. Bohuszewiczowi i odleciał sam do Lwowa.

W dniu 7 września 1939 r. około godz. 14.00 wystartował samolot Eskadry Sztabowej z ppłk. dypl. Mareckim do Brześcia n/Bugiem, do miejsca postoju Naczelnego Wodza, z ważną misją dotyczącą akceptacji objęcia dowództwa nad nowoutworzoną Armią „Warszawa” przez gen. Czumę. Niestety, ani samolot, ani kurier nie powrócili do Warszawy, a negatywna odpowiedź na zapytanie nadeszła drogą lądową.

Ostatnim ważnym wydarzeniem związanym z pobytem tej jednostki na macierzystym lotnisku mokotowskim była próba sformowania namiastki bazy lotniczej na lotnisku w dniu 10 września. Dla sformowania latającego oddziału niezbędne było obsadzenie jedynych użytkowanych na lotnisku mokotowskim hangarów Aeroklubu i Eskadry Sztabowej. W sytuacji ciągłych ataków niemieckich wspieranych kolumnami czołgów, podjęto skuteczną próbę odrzucenia Niemców poza Aleję Żwirki i Wigury. Sprawnie przeprowadzone uderzenie m.in. oddziałem lotniczym podchorążych mjr. Zborowskiego odniosło sukces. Niemcy wycofali się poza Al. Żwirki i Wigury, a batalion por. Kamińskiego obsadził hangary. W hangarze Eskadry Sztabowej znaleziono jeden samolot „P-11c” i dwa samoloty „R-XIII”. Były to maszyny przekazane przez kpt. Wirszyłłę maj. Bohuszewiczowi. Działalność niemieckiego lotnictwa bombowego w dniach 9 i 10 września była bardzo duża. Na szczęście Niemcy nie zainteresowali się dwoma użytkowanymi na lotnisku hangarami. Gdyby to się stało, zamiar zorganizowania latającego oddziału nie powiódłby się, a jak wykazała bliska przyszłość, istnienie takiego oddziału z małą bazą było niezbędne dla walczącej stolicy. Ustał wprawdzie nasilony ruch samolotów łącznikowych, jednak ruch pojedynczych samolotów trwał nadal. Ostatni „R-XIII” z Eskadry Sztabowej odleciał z lotniska mokotowskiego w nocy z 23 na 24 września 1939 r. Samolotem leciał kpt. Rybicki z kpr. pil. Ruchmińskim9.

Dużo światła na działalność bojową tej formacji rzucają dwa sprawozdania znajdujące się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie. Autorami ich są dowódca eskadry maj. pil. Henryk Wirszyłło i jego zastępca por. pil. Wacław Wojtulewicz10. A więc osoby kompetentne w zakresie wydania opinii o działalności swojej jednostki.

  1. Krótki zarys pracy Eskadry Sztabowej sporządzony przez

kpt. pil. Henryka Wirszyłło.

Major pilot Henryk Florian Wirszyłło (1901-1992).

Wizytacja szkoły lotniczej dla małoletnich w Halton przez gen. W. Sikorskiego (zdjęcie z 1943 r.).

Henryk Wirszyłło urodził się w Rosji. Od 1919 r., już jako 18-letni chłopak, rozpoczął służbę w wojsku polskim. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej i w walkach o Litwę Środkową w składzie 13 Pułku Ułanów. W 1921 r. dekretem Naczelnego Wodza /Nr L 3473/ został mianowany podporucznikiem w korpusie oficerów jazdy, a w roku 1923 mianowany na stopień porucznika. Od 1925 r. zmienił formację z kawaleryjskiej na lotniczą. W 1925 r. ukończył najpierw trzymiesięczny kurs obserwatorów, został odkomenderowany na praktykę do 3 Pułku Lotniczego do Poznania, skąd w kwietniu następnego roku został skierowany na siedmiomiesięczny kurs pilotażu do 11 Pułku Myśliwskiego, do Lidy, zakończony uzyskaniem odznaki pilota o numerze 937. W Lidzie pozostał w tym pułku lotniczym pełniąc różne stanowiska (był m.in. dowódcą 114 Eskadry Myśliwskiej i Oddziału Portowego). Po rozwiązaniu 11 pułku pozostał nadal w Lidzie – już w nowopowstałym 5 Pułku Lotniczym – do 1928 roku. W listopadzie 1928 r. został przeniesiony do 3 Pułku Lotniczego do Poznania. W 1933 r. otrzymał nominację na kapitana. Od 1936 r. brał udział w szkoleniach pilotów w Wyższej Szkole Lotniczej w Warszawie. W 1938 r. został przeniesiony do 1 Pułku Lotniczego. Tu zastała go wojna – jako pełniącego dowództwo Eskadry Sztabowej na Polu Mokotowskim11.

„Krótki zarys wojennej pracy Eskadry Sztabowej w czasie od 1.IX. – 17.IX.39”, choć pisany w 1944 roku (dokładna datacja – 26 stycznia 1944) w Halton, gdy mjr Wirszyłło pełnił już funkcję Dowódcy Dyonu Małoletnich Lotnictwa R.A.F. i gdy minęła powrześniowa fala „czystki sanacyjnych oficerów”, takiej swoistej lustracji, prowadzona na emigracji przez otoczenie Sikorskiego, zawiera jednak dokładne i rzeczowe informacje mówiące o tym trudnym dla niej okresie, przekazane słowami raportu żołnierskiego swojemu przełożonemu. W jego sporządzeniu autor posiłkował się, zresztą jak sam wspomina w poprzedzającym go liście do gen. Głuchowskiego, notatkami osobistymi z okresu września 1939 r. Zaraz po przedostaniu się na teren Francji cieszył się wśród tamtejszych przełożonych bardzo dobrą opinią. Potwierdza ten fakt fragment tajnego raportu adresowanego do Naczelnego Wodza, który obecnie znajduje się w Instytucie Polskim i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, pisanego w dn. 4.XII 1939r., jeszcze we Francji.12 Warto przytoczyć go: Kpt. Wirszyłło jest bardzo porządnym chłopcem, lecz jest młody i bez potrzebnej popularności.13.

Zarys wojennej pracy eskadry posiada dwuczęściową wewnętrzną budowę. Część pierwsza jest rodzajem rozszerzonego dziennika z zachowaną chronologią i szczegółowymi wyjaśnieniami dotyczącymi poszczególnych ważniejszych dla jednostki dni wrześniowych; część drugą stanowi krótkie przedstawienie sześciu ważnych, według dowódcy, zagadnień związanych z pracą eskadry w czasie działań wojennych.

Pod dokumentem złożony jest podpis następującej treści: „Były D-ca Eskadry Łącznikowej Maj. pil. Wirszyłło Henryk”. Zachowany materiał oraz towarzyszące mu pisma znajdują się w archiwum w postaci maszynopisu.

Oto pełny tekst dokumentu wraz z listem do gen. bryg. Janusza Głuchowskiego, przed wojną I-go Wice Ministra Spraw Wojskowych.

Tekst listu14:

Maj. pil. Wirszyłło H.

D-ca D-nu Małoletnich Lotn.

R.A.F. Stadion Halton, Bucks.

—————————————

Dnia, 26 stycznia 1944 roku.

WIELCE SZANOWNY PANIE GENERALE!

Biuro Historyczne Polskich Sił Powietrznych zwróciło się do mnie jako byłego D-cy eskadry z prośbą o przedstawienie krótkiego zarysu pracy Eskadry Łącznikowej przydzielonej w czasie kampanii wrześniowej do dyspozycji Pana Generała jako I-go Vice Ministra Spraw Wojskowych.

Z notatek, które posiadam odtworzyłem działalność podległej mi eskadry.

Jednocześnie zwracam się z prośbą do Pana Generała jako bezpośredniego Dowódcy o przejrzenie załączonego materiału oraz o uwypuklenie poszczególnych fragmentów, które nie są mi znane, a które uzupełniły by całokształt pracy wykonanej przez eskadrę podległą panu Generałowi.

Jednocześnie przedstawiam odpis listu ppłk. dypl. Onacewicza skierowanego do D-cy Lotnictwa Gen. Zająca we Francji w czasie pobytu Pana Generała na terenie Rumunii.

W załączeniu przedstawiam Panu Generałowi dwa egzemplarze krótkiego zarysu pracy Eskadry Łącznikowej z uprzejmą prośbą o przekazanie oryginału po uzupełnieniu swoimi spostrzeżeniami do Inspektoratu Sił Powietrznych, a drugiego na moje ręce, gdyż zależy mi na posiadaniu jednego egzemplarza do moich zbiorów.

Przepraszam bardzo Pana Generała, że obarczam tego rodzaju pracą, ale bez uwag i opinii Pana Generała, historia Eskadry nie przedstawiała by całości.

Łączę wyrazy głębokiego szacunku i poważania.

/-/ Wirszyłło H.

Maj. pil. „

Tekst właściwego dokumentu – sprawozdania:

KRÓTKI ZARYS WOJENNEJ PRACY ESKADRY SZTABOWEJ

w czasie od 1. IX. – 17. IX. 39r.

————————————-

W chwili rozpoczęcia wojny eskadra posiadała na swoim stanie personelu latającego :

3 oficerów pilotów

5 podoficerów

3 oficerów obserwatorów

2 podchorążych -„-

personelu technicznego : 30 podoficerów

60 szeregowych

W dniu 2.IX.1939r. z Aeroklubu Warszawskiego na rozkaz D-cy Lotnictwa do eskadry przydzielono 2-ie pilotki.

Samolotów łącznikowych gotowych do lotu 28 z czego 2-wa uzbrojone./Czapa/

Miejsce postoju eskadry, lotnisko polowe w miejscowości Powsin 12 km na południe od Warszawy, oraz na lotnisku mokotowskim 2-3 samoloty z załogami, gotowymi do natychmiastowej pracy, oraz odpowiednia ilość obsługi technicznej.

W czasie od 1.IX.39. do dnia 5.IX.39 eskadra wykonała 84 godziny lotów łącznikowych przy stracie jednego samolotu, bez straty personelu, zestrzelonego przez własną piechotę ./sierż. pil. Kaniewski/

W dniu 5.IX.39. o godzinie 2-iej otrzymałem rozkaz od D-cy Lotnictwa sformowania do dyspozycji Pana I-go Wice-ministra Spraw Wojskowych Gen. Głuchowskiego, eskadry w sile 7-miu samolotów, by o świcie odlecieć na lotnisko Świetlik pod Lublinem i zameldować się w Lublinie u Gen. Głuchowskiego. Pozostałą część eskadry pozostawiłem pod dowództwem por. pil. Wojtulewicza, do dyspozycji maj. pil. Bohuszewicza z D-ctwa Lotn., który w miarę napływania pilotów z rezerwy miał zorganizować ewakuację samolotów w miejsce bezpieczne.

W myśl rozkazu o świcie dnia 5.IX.39. odleciałem z 7-ma samolotami na lotnisko Świetnik (na marginesie dopisek – „?Świdnik”).

Po wylądowaniu na lotnisku Świetnik stwierdziłem, że poprzedniego dnia lotnisko było silnie bombardowane przez n-pla, skutkiem czego nie nadawało się do startu i lądowania. Brak ponadto miejsca zamaskowania zmusiło mnie do wydania dyspozycji opuszczenia lotniska i szukania w pobliżu odpowiednich terenów do lądowania.

Po rozpoznaniu z powietrza eskadrę zainstalowałem w miejscowości 10 km na północny wschód od Krasnystawu. Następnie wysłałem jedną załogę z pilotką Modlibowską z por. obs. Buczyńskim na lotnisko Świetnik, celem skierowania do miejsca postoju eskadry rzutu kołowego oraz załogi, która miała przylecieć po odwiezieniu opatrunków sanitarnych do 6-go Pułku Lotn. ze Lwowa.

Po przylocie nawiązałem natychmiast łączność z Szefem Sztabu D.O.K. Lublin, który skierował mnie do miejscowości Krasnystaw, celem zameldowania się u I-go Wice-Ministra Spraw Wojsk. Gen. Głuchowskiego.

W myśl rozkazu udałem się do miejsca postoju i zameldowałem o gotowości eskadry do pracy. Jeszcze w tym samym dniu eskadra wykonała 5 lotów łącznikowych – w sumie 21 godzin lotu.

Dnia 7.IX.39. do eskadry zameldował się por. pil. Wojtulewicz przywożąc ze sobą 18 pozostałych samolotów z eskadry sztabowej, które umieściłem w odległości 4 km. od lotniska eskadry w miejscowości Surchów.

W dniu 9.IX.39. w godzinach rannych przesunąłem eskadrę do Łucka, gdzie niezwłocznie nawiązałem łączność ze Sztabem i przystąpiłem do dalszej pracy. Pod wieczór eskadrę zainstalowałem na lotnisku polowym w miejscowości Wawrów, 15 km na południe od Łucka.

Stan eskadry w dniu 10.IX.39 wynosił 25 samolotów gotowych do lotu,

25 pilotów

7 obserwatorów

10 mechaników

14 szeregowych

Dnia 14.IX.39. otrzymałem rozkaz od ppłk. Molika natychmiastowego przerzucenia eskadry na drugi brzeg Styra na lotnisko poprzednio zajmowane przez kpt. pil. Prodana /miejscowości nie pamiętam/.15 Natomiast samoloty niepotrzebne do pracy skierować miałem w okolicę Kołomyja – Horodenko a następnie przerzucić eskadrę w rejon Dubna, a samemu osobiście zgłosić się do oficera po dalsze rozkazy, które będą pozostawione przez oficera Sztabu I-go Wice-Ministra Spraw Wojsk., a o ile takowego bym nie zastał przerzucić eskadrę w rejon Tarnopol – Czortów.

Wobec powyższego wykonałem rozkaz dnia następnego t.j. 15.IX.39 przerzuciłem 5 samolotów w rejon Dubna i od świtu tego dnia eskadra była gotowa do pracy, za wyjątkiem 2-ch załóg, które powróciły dopiero z zadania z miejscowości Równe i Lwów, pod wieczór.

W miejscowości Dubno, ze Sztabu nikogo odnaleźć nie mogłem i żadnych rozkazów nie otrzymałem. Natomiast spotkałem adiutanta Gen. Głuchowskiego, por. Bilińskiego, który poinformował mnie, że cały Sztab udał się do miejscowości Kołomyja i żebym udał się z eskadrą w rejon Kołomyja.

W dniu 16.IX.39. przerzuciłem eskadrę na rozpoznane lotnisko Jagielnica, 10 km na południe od m. Czortów, skąd udałem się w rejon m. Kołomyja, gdzie zameldowałem się u ppłk. Skarżyńskiego, który polecił mi rozpoznać lotniska w pobliżu m. Kołomyja.

W dniu 17.IX.39. o świcie po uprzednim rozpoznaniu lotniska przesunąłem eskadrę do m. Podhajce 9 km. na północny wschód od m. Kołomyja.

Wobec otrzymanych od policji wiadomości, że bolszewicy przekroczyli granice R.P. i kierują się na zachód, niezwłocznie udałem się po instrukcje do ppłk. Skarżyńskiego, który mnie skierował do Gen. Zająca po dalsze rozkazy.

O godzinie 15.10 otrzymałem rozkaz jak najszybszego przerzucenia eskadry do m. Czerniowce. O godzinie 18.10 eskadra wystartowała w myśl otrzymanego rozkazu w sile 7 samolotów.

Uwagi dotyczące pracy personelu latającego i technicznego

w czasie od dnia 1.IX.39. do dnia 17.IX.39.

Każdy z pilotów i obserwatorów wykonał od 10 – 20 lotów w czasie 12-15 godzin.

Większa ilość lotów była lotami łącznikowymi z rozkazu Pana I-go Vice-Ministra Spraw Wojsk.

Eskadra wykonała 5 lotów rozpoznania bojowego w czasie 13 godzin. Z powodu silnej działalności lotnictwa n-pla loty odbywały się wyłącznie na bardzo niskiej wysokości. Praca odbywała się w bardzo ciężkich warunkach, ze względu na to, że większość samolotów nie była uzbrojona.

Z powodu niewystarczającej łączności ziemnej, załogi wykonały po 2-6 lotów dziennie.

Personel latający i techniczny eskadry wykazywał bardzo dużą dyscyplinę i wartość bojową.

Dla orientacji przedstawiam wykaz personelu latającego i technicznego eskadry sztabowej lotniczej treningowej, który brał udział od dnia 1.IX.39 do dnia 17.IX.39 w działaniach wojennych:

1/ por. pil. WOJTULEWICZ 2/ ppor. pil. KNOLL Feliks

3/ por. obs. BUCZYŃSKI Stanisław 4/ ppor. pil. MOSKWA Paweł

5/ ppor. obs. KSIĘŻOPOLSKI Leszek 6/ kpr. pchr. obs. ETEL Walenty

7/ pchr. obs. PIETRZYK Eugeniusz 8/ chor. Pil. ZDUNIK Tadeusz

9/ st. sierż. pil. KARNIEWSKI Stanisław 10/ st. sierż. pil. MALINOWSKI Antoni

11/ st. sierż. pil. DASZKOWSKI 12/ sierż. pil. JARNOTOWSKI

13/ ppor. cz. w. MODLIBOWSKA Wanda 14/ ppor. cz. w. WOJTULANIS Stefania

15/ ppor. cz. w. SZCZECIŃSKA TUROWICZ Z. 16/ kpr. pchr. obs. CIEPLIŃSKI

17/ kpr. pchr. obs. FUKS Walenty 18/ kpr. pchr. obs. KOŁODZIEJ

19/ kpr. pchr. obs. SZAFRANEK 20/ kpr. pchr. WOŹNIAK

21/ kpr. pil. KIKIŃSKI 22/ kpr. pil. WOLNY

23/ st. szer. pil. BUDZISZ 24/ szer. pil. ŁAPIŃSKI

25/ por. pil. PIORUNKIEWICZ Edward 26/ pchr. obs. WASIKOWSKI Jan

27/ por. pil. JĘDRZEJEWSKI Edward 28/ por. obs. OLSZEWSKI Ignacy

29/ sierż. pil. ŻURAWSKI 30/ ppor. pil. PACZKOWSKI

31/ ppor. obs. BRZOZOWSKI 32/ pchr. obs. KAWIŃSKI Czesław

33/ ppor. pil. EGIERSKI Henryk 34/ m. w. ORCZYKOWSKI

35/ m. w. RYCHTARSKI Tadeusz 36/ m. w. PASZEWSKI Tadeusz

37/ m. w. WIERCIŃSKI Brunon 38/ m. w. KULESZA Michał

39/ mł. m. w. BLADOWSKI Feliks 40/ podm. w. BARAN Marian

41/ podm. w. KACZOR Czesław 42/ mł. m. w. DENIESIENKO Grzegorz

43/ podm. w. STRZAŁA Władysław 44/ m. w. KOZAK Michał

45/ m. w. KUŹNICKI Zygmunt 46/ mł. m. w. WŁODARCZYK Józef

47/ mł. m. w. MILEWSKI Wojciech 48/ mł. m. w. PRZYBYŁ Antoni

49/ st. m. w. PATLA 50/ mł. m. w. ZUCHOWICZ

51/ mł. m. w. GAJ 52/ mł. m. w. SAGOLEWSKI

53/ mł. m. w. JAGIEŁŁO 54/ mł. m. w. JEMIOŁEK

Wyróżnili się w pracy bojowej :

—————————————

1/ por. pil. WOJTULEWICZ Wacław

2/ por. obs. BUCZYŃSKI Stanisław

3/ sierż. pil. KARNIEWSKI Stanisław

4/ ppor. obs. MOSKWA Paweł

5/ sierż. pil. MALINOWSKI Antoni

6/ ppor. pil. sport. cz. wojny MODLIBOWSKA Wanda

7/ ppor. pil. sport. cz. wojny WOJTULANIS Stefania

8/ por. tech. KNOLL Feliks

9/ m. w. KOZAK

10/ m. w. KULESZA Michał

11/ m. w. DENIESIENKO Grzegorz

12/ ppor. cz. wojny Szczecińska Zofia (dopisek ręczny)

W załączeniu przedstawiam list skierowany przez ppłk. Onaceicza do D-cy Sił Powietrznych we Francji o działalności eskadry łącznikowej w czasie kampanii wrześniowej.

Straty własne :

—————————-

Zestrzelone przez pomyłkę 2 samoloty przez własną piechotę, załogi bez uszkodzeń.

Straty w rannych 4 w czasie bombardowania lotniska Łuck.

Łączność i dowodzenie :

———————————-

Łączność między lotniskami a Sztabem Pana I-go Wice-Ministra Spraw Wojsk. Była zawsze na linii pocztowej lub zbudowanej linii polowej we własnym zakresie, lecz z powodu przeciążenia takowej, była niewystarczająca wobec czego stosowałem łączność osobistą.

Łączność między Sztabem Pana I-go Wice-Ministra Spraw Wojsk. a poszczególnymi dowództwami na większą odległość, prawie nie istniała i w miarę możliwości takową utrzymywała eskadra .

Wobec braku wiadomości z rejonu działań wojennych eskadra wykonała na rozkaz Gen. Głuchowskiego 5 rozpoznań bojowych i w 3-ch wypadkach samoloty były ostrzeliwane silnym ogniem artylerii przeciwlotniczej, lecz zadania wszystkie zostały wykonane.

Maskowanie :

————————

Samoloty były maskowane w lasach bez zastrzeżeń, eskadra ani razu nie była wykryta przez obserwacyjne lotnictwo n-pla.

Praca kontrwywiadu niemieckiego w wykrywaniu lotnisk polskich była dobrze zorganizowana. Niejednokrotnie stwierdziłem znaki wydeptane w formie koła i strzały skierowane w kierunku lotniska.

Znaki te z powietrza były bardzo dobrze widoczne. Przeorywanie pól nadających się do wzlotów głębokimi bruzdami, zdarzało się bardzo często.

Zaopatrzenie :

————————–

Zaopatrzenie techniczne od pierwszego dnia wyruszenia eskadry w pole z lotniska z pod Wilanowa nie istniało.

Zaopatrzenie w materiały pędne, narzędzia i części zamienne czerpała eskadra doraźnie z rozbitej fabryki lotniczej w Lublinie, a następnie zawdzięczając inicjatywie i sprytowi oficera technicznego eskadry por. Knoll Feliksa.

Nadmieniam, że w czasie pokoju „mob” personalny i techniczny eskadry nie istniał.

BYŁY D-CA ESKADRY ŁĄCZNIKOWEJ
/ podpis ręczny czytelny Wirszyłło/

Maj. pil. W I R S Z Y Ł Ł O Henryk”

Przedstawiony wyżej „Krótki zarys wojennej pracy Eskadry Sztabowej w czasie od 1.IX. – 17.IX.39” uzupełniają odpisy trzech innych dokumentów. Jeden, będący meldunkiem, datowany na 9 lutego 1940 roku, podpisany przez ppłk. dypl. Onacewicza Włodzimierza, który melduje ówczesnemu Dowódcy Lotnictwa, że w okresie od 9 do 15 września 1939 r. obserwował pracę eskadry łącznikowej kpt. Wirszyłło. Eskadra ta wykonała szereg b. niebezpiecznych lotów, z których aparaty powracały przestrzelone i dostarczała szeregu niezwykle ważnych wiadomości16. Dalej płk. Onacewicz pisze, że: Gen. Głuchowski wyrażał się z największą pochwałą o pracy kpt. Wirszyłło i jego pilotów. Następnie przytacza przykład niebezpiecznego zderzenia z dnia 15 września 1939 r. pisząc: Najbardziej ryzykowne zadanie wykonała eskadra /nie wiem który pilot/ 15 sierpnia (tu pomyłka w datowaniu miesiąca, chodzi zapewne o wrzesień) kiedy jeden aparat został wysłany w kierunku Złoczewa dla sprawdzenia, gdzie jest kolumna czołgów niemieckich; aparat został mocno ostrzelany, ale przywiózł zupełnie dokładny meldunek, który potwierdził się. Wymienia również niebezpieczną sytuację w której znalazł się kpt. Wirszyłło: Kpt. Wirszyłło został ranny w ucho na lotnisku pod Łuckiem podczas jednego z licznych bombardowań, kiedy zginęło kilku ludzi. Ostatecznie konkluduje w zakończeniu raportu: Melduję te okoliczności w przekonaniu, że gdyby właściwy dowódca gen. Głuchowski był tu obecny, postawił by wniosek na odznaczenie bojowe dla kpt. Wirszyłło i jego pilotów. Ja pełniłem w tym czasie funkcje oficera do zleceń gen. Głuchowskiego, komunikowałem kpt. Wirszyłło rozkazy, byłem obecny przy jego meldunkach i osobiście słyszałem wielokrotnie pochwały I Wiceministra dla kpt. Wirszyłło i jego eskadry”.

Warto dodać, że pisał to oficer, który w niedalekiej przyszłości – od września 1940 r. – miał kierować Referatem Odznaczeń przy Biurze Naczelnego Wodza i Gabinecie Ministra Spraw Wojskowych17.

Dwa następne dokumenty wyszły z kancelarii gen. Głuchowskiego – Dowódcy Jednostek Wojskowych w Wielkiej Brytanii z datą 18 kwietnia 1944 r. Jeden jest adresowany już do majora pilota H. Wirszyłło pełniącego w tym czasie funkcję Dowódcy Dyonu Małoletnich Lotnictwa R.A.F. w Halton i ma charakter podziękowania za przesłany wcześniej zarys pracy eskadry z dodatkowo zamieszczonym tam podziękowaniem generała skierowanym do majora oraz załogi eskadry sztabowej za, jak to ujął generał Głuchowski świetne wykonanie zadania i pracy we wrześniu 1939 roku18.

Drugie pismo, również z datą 18 kwietnia 1944 r., zaadresowane do „Inspektora lotnictwa w m. p.” zawiera merytoryczne uwagi do „Krótkiego zarysu wojennej pracy Eskadry Sztabowej w czasie od 1.IX. – 17.IX.39” wskazane przez gen. Głuchowskiego, o które prosił major Wirszyłło, po sporządzeniu tego zarysu19. Rzeczowo i konkretnie gen. Głuchowski stwierdza: Stwierdzam, że mjr. pil. Wirszyłło H. z eskadrą został przydzielony do Min. Spr. Wojsk. Zadaniem tej eskadry była zasadnicza łączność wewnątrz kraju.

Eskadra zameldowała się u mnie dn. 6 IX.1939r. w Piaskach pod Lublinem, gdzie otrzymała zadanie bojowe rozpoznania rejonu rz. Wisły w szczególności rejonów: Dęblin, Sandomierz, Zawichost, a następnie zadanie rozpoznania na zachód i płn. Przemyśla.

Wszystkie te zadania zostały wykonane. Meldunki które otrzymałem były dokładne i prawdziwe pomimo ciężkich warunków pracy eskadry, która nie była uzbrojona.

Maj. Wirszyłło, za rozpoznania bojowe, za kierowanie eskadrą, w tak trudnych czasach, pod ciągłą obserwacją bojową nieprzyjacielskiego lotnictwa, jak i lotnicy tej eskadry wykonujący zadania winni być odznaczeni.

Warte podkreślenia jest formowanie myśli generała mówiące o roli jednostki w czasie wojny Zadaniem tej eskadry była zasadnicza łączność wewnątrz kraju. Czy generał miał na myśli to, że jednostka przeznaczona była do utrzymywania głównej łączności między jednostkami bojowymi różnych szczebli w czasie toczącej się kampanii, pozostaje kwestią otwartą. Realizacja niektórych zadań przez Eskadrę Sztabową po części potwierdza ten fakt.

  1. Gorzkie rozliczenia powrześniowe por. pil. Wacława Wojtulewicza

Z-cy D-cy Eskadry Sztabowej Łącznikowej.

Kapitan pilot Wacław Wojtulewicz (1906-1990)

Polska załoga BH-V, He-480 w 1943 r.

Wojtulewicz w st. por. – drugi w rzędzie stojących

Niewieloma informacjami można dysponować w odniesieniu do tego oficera. Urodził się w Rosji (?), zmarł w USA. Był absolwentem VII promocji Szkoły Podchorążych Lotnictwa w 1933 roku ze specjalnością obserwatora. Ukończył ją z V lokatą (na 63 podchorążych). W okresie późniejszym nabył również uprawnienia do pilotażu. Okres pomiędzy 1933 rokiem a 6 sierpnia 1939 roku stanowi dotychczas „białą plamę” w biogramie żołnierza. Dopiero z jego relacji zachowanej w londyńskim archiwum, obejmującej krótki czas bezpośrednio przed wybuchem wojny – t.j. od 6 lipca 1939 r. do 31 sierpnia 1939 r. – dowiadujemy się, że wówczas najpierw pełnił funkcję Oficera Operacyjnego w sztabie Suwalskiej Brygady Kawalerii w Suwałkach pozostając na stażu po pierwszym roku Wyższej Szkoły Wojennej. Po mobilizacji byłem zapomniany, tak o sobie pisze we wspomnianej relacji i na osobistą interwencję przez gen. Podhorskiego w M.S.Woj. zostałem ściągnięty do Warszawy z Suwałk dn. 1.IX. celem zameldowania się w M.S.Woj., stamtąd z powodu likwidacji szkoły skierowano mnie do Dowództwa Lotnictwa. Biuro personalne przydzieliło mnie do Sztabowej Eskadry Treningowej w Warszawie (Dowódca kpt. pil. H. Wierszydło, nazwisko zniekształcone – Z.S.)20 . Tak więc w zamyśle kancelarystów wojskowych miał pozostać nadal oficerem sztabowym, poprzez skierowanie go do Eskadry Sztabowej przy Naczelnym Dowództwie Lotnictwa, co jednak ostatecznie w praktyce zaowocowało przejściem do służby liniowej21. W dn. 5 września został mianowany zastępcą dowódcy tej eskadry, a dokładnie mówiąc części eskadry pozostałej w Powsinie, gdy druga część przebazowała się pod dowództwem kpt. H. Wirszyłło do Świdnika22. Przebieg wydarzeń z okresu od 1 września do 18 września, związanych ze szlakiem bojowym oficera i historię eskadry, do zdania sprzętu władzom rumuńskim, znamy z jego bezpośredniej relacji.

Tekst dokumentu spoczywającego w zasobie archiwum opatrzony jest adnotacją: „Eskadra sztabowa – relacja por. pil. Wacława Wojtulewicza” i zachował się tylko w postaci rękopisu, w przeciwieństwie do innych tego typu dokumentów, które posiadają również formę maszynopisu. Został sporządzony w Salon pod Marsylią, w obozie przejściowym dla oficerów lotnictwa przybywających drogą morską przeważnie z Bejrutu do Francji po klęsce wrześniowej. To jeden z pierwszych obozów tego typu na ziemi francuskiej grupujący żołnierzy września.

Oto jego treść:

Grupa Oficerska Obozu

w Salon, dn.30.XI.39r. Załącznik do zeszytu ewidenc.

  1. Wojtulewicz Wacław porucznik pil. (lotnictwo)

    1. funkcja przed wojną: Oficer Operacyjny w sztabie Suwalskiej Brygady Kawalerii w Suwałkach od dn. 6.VII. – 31.VIII.39r. (stage po I roczniku Wyższej Szkoły Wojennej).

    2. funkcja w czasie wojny: zastępca dcy eskadry Sztabowej Treningowej od dn. 1.IX.39r. do likwidacji esk. w Tulczy Rumunia) dn. 29.IX.39r.

(Punkt 2 dotyczy omówienia służby w Brygadzie Kawalerii w Suwałkach).

3.Udział osobisty w działaniach wojennych :

Po mobilizacji byłem zapomniany przez biuro personalne i dopiero na osobistą interwencję przez gen. Podhorskiego w M.S.Woj. zostałem ściągnięty (……luzem?) do Warszawy z Suwałk dn. 1.IX.celem zameldowania się w M.S.Woj., stamtąd z powodu likwidacji szkoły skierowano mnie do Dowództwa Lotnictwa. Biuro personalne przydzieliło mnie do Sztabowej Eskadry Treningowej w Warszawie (Dowódca kpt. pil. H.Wierszyłło – zniekształcone nazwisko – Z.S.).

1.IX.Dzień upłynął na lotnisku w oczekiwaniu na zawiezienie jakichkolwiek rozkazów. Odprowadziłem samolot P.W.S.26 na lądowisko Powsin (8km na poł. od Wwy).

2.IX. W nocy zostałem wezwany do dowódcy esk. od którego otrzymałem wytyczne i rozkaz lotu z attache lotniczym francuskim w Polsce w celu wyboru dwu lotnisk pod Łodzią i dwóch pod Włodzimierzem.

Francuski generał lotnictwa i ppłk. przyjechali po południu lecz nie polecieli w tym dniu.

3.IX. Z rana otrzymałem rozkaz do doręczenia gen. Skwarczyńskiemu w Ostrowi – Mazowieckiej, poleciałem z por. obs. Buczyńskim Stanisławem na sam. R.W.D.13. Po powrocie z rozkazu dcy esk. polecieliśmy do Powsina a stamtąd na rozpoznanie lądowiska w rej. Na płdn. od Mińska –Mazowieckiego. Warszawa i okolice silnie bombardowana, szereg pożarów, łączność telefoniczna z Powsina do Warszawy zerwana. Lądując wieczorem st. szer. pil. rozbił sam. R.XIII.

4.IX. Gros esk. przeniesiono na lądowisko do Powsina. Odprowadziłem kilka samolotów. Zostałem zastępcą dcy esk. części wydzielonej Powsin. Organizuję własnymi środkami opl. czynną, maskowanie. Loty łącznikowe.

5.IX. Dca esk. z wydzielonym plutonem (6 samolotów) odleciał do Świdnika a stamtąd do Krupy. Ja pozostałem dcą reszty eskadry której skład personalny liczył prócz mnie 5 ofic. rezerwy i około 45 szeregowych. Sprzęt: 24 samoloty różnego typu (2 Czaple, RXIII, R.W.D.13 i R.W.D.8), 1 samochód półciężarowy (zarekwirowany z wędliniarni) i 1 samochód osobowy (chewloret), uzbrojenie: tylko na 2ch czaplach i około 20 k.b.k. Od rana jestem w Dowództwie Lotnictwa w Warszawie do którego należałem.

Po zameldowaniu się u dcy lotn. mjr. Bohuszewicza zabrał on moje auto, jedyny środek łączności z eskadrą. Dopiero wieczorem dostałem się do Powsina. Otrzymałem od kpt. (nazwiska nie pamiętam) po 300 zł na oficera eskadry tytułem należności na wyekwipowanie wojenne.

W nocy około godz. 2300 nastąpił napad na lotnisko (prawdopodobnie desant niemiecki lub okoliczni koloniści niemieccy). Po obustronnej ½ godzinnej strzelaninie napad odparliśmy, wzmocniłem posterunki oraz zarządziłem patrolowanie dookoła lotniska.

6.IX.Otrzymałem rozkaz od dcy mjr. Bohuszewicza odlotu do Świdnika. Zabrałem z Mokotowskiego lotniska 4 spadochrony i 8 kompletów ekwip. lotn. oraz jeden samolot (R.W.D.8), odesłałem bezpośrednio do Świdnika. Wśród stosu rozrzuconych map w dctwie lotn. wybrałem sobie kilka kompletów dla swego personelu lot. za zezwoleniem mjr. Bohuszewicza.

Na cały stan samolotów nie miałem pilotów bo było zaledwie 5ciu. Każdego zgłaszającego się pilota rezerwy bez względu na kwalifikacje zabierałem, łącznie z 4ma pilotkami obsadziłem 19 samolotów. Z rzutem powietrznym przeleciałem do Świdnika, poczem do mająt. Gurków (koło Krasnegostawu). Dowodził kpt. dypl. Czerniawski jako najstarszy.

Resztę eskadry zgodnie z rozkazem mjr. Bohuszewicza, ze względu na brak środków transportowych, przygotowałem do marszu pieszego z ppor. Orzechowskim. Po resztę (5 samolotów) nie obsadzonych miałem przywieźć pilotów na R.W.D.13.

7.IX. Organizacja o.p.l. czynnej (K.M.Vickersa obs.). Brak benzyny.

8.IX. Kpt. Wierszydło dostał benzynę, którą częściowo uzupełniłem samoloty. Po południu otrzymałem rozkaz rozpoznania kolumny pancernej niemieckiej w rej. Przeprawy przez Wisłę koło Annopola i Zawichosta. Poleciałem z por. Brzozowskim Janem (na korzyść M.S.Wojs. które było w Krasnymstawie). Most koło Annopola spalony, oddziały npla przeprawiały się jakimś promem przez Wisłę. Pożary po obu stronach rzeki, ostrzeliwaliśmy npla z lotu koszącego. Lądowaliśmy w nocy, poczem zdałem sprawozdanie z obs. gen. M.S.Woj. w Krasnymstawie.

9.IX. Z rana odlecieliśmy do Lwowa (PWS26) kpt. Czerniawski, zaś ja na rozkaz kpt. Wierszyłły poleciałem z por. Buczyńskim Stanisławem na rozpoznanie lotniska w rej. Łucka. Lądowałem i brałem benzynę w Łucku oraz lądowałem w Kru… (?). Niemcy bombardowali tor koło Krasnegostawu (bezustannie) poczem poleciałem do Gurkowa.

10.IX. Na rozkaz kpt. Czerniawskiego ze Lwowa odesłałem 2 samoloty do Lwowa (por. Piorunkiewicz z obs. na Czapli i pani Leska z obs. na R.W.D.13), z resztą samolotów na rozkaz dcy esk. przeleciałem do Łucka (16 samol.), gdzie uzupełniłem benzyną maszyny, odlecieliśmy do Ławrowa (15 km na płdn. od Łucka). Przed odlotem z Gurkowa wysłałem por. Piorunkiewicza do starosty w Krasnymstawie z prośbą o oddanie zarekwirowanej broni palnej krótkiej. I rzeczywiście otrzymałem około 15 pistoletów różnego typu wraz z amunicją oraz jeden K.b. i sztucer Mausera.

Uzbroiłem cały personel latający, który w ogóle broni nie posiadał. Samoloty w Gurkowie pilnowali uczniowie z p.w. którzy posiadali karabiny. Dowództwo całości esk. objął kpt. Wierszyłło.

Dalej loty łącznikowe.

11.IX. Poleciałem na R.W.D.8 do Łucka po rozkazy z którymi przed wieczorem odleciałem do Lwowa z por. Brzozowskim. W nocy doręczyłem korespondencję gen. Kalkusowi, gen. Rayskiemu i D.O.K. Lwów. Lądowałem na lotnisku Skniłów wśród wielkiej ilości lejów i bomb.

12.IX. Powrót z tajną pocztą do M.S.Woj. w Łucku.

13.IX. w nocy otrzymałem rozkaz do rozpoznania kolumny pancernej niemieckiej w rej. Chełma, Brześcia n/Bugiem, Włodawy, Piszczy i Lubomla. Poleciałem z ppor. obs. Moskwą Pawłem. Z powodu gęstej mgły (do ziemi) nie zdołaliśmy dotrzeć nawet do Kowla. W godzinach popołudniowych na ponowny rozkaz polecieliśmy drugi raz docierając z uporem na ślepo do Kowla. Z powodu tychże warunków atmosferycznych zadanie było nie do wykonania.

14.IX. W nocy telefonicznie zadanie zmieniono, a ponieważ trasa znacznie przewyższyła zasięg Czapli, poleciały 2 maszyny. Ja z ppor. obs. Moskwą Pawłem otrzymałem zadanie rozpoznania kolumn pancernych niemieckich w rej. Hrubieszowa, Chełma, Włodawy, Piszczy i Lubomla. Zadanie wykonaliśmy wykrywając kolumny pancerne npla między Chełmem a Hrubieszowem i między Lubomlem a Piszczą. Napotkałem klucz samolotów npla koło Piszczy. Z rozkazu dcy esk. wieczorem poleciałem do Jarosławic (za Styrem) z którego tegoż dnia poleciałem z ppor. Moskwą Pawłem na rozpoznanie lotniska Dubna gdzie lądowałem w Dworzyszczach.

15.IX. Przeleciałem z eskadrą na lotnisko Dworzyszcze (na płdn. od Dubna). Dubno i st. kol. Kamieniecka silnie bombardowane, ostrzelaliśmy samoloty npla z karabinów ręcznych.

16.IX. Na rozkaz dcy esk. przelot na lądowisko koło Jagielnicy (pow. Czartków). Transport kołowy nie doszedł.

17.IX. Z rana ukazała się esk. z 9 samolotów bolszewickich. Leśniczy z miejscowego leśnictwa zakomunikował, ze wojska bolszewickie przekroczyły granicę polską i już zajęły Czartków. Przyśpieszyłem odlot o 2 godziny by otrzymać jakieś rozkazy od dcy esk. z Kołomyji. Przelecieliśmy eskadrą do Kołomyji skąd natychmiast skierowano nas do Podhajczyk gdzie po południu przyjechał dca z rozkazami przekroczenia granicy rumuńskiej i lądowania w Czerniowcach.

Uwagi: rzut kołowy nigdy nie nadążył na czas za rzutem powietrznym, zwłaszcza że samochody zarekwirowane często psuły się. Zaopatrzenie szwankowało poważnie od samego początku także w rezultacie lataliśmy na benzynie samochodowej. Eskadra posiadała gro samolotów zupełnie nieustrojonych (turystycznych). Do organizacji o.p.l. czynnej nie było środków.

  1. Granicę Polsko-Rumuńską przekroczyłem lotem na samolocie „Czapla” z mł. m. w. Denisienko (Grzegorzem) pod Śniatyniem dn. 17.IX.39r. o g. 17.30 na rozkaz dcy eskadry Sztabowej Treningowej kpt. pil. Henryka Wierszyłły. Samoloty, uzbrojenie i ekwipunek zdaliśmy na żądanie władz rumuńskich w Buzau dn. 18.IX.39r. za pokwitowaniem.

( W punkcie 5 wyszczególnia swoje wrześniowe rozliczenia finansowe).

Uwagi ogólne :

Polityka i gospodarka personelem była bardzo często błędna. Ludzie nieodpowiedni na nieodpowiednich stanowiskach przynosili tylko szkodę a w czasie wojny dodatkowo zamęt, nawet oficerowie zawodowi często nie mieli przydziałów jakichkolwiek, jeśli nie byli w chwili wybuchu wojny w linii, błądzili nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie mówiąc już o personelu który przychodził z rezerwy lub ze stanu spoczynku. Ja do ostatniego dnia przed wojną nie dostałem odwołania ze stag’u jako słuchacz W.S.Woj.

Oficerowie rezerwy przez cały tok wojny byli bez umundurowania, uzbrojenia i odpowiedniego wyekwipowania lotniczego, byli w cywilnym ubraniu stale.

Kompletny brak znajomości sylwetek własnych i obcych samolotów był niczym nie usprawiedliwiony. Wojska lądowe i co gorsza własna o.p.l. strzelali do każdego wypatrzonego samolotu. Lotnik był wszędzie narażony: w powietrzu i na ziemi, nad terytorium npla i własnym, gnębiony przez npla i własne wojska. Lotnictwo i tak słabe ponosiło niepotrzebne straty.

Czynniki rozkazodawcze popełniały błędy godne podkreślenia. Dawanie zadań nie licząc się zupełnie z możliwością ich wykonania. Np. wysłanie na rozpoznanie nie licząc się z nadchodzącą nocą, a wiedząc dobrze o tem, że lądowisko polowe nie posiada nawet lampy stajennej do oświetlenia. Dn. 8.IX. byłem wysłany na rozpoznanie z por. Brzozowskim J. z powodu złej kalkulacji czynników miarodajnych wracaliśmy w nocy na lądowisko polowe. By jednak dać możliwość wykorzystania naszego lotu obs. napisał w wielkim skrócie sprawozdanie w powietrzu, będąc pewnym że rozbijemy się, liczył na niemożliwość ustnego meldunku. Następnie nie liczenie się z warunkami atmosferycznymi (mgła) w sztabie, wysyłanie kilkakrotnie samolotu raz po raz, ryzykując rozbiciem go, utratą załogi w ten sposób z góry rezygnując nie tylko z potrzebnych wiadomości ale ze sprzętu i załogi! Tak było dn. 13.IX., dwa razy latałem na rozpoznanie Ławrowa (pod Łuckiem) wracając z powodu gęstej mgły do ziemi, a po zameldowaniu wysłano mnie 3ci raz nie licząc się z tym, że ½ trasy nie przelecę w nocy, nie mówiąc już o tej samej mgle. Utrata poczucia rzeczywistości za biurkiem!

Ogólnie brak C.K.M. do o.p.l. czynnej i brak środków łączności mścił się stokrotnie. O telefonie było trudno mówić, samochód (jeśli był) to nie mógł zwrotnie kursować na zatarasowanych drogach, a często „pod włos” niemożliwością było się przepchać. Anarchia na drogach kołowych panowała wszechwładnie, a posterunki kierowania ruchem pozostały tylko teorią.

Zupełne nie wykorzystanie do celów łączności tak dużej ilości samolotów turystycznych i nie bojowych. Personel dobrze wyszkolony w olbrzymim procencie nie brał żadnego udziału w wojnie, chyba że w robieniu tłoku, zamętu, a często w demoralizacji cywilnej ludności. W eskadrze w której byłem 80% załóg przez cały tok działań nic nie robiło, ani razu nie byli użyci, a swą ilością tylko utrudniali konspirację w terenie, zwiększali trudności zaopatrzenia oraz byli kulą u nogi dcy.

Brak rusznikarzy dał się odczuć dotkliwie, w esk. był jeden st. szer. rezerwy który nowej broni nie znał i z 2ch Czapel uzbrojonych w K.M. pilota na jednej od połowy wojny, był nie czynny, latałem z K.M. ale nie strzelającym.

Personel rezerwy nie był uaktualniony w znajomościach swego nowego sprzętu.

W. Wojtulewicz

por. pil. „

Gorzkie słowa oceny organizacji pracy eskadry odnajdujemy przede wszystkim w części końcowej relacji pilota, szczególnie w jego uwagach, chociaż przewijają się i w tym swoistym dzienniku pracy bojowej, pisanym z perspektywy czasowej trzech miesięcy. Wytyka on wszechstronny bałagan organizacyjny, nieudolność w zarządzaniu i wydawaniu bezsensownych rozkazów, zupełny brak przygotowania jednostek pieszych w odniesieniu do prowadzenia działań przeciwlotniczych w tym nieznajomość sylwetek własnych samolotów, co ostatecznie prowadziło do ich zestrzeleń. Narzeka na techniczną stronę prowadzenia pracy bojowej. Nawet zarzuca brak właściwego wojskowego umundurowania dla rezerwistów zmobilizowanych na czas wojny. Najciężej jednak brzmi jego konkluzja zawarta w końcu tego raportu o zupełnej bezczynności 80% kadry eskadry, a wręcz o przeszkadzaniu w wypełnianiu zadań bojowych pozostałej części jednostki. Właściwie cała jego relacja, zarówno przytoczona część, jak i wcześniejsza, opisująca służbę oficera operacyjnego w sztabie Suwalskiej Brygady Kawalerii to jeden wielki zbiór negatywnych uwag odnoszących się do przedwrześniowej rzeczywistości w której przyszło działać żołnierzowi, uwag popartych faktami. Niestety, nie znamy dalszej drogi służbowej, jaką przebył ten raport. Pisany w końcu listopada 1939 r. był jednym z pierwszych tak krytycznie oceniających polską rzeczywistość wojenną 1939 r. Adnotacje naniesione na stronę tytułową raportu pozwalają upewnić się, że został on odnotowany w „Zeszycie Ewidencyjnym” jako załącznik pod pozycją „L.1585/40” z datą 21 stycznia 1940. Liczne podkreślenia znajdujące się na stronach rękopisu i różne uwagi sugerują, że był dogłębnie analizowany. Ten, kto analizował raport szczególnie dużo uwagi poświęcił wymienionym nazwiskom wyższych oficerów w tym raporcie, podkreślając ich nazwiska czerwoną linią.

Przedstawione powyżej dwie relacje dowództwa Eskadry Sztabowej, pisane przez dowódcę i zastępcę dowódcy mają zarówno wspólne pozytywne spojrzenie na jej wojenne działania; to dotyczy przede wszystkim realizacji zadań powietrznych i postawy załogi eskadry, jak i zasadniczo różnią się w ocenie warunków jej pracy. Porucznik Wojtulewicz pisał swoją relację z pozycji oficera współpracującego na co dzień z załogą eskadry. Stąd obraz działań jednostki lotniczej jest bardzo realistyczny, można nawet powiedzieć, że to realizm nasycony goryczą naocznego świadka wydarzeń. Nie można powstrzymać się od stwierdzenia, że porucznik Wojtulewicz chciał taki właśnie obraz rzeczywistości wrześniowej pokazać aby jednocześnie pokazać nieudolność dowództwa i wyższych przełożonych. Major Wirszyłło zrelacjonował jej pracę z pozycji oficera zarówno współpracującego z załogą jak i ze sztabami jednostek dla których ta eskadra miała wypełniać zadania bojowe. Użył do tego celu języka formalno-urzędowego, który łagodzi sferę emocjonalną sporządzonego przez siebie dokumentu. Ponadto pisał swoje spostrzeżenia w 1944 roku, gdy jego sytuacja emigracyjna była już ustabilizowana.

Zdzisław Suwiński

1 J. Pawlak, Polskie eskadry w Wojnie Obronnej 1939, Warszawa 1972, s. 250-251.

2 Z. Suwiński , Krajowa Baza Operacyjna Nr 1 z Okęcia we wrześniu 1939 roku, Oświęcim 2016, s. 18.

3 K. Sławiński, Lotnisko Mokotowskie w Warszawie, Warszawa 1981, s. 112.

4 Tamże, s. 117.

5 Tamże, s. 117.

6 Syg. LOT.A.I.4/1c. Zarys wojennej pracy Eskadry Sztabowej /Łącznikowej/.

7 K. Sławiński., Lotnisko…, s. 118

8 Tamże, s. 120.

9 Tamże, s. 135.

10 Syg. LOT.A.I.4/1c. Zarys wojennej pracy Eskadry Sztabowej ?Łącznikowej/.

11 Sam Wirszyłło w piśmie do gen. bryg. J.Głuchowskiego – „I-go Ministra Spraw Wojskowych” (tak zwraca się do generała w piśmie), sporządzonego w R.A.F. Stadion Halton, Bucks w dn. 26.I.1944 nazywa jednostkę „Eskadrą Łącznikową”, LOT.A.I.4/1c. Jest to związane z częściowym podziałem jednostki i przydzieleniem jej zadań łącznikowych z dniem 5 września 1939 r.

12 IPMS, syg. PRM.6, Teka Nr 6 1939, Polskie Siły Zbrojne, 4.XII.1939, Lotnictwo: memoriał o stosunkach przed wojną, s. 8.

13 Tamże, s. 5.

14 Zarówno w tym jak i w kolejnych dokumentach zachowano oryginalną formę pozostawiając wszelkie błędy osób sporządzających dokumenty – przyp. red.

15 Z datą 14 września 1939 r. wiąże się utrata polskiego jednopłatowego samolotu treningowego o nieustalonym typie (R-XIII lub RWD-8), który najpierw ostrzelany przez żołnierzy ochrony pogranicza, później przez strzelców OPL wylądował 1,5 km na wschód od wsi Frydrychówka bez uszkodzeń. W pierwszych meldunkach donoszono, że był to myśliwiec, później, że był to samolot rozpoznawczy Lublin R-13. Wg. relacji pilota Eskadry Sztabowej szer. Jana Łapińskiego, zdarzenie to dotyczyło trzysamolotowej grupy maszyn treningowych, przelatującej z Łubna do Tarnopola, która została zaatakowana przez samoloty niemieckie. Bezbronne samoloty polskie rozproszyły się, pil. J. Łuczyński stracił orientację i wylądował po sowieckiej stronie granicy. Łuczyńskiego internowano. Przeżył. W roku 1942 ewakuował się z Polską Armią z ZSRR i latał później w latach 1943 45 w 300 Dywizjonie Bombowym PSP. Patrz: W. Kotielnikow, Lotnictwo w wojnie polsko-sowieckiej we wrześniu 1939 r. (Na podstawie archiwaliów sowieckich), [w:] J. Pawlak, Bezkarne ludobójstwo na polskich oficerach-jeńcach wojennych w ZSRR – 1940 r., Warszawa 2007, s. 231-232.

16 LOT.A.I.4/1c.

17 Z. Dudek , Order Wojenny Virtuti Militari w Polskich Siłach Powietrznych, http://www.polishairforce.pl/virtuti.html

18 LOT.A.I.4/1c.

19 Tamże.

20 LOT.A.I.4/1c.

21 Tak zapisuje w nagłówku swojej relacji por. W. Wojtulewicz.

22 Tamże.

 Wszystkie zdjęcia via Autor